LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1121

Analiza taktyczna po meczu z Leicester City

Artykuł z cyklu Analiza Taktyczna


W meczu 24. kolejki Premier League Liverpool pokonał na Anfield Leicester City 2:0. Pomimo niewielu wykreowanych okazji strzeleckich w pierwszych trzydziestu minutach spotkania, The Reds stopniowo ugruntowali swoją przewagę nad rywalami. System gry gospodarzy funkcjonował płynnie, zawodnicy świadomie zajmowali swoje pozycje na boisku, czemu nie przeszkodził fakt, że w składzie LFC doszło do kilku zmian. Do kadry meczowej powrócił Mohamed Salah, a debiut w wyjściowej jedenastce zanotował Luis Díaz, co dodatkowo zaciekawiło widzów tego spotkania. Liverpool w drugiej części spotkania uchronił się przed stratą bramki, jednak w kilku sytuacjach musiał zdecydowanie stopować zapędy „Lisów”. Tę oraz inne kwestie dotyczące występu liverpoolczyków poddamy analizie w tym artykule.


Źródło grafiki: tactical-board.com

W pierwszym składzie The Reds na mecz z Leicester pojawiło się kilka nowych twarzy, w porównaniu do niedzielnego spotkania z Cardiff. Do bramki powrócił Allison Becker, w linii obrony zameldowali się Joël Matip i Andy Robertson, w pomocy Fabinho i Thiago, a w formacji ataku Luis Díaz.


Źródło zdjęcia: Canal+

Od początku meczu w akcjach ofensywnych Liverpoolu widoczny był stały schemat. Piłkarze Jürgena Kloppa formowali ustawienie 2-3-5, dzięki czemu angażowali jak najmniejszą liczbę graczy do pokonania pierwszych linii Leicester. Wyżej, pięciu zawodników rozciągało defensorów „Lisów”, którzy jako cały zespół bronili w 4-4-2/4-4-1-1. Warto również zwrócić uwagę na pozycje trójki napastników LFC, występujących pomiędzy czterema graczami gości, co utrudniało im krycie.


Źródło zdjęcia: Canal+

W praktyce układ Liverpoolu tworzył formacje M-W, patrząc od napastników po obrońców. Stanowiło to swego rodzaju adaptację słynnego ustawienia W-M, dzięki któremu można rozstawić się szeroko w ataku, a także spójnie w przejściu do defensywy. Podobne warianty stosowali w swoich drużynach m.in. Pep Guardiola i Thomas Tuchel.


Źródło zdjęcia: Canal+

2-3-5 pomagało tworzyć przewagi liczebne i pozycyjne za każdą kolejną linią obrony Leicester, dzięki czemu Liverpool miał podstawy do rozwoju swoich akcji ofensywnych.


Źródło zdjęcia: Canal+

Pomiędzy piłkarzami LFC dochodziło do wielu wymian pozycji (np. w wykonaniu TAA – Trenta Alexandra-Arnolda, Robertsona i Jonesa), ale ustawienie główne było utrzymywane. W tym czasie goście zmuszeni byli do ciągłego i ponownego orientowania się w obronie, dzięki czemu powstawały nowe linie podań – nawet przez środek.


Źródło grafiki: Twelve Football

To właśnie ze stref centralnych na połowie Leicester Liverpool tworzył największe zagrożenie bramki Kaspera Schmeichela. Uzyskanie otwartej pozycji w tych miejscach przekłada się zwykle na tworzenie szans strzeleckich najwyższej jakości, a przebywanie z piłką w tych przestrzeniach jest zjawiskiem niezwykle rzadkim, co przedstawia mapa z artykułu Johna Mullera na The Athletic.


Źródło zdjęcia: Canal+

The Reds rozciągali piłkarzy Brendana Rodgersa nie tylko wszerz, lecz także po skosie. Wykorzystywali do tego nierównomiernie (asymetrycznie) ustawioną linię obrony…


Źródło zdjęcia: Canal+

…a nawet i większość zawodników. Dzięki temu mogli skupić „Lisy” po jednej stronie boiska i wykańczać atak po drugiej, gdzie pojawiało się więcej wolnego miejsca.


Źródło zdjęcia: Canal+

Było to zadanie trudne, ponieważ transport futbolówki chwilę trwa, jednak Liverpool w kontynuacji ataków wykorzystywał dobry ruch bez piłki swoich graczy. Jeden z nich zaprezentował Luis Díaz, który umiejętnie schodził z wewnątrz pola do boków, pociągał za sobą kilku rywali i tworzył opcję podania między obrońcami, w tzw. półprzestrzeń.


Źródło zdjęcia: Canal+

„Flagowym” zagraniem Kolumbijczyka jest jednak wejście w pojedynek indywidualny z obrońcą i strzał na bramkę, bądź dogranie piłki w pole karne. Były piłkarz FC Porto, z uwagi na niewielką przestrzeń między defensorami a golkiperem Leicester, kilkukrotnie wycofywał piłkę na punkt karny, lecz żaden z partnerów nie odczytał jego intencji. Diogo Jota mógł w tych sytuacjach wyskoczyć zza pleców obrońcy (od jego „ślepej strony”), natomiast swój instynkt łowcy goli zaprezentował podczas stałych fragmentów gry.


Źródło zdjęcia: Canal+

Kiedy w 34. minucie Virgil van Dijk otrzymał wyblok od partnerów i doszedł do strzału głową, uwaga obrońców skierowana została na piłkę. W tym czasie Jota umiejętnie ustawił się między bramkarzem a defensorami, wiedząc, gdzie może spaść futbolówka, po czym dopełnił formalności.


Źródło zdjęcia: Canal+

Podobnego rodzaju zachowanie Portugalczyk przedstawił także przy drugim golu. The Reds, po przejściu do obrony po rzucie rożnym, błyskawicznie odzyskali futbolówkę i ponowili dogranie przed linię szesnastego metra. Moment ten stanowił sygnał dla Joty do zajęcia pozycji między obrońcami, co pozwoliło mu „zebrać” uderzenie Matipa i posłać strzał do siatki Schmeichela.


Źródło zdjęcia: Canal+

Zawodnik z numerem 20 na plecach wykazał się w wielu momentach wyczuciem, podobnie jak cały zespół w fazie obronnej. W niedawnym meczu przeciwko Crystal Palace liverpoolczycy nie stanowili monolitu w defensywie, odległości między nimi były zbyt duże, jednak z biegiem czasu skorygowali swoje ustawienie. W meczu z Leicester już nie rzucali się porywczo na rywali i potrafili zachować proporcje w grze obronnej. Tercet napastników LFC, pomimo wysokich pozycji do pressingu, ustawiał się w połowie drogi (w półdystansie) do dwóch najbliższych przeciwników, dając sobie równe szanse w doskoku do każdego z nich.


Źródło zdjęcia: Canal+

Jeśli nie udawało się odebrać piłki pod polem karnym gości, piłkarze Kloppa nie mieli problemu z organizacją nieco niższego bloku obronnego. W tych momentach zestawiali się w 4-5-1 z Jotą oraz Díazem schodzącymi do linii pomocy.


Źródło zdjęcia: Canal+

Ww. dwójka musiała jednak uważać, by nie dać się skupić za wysoko przez rozgrywających między sobą piłkę stoperów Leicester. W takiej sytuacji ustawienie The Reds stawało się bardzo wąskie, przez co jedno dłuższe podanie na skrzydło automatycznie napędzało atak „Lisów”.


Źródło zdjęcia: Canal+

To z bocznych stref boiska piłkarze Rodgersa wyprowadzali najgroźniejsze kontrataki. Ostatni obrońcy Liverpoolu znajdowali się wtedy niemal na połowie boiska i musieli idealnie zgrać się w ruchach, by złapać napastników Leicester na pozycji spalonej. Po części, stoperzy z Anfield mieli nieco ułatwione zadanie, ponieważ Robertson i Alexander-Arnold znajdowali się daleko na połowie niebiesko-białych i nie byli w tych chwilach częścią linii obrony, a komunikacja w większej grupie jest trudniej osiągalna.


Źródło grafiki: WhoScored.com

Sposób wyprowadzania ataków przez gości potwierdzają mapy przechwytów piłki…


Źródło grafiki: WhoScored.com

...oraz długich podań, których duża część wychodziła z lewej połowy boiska, dzieląc je względem długości…


Źródło grafiki: Twelve Football

…co dodatkowo przedstawia mapa tworzonego zagrożenia przez Leicester (im ciemniejszy kolor, tym większe niebezpieczeństwo).


Źródło zdjęcia: Canal+

Aby zapobiec akcjom ofensywnym „Lisów”, Liverpool bardzo szybko schodził pod linię piłki. Formacja obronna zawężała ustawienie do światła bramki, a przestrzeń pomiędzy defensorami asekurował Fabinho.


Źródło zdjęcia: Canal+

Brazylijczyk stanowił zawór bezpieczeństwa wszystkich działań The Reds – nie tylko pod własnym polem karnym, ale i przeciwnika, gdzie błyskawicznie odzyskiwał piłkę i gospodarze ponawiali atak.


Źródło zdjęcia: Canal+

W drugiej połowie meczu piłkarze Liverpoolu zyskali dodatkowy atut w akcjach ofensywnych. Podobnie jak w spotkaniu z Cardiff, na placu gry pojawił się Harvey Elliott, który operował lewą nogą przy prawej linii bocznej. Skupiało to najbliższych przeciwników na piłce, a ta przekazywana była do innych graczy – rotujących się pozycjami. Alexander-Arnold schodził z prawego sektora bliżej środka pola, podobnie jak Mo Salah, ustawiony między obrońcami. Opcje podań zostały wzbogacone…


Źródło zdjęcia: Canal+

…choć i wcześniej fundamenty po stronie LFC należało określić jako co najmniej solidne.




Autor: Marek Mizerkiewicz
Data publikacji: 11.02.2022