ARTYKUŁ
Zapraszamy Państwa do felietonu, w którym można znaleźć komentarz do ostatniego oświadczenia w sprawie przejęcia klubu. W tekście zapoznają się Państwo z osobistym punktem widzenia autora na temat rezygnacji Kenny'ego Huanga, a także dlaczego do tego doszło.
Niecałe trzy tygodnie temu zaczęliśmy relacjonować Państwu na bieżąco proces przejęcia Liverpoolu. Okres prawie trzech tygodni był trudnym czasem dla tych, którzy chcieli pisać tylko rzetelne informacje dotyczące ofert, jakie wpływały na biurko prezesa klubu, Martina Broughtona. Zdecydowanie wiarygodną, a już na pewno realną propozycją był projekt przedstawiony przez Kenny'ego Huanga, o którym w zasadzie wciąż pisaliśmy.
Nasze relacje od początku opieraliśmy na jedynym wiarygodnym źródle, którym w tym przypadku jest redaktor naczelny działu piłki nożnej w The Times, Tony Evans. Według naszych informatorów jest on "najbliżej operacji przejęcia klubu".
Jego artykuły niejednokrotnie wspierała Helen Power, która posiada "nieprawdopodobne kontakty" w świecie biznesu. Wykorzystywała je na przykład wobec RBS, który pożyczył kasie klubu kwotę około 237 mln funtów. Do relacji dokładał swoją cegiełkę również Tony Barrett, który jest jednym z najbardziej szanowanych dziennikarzy Liverpoolu od kilku lat.
Jako redakcja posiłkowaliśmy się przy tym dwoma informatorami, którzy chociaż nie są dziennikarzami, posiadają znakomite informacje dotyczące operacji przejęcia klubu.
Całość w zredagowanej wersji mieli Państwo okazję czytać od początku sierpnia na łamach naszego serwisu. Najpewniej dobiega końca rozdział pod tytułem "Kenny Huang" i z pewnością nie oznacza to, że kończymy naszą relację odnośnie przejęcia klubu.
Pojawia się, za pośrednictwem serwisu oraz w prywatnych wiadomościach, wiele pytań najogólniej sformułowanych: co dalej? Od prawie trzech tygodni zajmowałem się relacją tego procesu, tak więc postaram się odpowiedzieć na kilka najważniejszych informacji, w oparciu o nasze źródła.
1. Czy są inne oferty na stole prezesa Liverpoolu?
Prosta odpowiedź, moim zdaniem. Nie. Kenny Huang był jedynym realnym graczem przy stole. Mówi się co prawda o "pięciu potencjalnych kupcach", jednak znaczenie pozostałej czwórki jest jak na razie niewielkie. Pierwszy w kolejce jest Yahya Kirdi, syryjski biznesmen, jednak musiałby najpierw pokazać, że ma fundusze. Przy stole jest również amerykański fundusz Rhone Capital, ale nie złożył on ani oferty, ani dowodów na swój kapitał.
2. Dlaczego Huang wydał oświadczenie?
Sytuacja ponownie jest w miarę prosta. Spółka chińska miała swój projekt, fundusze i plany odpowiednio przygotowane i potwierdzone. Ich kapitał był prawdziwy. Chińczycy ocenili wartość klubu i złożyli właśnie taką ofertę. Należy od razu dodać, że to są biznesmeni, tak więc model jaki panuje w Man City, nie miałby przełożenia na Liverpool. Huang wolał inwestować w piłkarzy, stadion itp., zamiast przepłacać i spełniać niemożliwe żądania Hicksa i Gilletta. Właśnie dlatego kilka dni pisaliśmy o ultimatum jakie postawił Huang, a dzisiaj zamieniło się ono w konkretne działania.
3. Czy Huang działa pochopnie, a przede wszystkim czy posiada projekt?
Decyzję o wycofaniu się z negocjacji można nazwać pochopną, chociaż jeśli sytuacja w zarządzie klubu nie rokuje, to należy podjąć pokerową zagrywkę. Nie wiadomo, czy Huang definitywnie przekreśla możliwość wykupienia klubu, czy jak czytamy w oświadczeniu "nie będzie komentował więcej w tym momencie". Część druga odpowiedzi jest bardzo zdecydowana w oparciu o tym, co czytaliśmy w Timesie. Huang ma pieniądze, projekt wobec drużyny i stadionu.
4. Kto decyduje o tym, czy oferta spełnia żądania, czy wręcz przeciwnie?
Zarząd klubu. Składa się on z pięciu osób: George Gillett, Tom Hicks, Martin Broughton, Christian Purslow i Ian Ayre. Jak twierdzi nasz informator, Broughton jest "marionetką" Amerykanów i "w każdym momencie nie radził sobie z sytuacją". Dlatego w zarządzie nie ma większości, aby przegłosować ofertę Huanga. Amerykanie nie chcą tak łatwo się pozbywać akcji klubu, a już na pewno nie za cenę, jaką zaproponował Huang. Moim zdaniem są dosłownie w stanie poruszyć niebo i ziemię, by Huang nie przejął Liverpoolu.
Słowem podsumowania, decyzja Huanga w moim odczuciu jest ciosem dla tych, którzy pragną nowego rozdziału dla Liverpoolu. Jednakże, to jeszcze nie koniec sagi związanej z przejęciem klubu i już jutro rano, zgodnie z zapowiedziami, będziemy mogli dowiedzieć się rzeczywiście co dalej.
Komentarze (0)