Carra: To nie koniec
Jamie Carragher twierdzi, że historia może przynieść przygotowującej się do meczu z Algierią reprezentacji Anglii pocieszenie. Obrońca Liverpoolu wierzy, że remis w otwierającym zmagania w grupie C spotkaniu z USA nie jest wcale katastrofą.
Zawodnicy Fabio Capello muszą tylko przypomnieć sobie najbardziej udane z turniejów Anglii by wiedzieć, że sukces wciąż może być osiągnięty. Carragher przypomina wyjście z grupy na Mistrzostwach Świata 1990, drogę do półfinału na Euro 96 i zdobycie Jules Rimet Trophy w 1966 jako momenty, w których reprezentacja podniosła się po niepowodzeniach w pierwszych meczach.
Dlatego właśnie 32-latek pozostaje pewny, że Anglia może pokonać dziś w Cape Town Algierię i zacząć spełniać swoje marzenie o Mistrzostwie Świata.
- Pierwszy mecz zawsze jest bardzo trudny, ale na ostatnich trzech turniejach, na których świetnie sobie poradziliśmy, w roku 1966, 1990 i 1996 też nie wygraliśmy pierwszego meczu, więc jest to coś, czemu warto się przyjrzeć i wyciągnąć pozytywne wnioski – powiedział Carragher.
- Musimy zdać sobie sprawę, że pierwszy mecz to nie wszystko, przed nami jeszcze długa droga.
- Celem jest wyjście z grupy, miejmy nadzieję, że z pierwszego miejsca, co wciąż jest osiągalne.
- Świetnie byłoby zdobyć trzy punkty przeciwko USA, ale myślę, że każdy ma świadomość tego, że równie ważne jest nie przegranie pierwszego meczu. Dobra wygrana z Algierią jest ważna.
Carragher, wchodząc na boisko na drugą połowę zremisowanego w ostatni weekend w Rustenburgu spotkania, powrócił do gry w oficjalnych meczach reprezentacji po okresie banicji, jaką sam się obłożył.
Zawodnik Liverpoolu z dumą przypomina to wydarzenie i wyjawia, że świadomość, że to najprawdopodobniej jego ostatni duży turniej z reprezentacją Anglii jeszcze bardziej napędza jego ambicję na zdobycie Mistrzostwa.
- Wydaje mi się, że wiedza o tym, że to twoja ostatnia szansa dodaje ci impetu – dodał.
- Jeśli po zakończeniu kariery chcesz być zapamiętany jako Mistrz Świata lub ktoś, kto grał na Mistrzostwach bardzo dobrze, to na pewno daje ci to dodatkowy bodziec.
- W składzie jest wielu zawodników około trzydziestki. Za cztery lata będziemy już w wieku około 34-36 lat, więc znalezienie się w kadrze na Mistrzostwa w Brazylii może być bardzo trudne. Myślę, że chłopaki zdają sobie sprawę, że dla wielu z nas ten turniej jest ostatnią szansą.
- Dostałem się do kadry i zdałem sobie sprawę, że nie będę podstawowym zawodnikiem, więc nie byłem pewien czy w ogóle wejdę na boisko i zagram na Mistrzostwach Świata.
- Cieszyłem się z faktu, że wszedłem na boisko i dostałem 45 minut gry. Mam nadzieję, że będę odgrywał jeszcze nieco większą rolę, ale pierwszy mecz na Mistrzostwach Świata jest czymś wielkim i byłem zachwycony, że mogłem wziąć w nim udział.
- Wejście na boisko w przerwie meczu Mistrzostw Świata nie jest łatwe. Myślę też, że mieliśmy trochę pecha nie zdobywając trzech punktów, ale remis w pierwszym spotkaniu to nie katastrofa i wciąż mamy jeszcze czas na naprawienie tego.
Komentarze (0)