Redknapp krytykuje Comolli'ego
Harry Redknapp nie potrzebował wczoraj specjalnego zaproszenia by skrytykować osiągnięcia nowego dyrektora ds. strategii piłkarskich Liverpoolu, Damiena Comolli'ego, byłego pracownika Tottenhamu, po którym Redknapp dwa lata temu odziedziczył klub na dnie Premier League.
Przez pierwsze sześć miesięcy pracy w klubie Redknapp często narzekał na opłakany stan kadry Tottenhamu. Określał ją jako misz-masz, któremu brakuje odpowiedniego balansu po ponad trzech latach rządów Comolli'ego. Jeśli Redknapp uda się jutro do loży na White Hart Lane przed meczem Tottenhamu z Liverpoolem będzie miał spore szanse by wpaść na architekta jego składu.
Wczoraj trener Spurs z wielki sarkazmem odpowiedział na sugestię, że Comolli powinien dostać swój "udział" w obecnej formie klubu za transfery od września 2005 do października 2008, kiedy to został zwolniony, a do klubu przyszedł Redknapp.
- Tak, myślę że to wszystko jest jego zasługą, z pewnością. Radzili sobie dobrze kiedy przyszedłem, wiecie? Wszystko było w porządku, klub spisywał się świetnie. Było tu kilku słabych piłkarzy, byli też jacyś nieźli. Sprowadził tu okropnie dużo graczy, wielu odeszło. Ci, którzy byli dobrzy, wciąż tu są. Na pewno mamy kilka talentów.
Comolli sprowadził do klubu około 30 zawodników, z mieszanymi rezultatami i małą odpowiedzialnością, zanim został zwolniony w 2008 roku. Za jego czasu sprowadzono graczy różnej rangi, od Garetha Bale po Tomasa Pekharta, a w związku z ostatnią dyspozycją graczy takich jak Bale czy Luka Modric pojawiły się głosy sugerujące aby na nowo ocenić pracę, jaką wykonał Comolli, tym razem stawiając ją w dużo lepszym świetle.
Jednakże mimo sukcesów w postaci Bale'a, Berbatova, Assou-Ekotto, Heurelho Gomesa i Younesa Kaboula w klubie pozostaje po nim także spora dawka sceptycyzmu. Nieoficjalnie dużo mówi się o tym, że Bale był wielką tajemnicą Southamptonu i w rzeczywistości to prezes Daniel Levy był główną postacią stojącą za większością kluczowych transferów.
Wielu postaciom ze świata futbolu nie podoba się także przesadna chęć Comolli'ego do chwalenia się swoimi sukcesami, zwłaszcza z czasów pracy jako skaut w Arsenalu. Arsene Wenger ostatnio rozwiał pogłoski o tym, jakoby Comolli miał odkryć Henry'ego w Monaco i przyczynić się do transferów Kolo Toure i Emmanuela Eboue.
- Comolli był tutaj skautem, nie dyrektorem ds. strategii. Pracował pod okiem Rowley'a (szef skautów Arsenalu - przyp. tłum.). Tylko jedna osoba decyduje o tym, kto przychodzi do klubu i jestem nią ja. Możecie pisać co chcecie. Ja odkryłem Henry'ego już gdy miał 17 lat (Wenger był wtedy trenerem Monaco - przyp. tłum.)
Rowley powiedział, że Comolli miał spory udział przy transferze Gaela Clichy'ego i nikogo więcej w czasie jego pracy w Arsenalu. Z reguły dyskusja o tym kto odpowiada za znalezienie dobrego zawodnika jest bezcelowa, każdy argument ma kontrargument. Również Comolli na każdego Garetha Bale ma Ricardo Rochę czy Didiera Zokorę. Mimo to w Liverpoolu dostał równie ważną i wpływającą na klub posadę.
Redknapp był 10 lat temu w Portsmouth u boku ówczesnego menedżera, Grahama Rixa, dyrektorem ds. strategii sportowych i biorąc pod uwagę swoje doświadczenie jest dosyć zdecydowanie przeciwny praktykom angielskich klubów.
- To ciężka sprawa. Wielu managerów pracuje w ten sposób i dzieje się tak na całym kontynencie. Są szczęśliwi, że mają pracę i zazwyczaj robią to o co się ich poprosi lub co im się powie. Jednak to nie dla mnie. Nie popieram czegoś takiego.
- Nie znam zasad w Liverpoolu. Roy ma twardy charakter. Damien ma niewątpliwie sporą wiedzę. Świetnie zna rynek francuski i ma dużą sieć skautów. W dodatku straciliśmy niedawno naszego francuskiego skauta, który jest wspaniały. Pracuje teraz w Liverpoolu. Steve Hitchen był bardzo, bardzo dobry. Lubiliśmy go. Miał być naszym głównym skautem za granicą.
- Damien ma dużą sieć zarówno we Francji, jak i poza nią. Jeśli będzie dobrze współpracować z Hodgsonem. Jeśli przedyskutują każdy transfer, a jestem pewny że tak zrobią, to będzie z tego wiele pożytku. Myślę, że może im się świetnie współpracować.
Latem 2008 roku strategia transferowa Comolli'ego w Spurs zaczęła zawodzić, co połączone z męczarniami Juande Ramosa (którego z resztą Comolli polecił Levy'emu) doprowadziło to osłabienia pozycji Francuza. David Bentley kupiony za 15 mlionów funtów reprezentuje najgorszą jakość za taką sumę, chociaż Modric, Pavlyuchenko i Gomes powinni być uznawani za sukces.
Comolli, który został sprowadzony z Saint-Etienne, już wcześniej był w dobrych stosunkach z New England Sports Ventures. Redknapp powiedział wczoraj, że on sam zaakceptował by pracę jedynie tam, gdzie sam byłby odpowiedzialny za transfery klubu.
- Po prostu myślę, że dopóki nie pracujesz z kimś, z kim jesteś pewny ze chcesz pracować, z którym dobrze się znasz i dopóki nie jesteś szczęśliwy, to praca jest ciężka. Jeśli masz dobre relacje z innymi, wszystko uważnie omawiacie i jeśli na końcu masz decydujący głos, to taka praca jest świetna.
- Jeśli jednak jesteś menedżerem i chcą ci podrzucać zawodników, których nie znasz - a więc nie są twoimi transferami - to na końcu jest tylko jedna osoba, która cierpi. Jesteś nią ty jako manager. Gdy ktoś sprowadza ci bocznego obrońcę czy kogokolwiek, a ty myślisz o nim "on się do niczego nie nadaje, nie potrzebuję go" to zagraca on skład i nagle 8 czy 10 milionów znika z konta. Ludzie patrzą wtedy tylko na ciebie, nie myślą "no cóż, to nie była jego decyzja". Myślę, że to ciężka sytuacja.
- Omówiłem to z Danielem Levy'm, ale on już zanim się spotkaliśmy na rozmowę o pracę wiedział, że potrzebuję móc robić swoje i jeśli wyniknąłby z tego bałagan, to przyjąłbym na siebie jego konsekwencje. Najważniejsze jest to, że chcę sam podejmować swoje decyzje: jeśli popełnię błąd, to wina spada tylko na mnie. Jestem jedynym, który może ponieść konsekwencje i taki stan rzeczy osobiście akceptuję i popieram.
Komentarze (0)