Walsh: Wciąż wierzę
Były napastnik Liverpoolu, Paul Welsh jest przekonany, że brak kontuzji w zespole do końca sezonu może zapewnić The Reds miejsce w pierwszej czwórce Premier League. Takie zespoły jak Tottenham, Aston Villa i Manchester City chcą przełamać dominację ‘wielkiej czwórki’.
Walsh chce by drużyna Rafaela Beniteza zajęła miejsce w czołówce po raz piąty z rzędu.
- Jeśli Fernando Torres i Steven Gerrard – dwaj fanomenalni zawodnicy – będą bez kontuzji, mamy szanę na zajęcie czwartej pozycji – powiedział.
- Bardzo ciężko gra się wspomnianej dwójce, ludzie nie rozumieją jak ciężko gra się nie będąc w stu procentach zdrowym. Niektórzy krytykowali Stevena w tym sezonie, mimo tego kapitan robił co mógł niezależnie od warunków.
- Jeśli Javier Mascherano wróci do gry, u boku Alberto Aquilaniego, Torres i Gerrard wymieniać będą piłki z Benayounem. Gdy wszystko wróci do normy Liverpool będzie miał szansę na pokonanie każdej drużyny.
- Jeśli porównasz to z najlepszą jedenastką Tottenhamu od razu możesz wskazać zwycięzcę.
Tottenham odwiedzi w tym tygodniu Anfield Road by zmierzyć się z Liverpoolem. Spurs zajmują obecnie czwartą pozycję w lidze, cztery punkty przed The Reds.
Zdaniem Walsha niedzielne spotkanie nie da odpowiedzi na to, kto będzie górą w ostatecznym rozliczeniu tabeli Premier League.
- Tottenham niczym się nie różni od drużyny sprzed dwóch lat, mają bardzo dobrego trenera, który wyciąga to co najlepsze ze swoich zawodników. Michael Dawson i Assou-Ekotto są teraz zupełnie innymi piłkarzami.
- Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że jest to kluczowe spotkanie. Nawet jeśli Tottenham wygra The Reds wciąż będą mieli szansę na odrobienie strat i zajęcie czwartej pozycji w tabeli.
Mimo gry w obu drużynach Walsh otwarcie przyznaje komu będzie kibicował w niedzielmy spotkaniu.
- Za każdym razem jest to Liverpool – kontynuował.
- Nie spędziłem najlepszych lat mojej kariery w Tottenhamie, z ciężkim sercem odchodziłem z Liverpoolu.
Komentarze (0)