Wywiad z Rodolfo Borrellem
Cesc Fabregas, Gerard Pique czy Lionel Messi - to supergwiazdy, które winne są dług wdzięczności nowemu trenerowi zespołu U-18 Liverpoolu - Rodolfo Borrellowi.
Hiszpański taktyk pracował 13 lat w Barcelonie i wprowadził tam znakomity system szkolenia młodzieży, który wydał wielu znakomitych piłkarzy. Rafa Benitez sprowadził go do Liverpoolu po to, aby pomógł nam znaleźć nowego Stevena Gerrarda.
Jest to wyzwanie dla większości trenerów trudne, ale nie dla Borrella, który już zdobył dwa trofea z młodą ekipą Liverpoolu w przedsezonowych, prestiżowych turniejach - wliczając w to pierwszy sukces klubu poza granicami kraju od pięciu lat.
Oficjalna strona klubu przeprowadziła z nim wywiad na dzień przed startem FA Premier League Academy, w którym opowiada o swoich planach na przyszłość.
Przede wszystkim Rodolfo, witamy w Liverpool Football Club...
Dziękuję. Wspaniale jest być tutaj.
Zaliczyłeś imponujący start w Anglii, zdobywając w dwa trofea w przedsezonowych przygotowaniach. Jesteś zadowolony z tych sukcesów?
Graliśmy z wielkimi drużynami z całej Europy, więc wspaniale było wygrać oba te turnieje. Jestem tutaj nieco ponad miesiąc i jest to bardzo dobry start dla mnie, jaki i dla klubu, a także każdego związanego z Akademią. Te wyjazdy są bardzo dobre dla poznania graczy.
Jakie są Pana pierwsze wrażenia odnośnie składu U-18?
Są to świetni zawodnicy, zdyscyplinowani i panuje to duża konkurencja. Muszę przyznać, że byłem nieco zaskoczony tymi turniejami. Były one dla zawodników urodzonych w 1991 roku, a u nas wielu było z 1992 i 1993 roku. Mieliśmy młodszy zespół od innych, którzy również byli na wysokim poziomie, ale mimo to udało nam się ich pokonać. To dobrze wróży na przyszłość.
Czy pojedynek z najlepszymi młodymi talentami będzie z korzyścią dla piłkarzy?
Gra z takimi drużynami da im większą wiedzę o futbolu. Mogą dowiedzieć się, jak stawić czoła przeciwnikom z różnych krajów, które prezentują swoje style i filozofie. To pomoże im się rozwijać piłkarsko.
Jaki jest twój główny cel w pracy z zespołem U-18?
Przede wszystkim nie będę tu myślał o hiszpańskich czy ogólnie zagranicznych piłkarzach. Przychodzę do klubu, aby pokazać, że ciężką pracą z lokalną młodzieżą można osiągnąć sukces. Spójrz na pierwszy zespół Barcelony. Mają Xaviego, Iniestę, Puyola, Victora Valdesa, Gerarda Pique czy nawet Lionela Messiego, który mimo że jest Argentyńczykiem, to przybył do klubu w bardzo młodym wieku. W zasadzie mogę powiedzieć, że byłem jego pierwszym trenerem w Barcie...
To ciekawe... Czy już w młodym wieku wiadomo było, że stanie się takim piłkarzem?
Tak, to było oczywiste - był niezwykle utalentowanym piłkarzem. Nie trenowałem go długo, gdyż czynił bardzo duże postępy. Nie jest zaskoczeniem, że jest on obecnie jednym z najlepszych na świecie. Jestem dumny, mówiąc że byłem jego pierwszym trenerem w Barcelonie.
Mówisz, że twój nacisk zostanie przełożony na lokalne talenty. Czy to oznacza, że jesteś gotowy dać nam nowego Stevena Gerrarda czy Jamiego Carraghera?
Sądzę, że najlepszymi piłkarzami dla Liverpoolu są ich lokalni, angielscy gracze. Oni naprawdę chcą grać dla barw The Reds. Liverpool jest wielkim, europejskim klubem i to jest ważne, aby wszyscy działali w taki sam sposób - od Akademii do pierwszego zespołu w Melwood. Jeśli uczynimy to, będzie łatwiej o wychowanków w drużynie seniorów. To jest nasz pomysł.
Czy przybyłeś z konkretną wiadomością dla graczy?
Poinformowałem zawodników, że musimy się poprawić w wielu aspektach, jednak muszą też oni zrozumieć, że pewne cechy już posiadają. Angielscy gracze mają specyficzne umiejętności, których reszta świata nie posiada. Powinniśmy nie zapominać o tym, a także starać się polepszać.
Co czujesz poza klubem? Jakie są Twoje pierwsze myśli dotyczące miasta?
Nie jest łatwo, ponieważ nie jesteś w swoim domu, mieście, ze swoją rodziną i przyjaciółmi. Nie miałem zbyt dużo czasu, aby zwiedzić Liverpool, ponieważ byłem skoncentrowany na przygotowaniach do sezonu, ale ludzie są tu naprawdę przyjaźni. Tu panuje trudny akcent, dodatkowo mój angielski nie jest tak dobry, lecz myślę, że moja żona i ja zaaklimatyzujemy się.
Co związanego z Liverpoolem przyciągnęło Cię tutaj do pracy?
Jeżeli pochodzisz z innego miejsca i przybywasz do Liverpoolu, to widzisz, że piłka nożna jest inna tutaj. Atmosfera wokół klubu jest niepowtarzalna. Gdy pracowałem w Barcelonie przechodziłem codziennie obok kościoła Sagrada Familia. Z czasem już nawet na niego nie zwracałem uwagi, mimo to ludzie z całego świata przyjeżdżają, aby go zobaczyć. To samo jest w Liverpoolu. Jeśli jesteś tam, to z czasem przyzwyczajasz się do aury miasta. Dla innych jest to coś szczególnego. Można obejrzeć to w telewizji, ale nic nie dorównuje temu, jeśli odczujesz to osobiście. Jest to coś wyjątkowego, niemożliwego nigdzie indziej.
Możesz powiedzieć czytelnikom liverpoolfc.tv coś o sobie?
Pochodzę z małego miasteczka w pobliżu Barcelony i dorastałem w rodzinie, w której nie było wielkich fanów piłki nożnej. Byłem dziwnie postrzegany, gdyż od małego moją pasją był futbol. Zacząłem jako zawodnik, lecz później podjąłem decyzję, że nie będę dobrym graczem i lepiej spróbować swoich sił jako trener.
Więc jak Pan znalazł się w FC Barcelonie?
Szczerze mówiąc jest to długa historia, ale opowiem ją wam, gdyż jest interesująca. Po zawieszeniu butów na kołku studiowałem 5 lat i ukończyłem Uniwersytet INEF w Barcelonie. Po tym poszedłem do dyrektora Barcelony i powiedziałem mu, że chciałbym zostać trenerem. Początkowo nie zatrudnili mnie, więc wyjechałem. Trzy miesiące później spotkałem się z tą samą osobą na Uniwersytecie, gdzie pracowałem. Spotkał mnie na korytarzu i zaproponował coś, co dało mi szansę. Powiedział mi, że nikt z obrębu Barcelony nie chce zajmować się dziećmi sześcio, siedmio i ośmioletnimi. W tamtym czasie najmłodszą drużyną było U-9. Dlatego moim pomysłem było stworzenie świetnego zespołu U-8. Pierwszą rzeczą był wybór tych najlepszych, najbardziej utalentowanych dzieciaków. Następnie poszedłem do federacji i powiedziałem im, że chcemy grać w lidze. Mówiono, że będzie nam ciężko, ale to dobrze, że chcemy chociaż grać. Zaczęliśmy sezon i niespodziewanie wygraliśmy wysoko, kilka meczów, typu 15-1, 9-0, 13-0. Wszyscy zaczęli mówić o nas. Pamiętam, jak byliśmy na czele tabeli i graliśmy na wyjeździe z drugim zespołem. Wygraliśmy, ale najbardziej zapamiętałem, to że po raz pierwszy na moim meczu był skaut Barcelony. Podszedł do mnie pod koniec meczu i powiedział, że muszę iść pomóc Barcelonie U-9. Potrzebował sześciu zawodników na mecz, których później wziął z mojej drużyny. W rezultacie otworzyliśmy nową szkółkę dla dzieci sześcio, siedmio i ośmioletnich. Dali mi później rolę koordynatora i po kolejnym sezonie byłem trenerem U-9. Rok później trenowałem jeszcze inny zespół i tak z roku na rok pracowałem ze starszymi. W końcu zostałem trenerem U-17 i myślę, że wciągu 13. lat pracy zdobyłem 9 z możliwych 10. tytułów ligowych.
Po odejściu z Barcelony przeniósł się Pan do Grecji. Jaki był powód?
Wiedziałem, że byłoby bardzo ciężko wyjść poza U-17 w Barcelonie, więc kiedy były zawodnik poprosił mnie przenieść się do Grecji, pomyślałem że to będzie dobra okazja do pracy z pierwsza drużyną. Iraklis FC nie był czołową grecką drużyną, choć po słabym początku sezonu zwolnili trenera. Rozmawiali ze mną i przyjęli mnie jako tymczasowego trenera. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu i wszystko było dobrze. W ostatnim meczu graliśmy z Olympiakosem i przegraliśmy. Byłem zadowolony z tego co zrobiłem i powróciłem do Barcelony na sześć miesięcy jako sekretarz techniczny, a także zajmowałem się skautingiem.
Jak dostałeś się do Liverpolu?
Moją rolą był skauting na całym świecie, począwszy od Mistrzostw Europy U-17 w Niemczech, po Wybrzeże Kości Słoniowej w Afryce. Gdy byłem za granicą dowiedziałem się o zainteresowaniu Liverpoolu. Jadłem w restauracji, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Cześć, jestem z Rafael Benitez z Liverpool Football Club. Wiesz kim jestem?
- Oczywiście, że wiem.
Wyjaśnił mi swoją wizję Akademii, a poza tym wiedział wszystko o mnie. Rozmawiał już Pepem Segurą, który był kluczową postacią w moim czasie w Barcelonie. Wróciłem do Hiszpanii i wyjaśniłem mojemu szefowi, że to może być wielka szansa dla mnie. Poprosił mnie, abym poczekał do startu sezonu, lecz nie gwarantował mi roli trenera U-17, więc przeszedłem do Liverpoolu.
Czy ciężko jest pozostawić Barcę po raz drugi?
Tak, to było bardzo trudne - opuścić Barcelonę po raz drugi, ale propozycja Liverpoolu była zbyt kusząca i nie mogłem odmówić. Rafa jest jednym z najlepszych trenerów świata i prawdopodobnie najlepszym w Hiszpanii w swoim fachu. Każdy trener ma własny pomysł na taktykę i sposób podejścia do rzeczy, a ja jestem podobny do niego na wiele sposobów. Widzę, to bez rozmów z nim, tylko po samym obserwowaniu gry jego zespołu. To jeden z najważniejszych faktów, który sprowadził mnie do Liverpoolu.
Czy jesteś przekonany, że w ciągu najbliższych kilku lat będziesz w stanie wyprodukować graczy o wystarczająco dobrej jakości, aby dostali się do pierwszego zespołu?
Po to jestem tutaj. Jeżeli nie wierzyłbym w to, nie przyszedłbym tu. Wiemy, że musimy poprawić się w wielu aspektach i to jest nasz cel.
Pierwszy mecz FA Premier League Academy już jutro z Fulham. Bardzo go oczekujesz?
Naprawdę myślę cały czas o tym meczu. Oczywiście w przedsezonowych przygotowaniach i w lidze są różne podejścia, ale nie zabraknie jednego - zaangażowania. Chcemy zwycięskiej mentalności w klubie - może pod względem dostarczania piłkarzy do pierwszego zespołu nie jest to najważniejsze, lecz daje to zaufanie graczom, jeśli się wygrywa. Liverpool jest zwycięskim klubem i chcemy aby taką samą mentalność miała nasza młodzież.
Pomysłem Akademii jest dostarczanie graczy do rezerw i ostatecznie do pierwszego zespołu. Czy uważasz, że kilku twoich zawodników będzie gotowych po roku do treningów w Melwood?
Najlepszą rzeczą, jaką będę mógł zobaczyć, to czy moi gracze będą gotowi do gry w rezerwach. Czy tak się stanie, czy nie - czas pokaże. Współpracujemy z Johnem McMahonem i mamy wszyscy taki sam kierunek, jak Rafa. Pamiętam, kiedy pierwszy zespół leciał do Singapuru, zadzwonił do mnie właśnie on. Byłem zaskoczony tym, ponieważ zajmował się wtedy pierwszą drużyną w Azji, ale mimo to myślał też o U-18. To dobrze dla klubu, że menadżer jest tak oddany przyszłości Liverpoolu.
Komentarze (0)