HISTORIA LFC W SKRÓCIE - cz III
Następny rozdział specjalnego dodatku, który zawiera szczególne wydarzenia dla Liverpool Football Club, został poświęcony Trójcy Świętej. Pokrótce zaprezentujemy czym jest istota klubu przy Anfield Road.
- W klubie piłkarskim istnieje Trójca Święta, czyli piłkarze, menedżer i kibice. Dyrektorzy zostają w cieniu i są tylko po to, żeby wypisywać czeki.
Autorem tych słów jest oczywiście Bill Shankly. Wypowiedział je, kiedy opisywał co według niego jest duszą i sercem Liverpoolu.
Każdy kibic dopowie z pewnością, że jeszcze piękna gra. Zastanawiam się jednak, czy w naszej historii była kiedyś lepsza więź między naszymi trzema częściami klubu. Na front wysuwa się wyraźnie Shankly, jego drużyna i the Kop. Czasy, kiedy współczesny Liverpool nabierał kształtów na początku lat 60. był wyjątkowy właśnie pod tym względem.
Liverpool FC jest prawdopodobnie tak samo znany, ze swojej trybuny the Kop i hymnu You'll Never Walk Alone, jak niespotykanego sukcesu na boisku piłkarskim. Trzeba jednak odrazu podkreślić, że to dzięki więzi jaką utworzył Shankly ze swoim zaraźliwym entuzjazmem i fani na the Kop. Obie strony bowiem wyraźnie odwzajemniały relacje, które przenosili ich przedstawiciele na boisku.
Kultura futbolu, podobnie jak wiele innych kultur, była w fazie zmian w latach 60. Z pewnością przychodzi na myśl kołyszący się tłum, potem intuicyjne i pomysłowe przyśpiewki, które w końcu przyjęły się w Anglii, tak jak w Europie. To co jednak działo się na Anfield, znacznie przyśpieszało zmiany.
Program Panorama brytyjskiej stacji BBC w napięciu relacjonował coraz większy fenomen w dniu, kiedy Liverpool zdobył mistrzostwo Anglii w sezonie 1963/64. Poniżej filmik o the Kop w "Panoramie" w roku 1964.
Dawne, uprzywilejowane warstwy angielskiej piłki po trochu były spychane na margines. Już niebawem miała nadejść era, kiedy o kształcie zespołu decydowali dyrektorzy. Shankly był jednak wśród tych, którzy dobitnie podkreślali brzemię odpowiedzialności piłkarzy wobec kibiców. Nic tak dobrze nie podsumowuje tego, jak jego przemówienie do rzeszy fanów, którzy zgromadzili się w centrum Liverpoolu, po tym jak the Reds PRZEGRALI finał Pucharu Anglii w 1971 roku z Arsenalem. (Klub miał już za sobą piąty rok bez żadnego trofeum.) Poniżej Shankly przemawia do ludzi.
Historia relacji jaką miał Shankly z the Kop, przede wszystkim szacunku i podziwu, może być opowiadana w niezliczonych częściach. Być może najlepiej pokazuje to opowieść Phila Thompsona, kiedy w sezonie 1972/73 drużyna zdobyła mistrzostwo po meczu z Leicesterem City na Anfield. (Był to jednocześnie pierwszy puchar od roku 1966.)
Kiedy menedżer i piłkarze odbywali rundę honorową, policjant przy the Kop delikatnie odrzucał małą część czapek i szalików, które kibice rzucali na murawę w stronę swojego zespołu. Jego zachowanie powstrzymał Shankly, który udzielił przy tym nagany: - Nie kop tego, bo to jest ich krew! Poniżej filmik, na którym Shankly i jego skład świętują mistrzostwo przed the Kop.
Wielu piłkarzy, których grało na Anfield, zarówno w barwach LFC, jak i przeciwnika, doświadczyło wagi atmosfery panującej na trybunach. Mamy dwa znakomite przykłady, kiedy pracownicy klubu pokazali swoją solidarność z tymi, którzy płacą za to, by oglądać ich w działaniu na boisku.
W 1997 roku Robbie Fowler strzelił gola norweskiej drużynie Brann Bergen w rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów. W ramach celebracji pokazał koszulkę, która sympatyzowała ze zwolnionymi robotnikami w porcie Liverpoolu.
Wróćmy jednak kilka lat wcześniej, kiedy mieliśmy niezwykły pokaz wsparcia od Kenny'ego Dalglisha i jego zawodników dla pogrążonych w smutku i zranionych po katastrofie Hillsborough w kwietniu 1989 roku. Nierozerwalna więź między "Trójcą Świętą" umocniła się jeszcze bardziej w obliczu tego tragicznego wydarzenia.
- Wspierali nas przez długi czas, teraz kolej na nas - powiedział Dalglish.
Komentarze (0)