27.07.2007 14:30
Składy
Portsmouth
James, Traore, Campbell (c), Distin, Cranie, Taylor, Mendes, O'Neill, Muntari, Mwaruwari, Nugent.Rezerwowi - Begovic, Hreidarsson, Krancjar, Lua Lua, Mvuemba, O'Brien, Pamarot, Stefanovic, Utaka, Lauren.
Liverpool
Reina, Riise, Hyypia, Agger, Finnan, Kewell, Sissoko, Alonso, Pennant, Kuyt, Babel.Rezerwowi - Arbeloa, Benayoun, Carragher, Carson, Crouch, Gerrard, Leiva, Martin, Threlfall, Torres, Voronin.
Opis
Niewykorzystane karne ceną trofeum
Dziś Liverpool mógł odnieść pierwszy sukces w nowym sezonie; w prawdzie Asia Trophy to nie żaden prestiżowy turniej ale przecież w turniejach startuje się po to by je wygrać, prawda? A zwłaszcza gdy jest się takim klubem jak Liverpool. Wiadomo, że jesteśmy na etapie przygotowań, przed nami jeszcze sporo treningów i sparingów, ale wypadałoby okazać odrobinę poświęcenia chociażby po to, by uszczęśliwić swoich fanów.
A jak było? Cóż, obowiązkiem moim jest to opisać.
Poprzedni mecz Liverpoolu w turnieju w Hong Kongu pokazał, ze mimo bardzo trudnych warunków (nieznośny upał) można rozegrać dobry mecz. Na to liczyliśmy wszyscy.
Od początkowych minut Liverpool przejął inicjatywę. Dokładne rozgrywanie piłki, wolne tempo. Spokój, rozwaga, opanowanie. A więc wszystko zgodnie z planem. Z jak najlepszej strony chciał pokazać się Babel, który walczył o każda piłkę. Niestety zapał młodego Holendra szybko zgasł, może to ten upał. W 11 min swoją pierwszą okazję w meczu zmarnował Kuyt kiedy to po doskonałym dograniu Kewella fatalnie przestrzelił z kilku metrów. Kolejne minuty to ten sam obraz, the Reds utrzymują się przy piłce, rywale patrzą i ograniczają się do wybijania piłek. Około 20 min było już tak nudno, że realizator zajął się wyszukiwaniem urodziwych fanek na trybunach. Temu upał nie przeszkadzał. Największy zapał do gry od samego początku wykazywał Pennant, ten fantastyczny skrzydłowy nadawał tonu większości akcji. 25 min, Pendant dostaje piłkę na lewej stronie, dynamiczny rajd, zbiegnięcie do środka i kapitalna piłka w uliczkę do Kuyta, Holender oddaje strzał z jakiś 9 metrów. Nie trudno zgadnąć, że James bez trudu to obronił, strzał był kiepski w zasadzie było to podanie do bramkarza. Była to kolejna akcja w której Kewell stał bezczynnie z boku i przyglądał się co robią koledzy min. akcja światowej klasy w roli głównej Pennant, zakręcił wszystkimi, którzy się akurat nawinęli, przytomnie zacentrował na głowę Kuyta, 4 metry od bramki, jakimś sobie znanym sposobem Holender nie strzelił gola, może to ten upał. W 39 minucie swoją pierwszą naprawdę groźną akcję przeprowadzili gracze Pompey. Muntari posłał prostopadłą piłkę pomiędzy naszych obrońów, O'Neil stanął oko w oko z Reiną, strzelił ostro po ziemi a Reina zachował się jak prawdziwy mistrz i fantastycznie to obronił. Ogromne brawa. Tuż przed przerwą swoją szansę zmarnował Benjani, z 8 metrów strzelił w boczną siatkę. Po tej akcji arbiter zakończył wreszcie 1. połowę. Bardzo kiepska odsłona. Męczyli się zarówno piłkarze jak i kibice.
Będzie lepiej? Może trochę. Choć mogło być inaczej gdyby arbiter nabrał się na teatralny upadek Sissoko w polu karnym. Nie nabrał się. Nadchodzące minuty to typowo sparingowa kopanina, przeważały niecelne podania z obu stron. W 51 min ku wielkiej radości fanów na boisku pojawił się Torres, nowa supergwiazda Liverpoolu. Zmienił śpiącego na boisku Kewella. Może po raz kolejny Rafa kazał Australijczykowi oszczędzać się a może po prostu to ten upał. 60 min i trybuny ożyły, wówczas kapitalnym krosem z naszej połowy popisał się Sissoko, Pennant opanował piłkę w narożniku pola karnego, James już tam był, nasz gracz strzelił prosto w niego a dobitka na pustą bramkę poszybowała bezpiecznie ponad nią. Pennant był tak zaangażowany, że wściekał się na samego siebie gdy tracił piłkę. To był jedyny jasny punkt na boisku. 5 minut później trybuny znowu ryknęły a to za sprawą Lua Lua, który w trudnej pozycji trafił w słupek. Mieliśmy szczęście. Od tego momentu w końcu(!) zaczęło się sporo dziać na boisku! W odpowiedzi Kuyt mógł zrehabilitować się za swoje wcześniejsze koszmarne zagrania, na 16m minął obrońcę miał czas, mógł przymierzyć, piłka poleciała wysoko.Za wysoko. Wiadomo, upał. Minuta minęła i znowu przed szansą nasi, tym razem akcję miał Torres. Naciskany przez 3 obrońców zdołał strzelić ale znowu za wysoko. Pech? Upał? Kolejny atak, Pennant wypuszcza Benayouna, ostry kąt, strzał, James kapitalnie broni. Śliczna akcja. 75 min długie podanie Reiny, Torres opanowuje, wbiega w pole karne wdaje się w drybling z dwoma obrońcami, traci piłkę jakimś cudem przedziera się jeszcze przed obrońcę, padając na murawę trąca piłkę, to musi być gol!!! JAMES!!!! Klasowa interwencja! Szok. 82 min Benayoun sam na sam z Jamesem po podaniu Pennanta, spalony! Błąd arbitra, powtórki rozwiały wątpliwość. Jak mógł tak się pomylić? Może to ten upał. Czas upływał. Ostatnie sekundy to szansa dla Kuyta na zostanie bohaterem, w niepamięć poszłyby te wszystkie spartolone sytuacje. Holender wymienił piłkę z Torresem na pełnej szybkości, Hiszpan między nogami obrońcy do Kuyta, strzał z kilku metrów i James ma już piłkę w rękach. Wypada zapytać Beniteza co ten napastnik robił na boisku przez cały mecz? A Woronin aż palił się do gry, to samo Crouch, jeszcze tylko gwizdek arbitra i o zwycięstwie w turnieju zadecydują karne.
Wiemy jak je strzelać, ale niestety nie dziś; zaczęło się znakomicie gdy nowy nabytek Portsmouth Nigeryjczyk Utaka nie trafił w bramkę. Gerrard trafił a jakże! 1:0. Taylor, Kuyt, Lua Lua też trafiają i jest 2:2. Do piłki podszedł Torres i podał do Jamesa. Co oni się go tak boją? Hreidarsson wyprowadził Pompey na prowadzenie a drugi z nowych, Benayoun nie wytrzymał presji. 2:3. Do piłki podszedł utalentowany Chorwat Kranjcar i było po sprawie. Ligowi rywale zdobyli Asia Trophy. Co z tego, że to towarzyski turniej? Radość była szczera.
Po poprzednim meczu napisałem, ze nie należy wyciągać daleko idących wniosków ze sparingów więc nie wyciągajmy; taka refleksja; kiedy ja to zwracałem uwagę na żenująca skuteczność? Na nieumiejętność wykorzystywania sytuacji podbramkowych? Dawno? Bardzo dawno? Aż dziw, że taki doskonały analityk jak Benitez nie wyciąga wniosków, a może się czepiam...może to ten upał.
Czekamy na kolejne mecze. Jest czas aby poprawić to co szwankuje od paru sezonów.
Sędzia: Mark Clattenburg
Frekwencja: -