WYWIAD z KENNEDYM
Prezentujemy Państwu wywiad z graczem miesiąca Akademii, kapitanem zespołu U-18, Joe Kennedym. Pytania dotyczyły oczywiście sytuacji w młodzieżowej bazie Liverpoolu w Kirkby.
Witaj Joe. Niedawno zostałeś ogłoszony graczem miesiąca Akademii. Co czujesz wiedząc, że zaimponowałeś trenerom?
To wspaniałe wyróżnienie, ale chcę je zdobywać, co miesiąc. Być może nie uda mi się tego osiągnąć, ale to właśnie powinno być celem młodego piłkarza.
Co było dla ciebie najważniejszym wydarzeniem zeszłego miesiąca?
Na pewno mecze w FA Youth Cup na Anfield przeciwko Chelsea i Boltonowi, to było niesamowite przeżycie. Po pokonaniu Chelsea bardziej zaufaliśmy swoim umiejętnościom i uwierzyliśmy, że możemy zdobyć puchar po raz kolejny.
Mógłbyś przybliżyć naszym czytelnikom, na jakiej pozycji grasz i jakim piłkarzem jesteś?
Gram jako środkowy obrońca i jestem raczej tradycjonalistą. Lepiej mi wychodzi gra głową i odbiory piłki niż rajdy i podania.
Wróćmy do twoich najmłodszych lat. Kiedy po raz pierwszy pojawiłeś się w Akademii?
Byłem wtedy w Blackpool i właśnie graliśmy mecz, kiedy zadzwonił mój telefon i dowiedziałem się, że Liverpool chce mnie w swoich szeregach. Miałem wtedy zaledwie 12 lat i wiedziałem, że Blackpool chce mnie ‘zaklepać', więc musiałem podjąć ciężką decyzję. Jak widać, wybrałem Liverpool i po jakimś czasie grałem już w drużynie U12 pod wodzą Stuarta Gellinga.
Ciężko było przebijać się przez kolejne progi wiekowe do starszych drużyn?
Szczerze mówiąc, złamałem nogę w kostce, kiedy miałem 13 lat. Początki były ciężkie, ale powiedziałem sobie, że muszę powrócić po złamaniu lepszy i silniejszy niż przedtem. Miałem szczęście, bo mi się to udało. Kiedy grałem w U16, zaliczyłem dobry sezon i przeszedłem do U18. Steve Heighway i Dave Shannon powiedzieli mi o tym tydzień przed szesnastymi urodzinami, więc byłem bardzo szczęśliwy.
Jak to jest, być kluczowym zawodnikiem Hugh McAuleya?
To wspaniałe. Mam nadzieję, że stanę się jeszcze lepszy i dostanę szansę w rezerwach.
Pomiędzy drużyną U18 a U16 jest duża różnica?
Kiedy jesteś młodszy, trenujesz bardziej indywidualnie. W tym roku, trener kładzie większy nacisk na taktykę, a im jestem starszy tym trudniej o łatwe mecze. Jednak tego trzeba się spodziewać, jeżeli chce się podnosić swój poziom.
Jesteś kapitanem swojej drużyny, podoba ci się ta rola?
Odkąd zacząłem grać w piłkę, zawsze lubiłem głośno wyrażać swoje zdanie i byłem trochę liderem na boisku. Prawdopodobnie jest to najlepsze, co może mnie spotkać w drużynie młodzików.
W czasie przerw na spotkania reprezentacji, niektórzy zawodnicy z waszego składu trenowali w Melwood z Benitezem i innymi piłkarzami pierwszego składu Liverpoolu. Jak ci się to podobało?
Denerwowałem się! Wiem, że ludzie są w nich wpatrzeni jak w obrazki, ale my musimy widzieć tych zawodników jako potencjalnych kolegów z drużyny. Oczywiście treningi z takimi piłkarzami bardzo nam pomogły. Wspólna gra z Jamiem Carragherem była niesamowitym przeżyciem. Chciałbym mieć okazję żeby robić to częściej.
Jak oceniłbyś siebie w obecnym sezonie?
Myślę, że początek miałem bardzo dobry, ale potem złapałem chwilę zadyszki. Później znowu radziłem sobie lepiej i pokazałem to na boisku. Dostałem szansę w FAYC i cieszę się z tego.
Jest jakiś element gry, w którym chciałbyś się poprawić?
Muszę opanować grę przeciwko ustawieniu z jednym cofniętym napastnikiem. U nas, rolę drugiego napastnika gra Nathan Eccleston i możesz zobaczyć jak łatwo wchodzi w obronę przeciwników. Można powiedzieć, że chciałbym lepiej czytać grę.
Oprócz piłki nożnej, macie w Akademii też normalne szkolne przedmioty. Jak oceniasz ich przydatność?
Są ważne, bo zawsze mogę złapać kontuzję, która uniemożliwi mi dalszą grę. Muszę być wtedy przygotowany, aby robić coś innego w życiu.
Możesz nam opowiedzieć o planie lekcji i o tym, jak współgra on z zajęciami piłkarskimi?
Staram się o NVQ (Krajowe Kwalifikacje Zawodowe) z mistrzostwa sportowego, możemy też dostać BTEC (Rada Edukacyjna Biznesu i Techniki), który pomoże nam dostać się na uniwersytet. Nie mamy egzaminów. Kursy mają być ukończone przed ostatecznym terminem i tyle. Generalnie nie przeszkadza to w treningach, meczach itp.
Jak wygląda typowy dzień w Akademii?
Wtorek jest zdecydowanie najgorszy. Zaczynamy około 8:30 rano. Mamy wtedy kontrolę, żeby sprawdzić czy nie ma żadnych nawet najdrobniejszych urazów po poniedziałkowym treningu. Następnie spotykamy się z trenerami i idziemy trenować. Później mamy chwilę przerwy na lunch przed analizowaniem filmu z naszego ostatniego meczu. Na koniec idziemy na siłownię i jeszcze raz widzimy się z trenerami przed powrotem do siebie około 16:30.
Jak na rozwój twojej kariery wpłynęli twoi rodzice?
Ogromny wpływ na wszystko, co osiągnąłem miał mój tata. Jeżeli gram słabo w meczu, on zawsze wytknie mi wszystkie błędy. Jeżeli grałem dobrze, będzie mi truł o aspektach gry, które powinienem poprawić. Mama jest inna, pomaga mi we wszystkich sprawach niezwiązanych z piłką.
Jako tutejszy, czujesz się w obowiązku pomagania zagranicznym piłkarzom w aklimatyzacji?
Oczywiście. Duch drużyny to bardzo ważna sprawa, więc robię wszystko, żeby cudzoziemcy poczuli się tutaj jak w domu. Od początku próbuję porozumiewać się z nimi po angielsku. Nauczyliśmy Lauri Dalla Valle'a i Chrisa Buchtmanna kilku typowo liverpoolskich odzywek, a oni zrewanżowali się nauką fińskiego i niemieckiego. Współpraca idzie dobrze.
Jak radzisz sobie z tym, że nie zawsze możesz robić to, na co masz ochotę i zachowywać się jak każdy chłopak w twoim wieku?
Ponieważ jestem stąd, nie jest tak źle, bo mam kumpli właściwie na każdej ulicy. Oczywiście nie mogę robić tego, co oni, na przykład wychodzić wieczorami na imprezy. Muszę coś poświęcić, żeby zostać piłkarzem i wcale mi to nie przeszkadza. Jak będę chciał, będę mógł nadrabiać stracony czas po zakończeniu kariery.
Jest jakiś mecz, w którym szczególnie chciałbyś zagrać?
Uwielbiam grać przeciwko Evertonowi. Zawsze staram się wtedy coś strzelić, a jak nie wychodzi to zachęcam kolegów do wzmożonego wysiłku.
Kto jest dla ciebie szczególnym graczem? Takim, który inspiruje cię swoją postawą na boisku?
Kiedy byłem młodszy, z podziwem patrzyłem na Dave'a Watsona z Evertonu. Odkąd trochę podrosłem, staram się naśladować w grze Jamiego Carraghera i Johna Terry'ego. Jednak, kiedy patrzę na historię piłki nożnej, najbardziej imponuje mi Franz Beckenbauer. Sposób, w jaki potrafił się ustawić i odebrać piłkę był niesamowity.
Ostatnie pytanie. Jak widzisz siebie za 5 lat?
Mam nadzieję, że będę grał w pierwszym składzie jakiegoś dobrego zespołu. Obojętne, czy w Premier League, czy w jakiejkolwiek innej lidze. Moim głównym celem jest zostanie profesjonalnym piłkarzem.
Komentarze (0)