Wywiad z Benitezem
W ekskluzywnym wywiadzie dla The Sunday Times były trener Liverpoolu, Rafa Benitez, opowiada o swoich relacjach z Fergusonem, pracy Dalglisha, sposobie na powstrzymanie Barcelony i swojej przyszłości. Zapraszamy!
Przemierza West Kirby kremowym Mini Cooperem z flagą Wielkiej Brytanii na dachu i bocznych lusterkach, uśmiechając się szeroko. Kiedy parkuje przy promenadzie dwie młode mamy podchodzą i podają mu swoje dzieci, żeby zrobić im razem zdjęcia. Między drzewami widać posiadłość. Listy, które przyszły, są z całego świata. Wszystkie zaadresowane „Rafa Benitez, Wielki Dom, Caldy”. W zachodnim Wirral Benitez to niemalże rodzina królewska.
Nie tak dawno był jeszcze królem Europy. Tylko Sir Alex Ferguson prowadząc klub angielski doświadczył w tym czasie w Lidze Mistrzów sukcesu takiego jak Benitez, który wygrał ją z Liverpoolem, doszedł do kolejnego finału lub odpadał w półfinałach albo ćwierćfinałach tych rozgrywek w latach 2005-09. W roku 2007 pokonał Barcelonę, która była zdecydowanym faworytem. Z niecierpliwością wyczekuje na tegoroczny finał, żeby przekonać się, w jaki sposób Barcę spróbuje pokonać Manchester United.
Nie był zachwycony defensywną strategią Jose Mourinho, po czym sam zagrał jeszcze bardziej defensywnie kiedy mierzył się z Barceloną.
- To naprawdę ważne, żeby podchodzić do kolejnych spotkań z pewnością siebie i z planem na ten mecz – powiedział Benitez.
- Musisz też wiedzieć, że Barcelona może zdobyć bramkę w każdym momencie i być gotowym modyfikować swój plan.
- Na Camp Nou wykorzystaliśmy wysokie tempo gry. Czekaliśmy cofnięci a następnie szybko kontratakowaliśmy. Na Anfield oczekiwali tego samego a my od początku meczu zagraliśmy bardzo wysokim i agresywnym pressingiem.
Mourinho miał obsesję na punkcie zagrożenia jakie Barca może stworzyć. Ferguson mówi, że woli skupić się na mocnych punktach United. Rafa potwierdza, że takie podejście według niego też jest najlepsze.
- Jak zagrasz z Barceloną powinno zależeć od twojej drużyny. Jeśli masz zawodników w dobrej kondycji, którzy potrafią założyć wysoki pressing, możesz podejść wyżej i próbować odebrać piłkę. Jeśli masz bardziej technicznie uzdolnionych zawodników a obrona nie jest ich najmocniejszą stroną, musisz spróbować zaatakować.
Benitez za pomocą pojemniczków na przyprawy demonstruje jak zatrzymać Leo Messiego.
- On gra jako fałszywy napastnik. Zaczyna mecz tutaj (między środkowymi obrońcami) i przesuwa się tu (na środek pomocy), ale nie możesz skupiać się na nim za bardzo. Jeśli spróbujesz kryć go indywidualnie może z łatwością ograć twojego zawodnika. Musisz ograniczyć mu przestrzeń. Będzie to dla niego spore utrudnienie, jeśli nie będzie mógł dostać podania z powodu zbyt wielu zawodników blisko niego.
- Musisz pamiętać także o Villi, Inieście, Pedro, Xavim i Alvesie. To jest prawdziwa siła Barcelony. Mają wielu dobrych zawodników i potrafią podawać piłką do momentu aż stworzą odpowiednią sytuację odpowiedniemu zawodnikowi. Ale kończę wychwalać Barcelonę, jestem z Madrytu!
Pomysłem Beniteza było przenieść model Barcelony do Liverpoolu. Oczywiście jego idea różniła się pod względem planu gry, ale głównym założeniem pozostawało narzucenie stylu gry pierwszej drużyny wszystkim zespołom młodzieżowym. Sprowadził do Akademii Pepa Segurę i Rodolfo Borrella, którzy wcześniej pełnili kluczowe role w młodzieżowym programie Barcy, a w Liverpoolu rozpoczęli współpracę z Frankiem McParlandem. Benitez wierzy, że jego wizja rozwoju lokalnych talentów i wprowadzania do pierwszej drużyny Liverpoolu jest realizowana przez Kenny'ego Dalglisha, który zaufał Jayowi Spearingowi i Johnowi Flanaganowi. Pochwala również zatrudnienie Króla na stałe.
- Sprowadziłem Kenny'ego z powrotem do Liverpoolu, ponieważ zna ducha tego klubu. Uznałem, że może on być kluczowy w naszej wizji. Chciałem by był dużo bardziej zaangażowany w sprawy czysto piłkarskie, ale ludzie u władzy dali mu stanowisko ambasadora.
Ci ludzie, Tom Hicks i George Gillett (Benitez parsknął na wspomnienie, że Amerykanie mówili o drafcie a nie o transferach) różnią się zasadniczo od obecnych właścicieli, Fenway Sports Group (FSG).
- Różnica między tymi Amerykanami jest taka, że ci z FSG słuchają ludzi, którzy rzeczywiście znają się na piłce. Analizują statystyki, ale zdają sobie sprawę, ze football to inny sport. Wspierają klub w stu procentach. Obecnie cały klub trzyma się razem, za naszych czasów tak nie było.
Czy Benitez wolałby pracować z FSG?
- Oczywiście. Szkoda, że to nie możliwe, ale nie zaprzątam tym swoich myśli. Kenny wykonuje fantastyczną pracę, cieszę się, że klub idzie do przodu. Myślę o swojej przyszłości w innym klubie Premier League.
Jest mistrzem świata, Europy i Hiszpanii, zwycięzcą FA Cup i pucharu UEFA. Odkąd opuścił Inter Mediolan w grudniu, pracuje w domu, w Caldy, przygotowując się do następnego zadania. Ślęczy nad notatkami na temat taktyki i treningów, które zaczął spisywać gdy po raz pierwszy zajął się trenowaniem, w 1986 roku. Studiuje nagrania archiwalnych spotkań. Ogląda mecze z całego świata w telewizji, szukając piłkarzy, których mógłby sprowadzić. Ma współpracowników badających różne aspekty piłki nożnej i szukających odpowiedzi na przeróżne pytania.
- Wczoraj jeden z moich asystentów dał mi informacje na temat tego jak Barcelona ćwiczy na treningach różne zagrania. To było bardzo ciekawe. Pomyślałem, że można by spróbować tego i owego – powiedział Rafa.
Chodzi o to, żeby być gotowym do pracy niezależnie od tego, który klub go zatrudni. Jeśli będzie trzeba przeniesie się na kontynent, ale z powodu rodziny, która mieszka w Wirral, Premier League byłoby dla niego idealne.
- To musi być odpowiednia posada. W tej chwili to nawet nie kwestia trofeów. Jeśli przeanalizujesz listę pucharów możliwych do wygrania z klubem, wygraliśmy wszystkie oprócz Carling Cup, choć brakowało nam do tego 11 minut (w 2005 roku). Bardziej zależy mi na odpowiedzi na pytanie „czy wciąż potrafię współpracować i podnosić umiejętności piłkarzy tak jak kiedyś?”.
- Valencia była dobrym klubem, ale potrzebowała mentalności zwycięzcy. Podobnie było w Liverpoolu. Fani mówili mi, że są naprawdę dumni, gdyż ograliśmy wielkie europejskie kluby jak Chelsea, Real, Milan i Barcelona. Kibice czuli, że Liverpool jest w stanie pokonać każdego.
- Byłem w wielu różnych klubach, dużych i małych i przystosowywałem się do ich filozofii. Czuję, że mogę pracować wszędzie. Musisz słuchać co mają do powiedzenia ludzie u władzy, oni wiedzą jak ich klub funkcjonuje.
To podejście nieco inne niż to, które mogliśmy zaobserwować podczas jego pobytu na Anfield, gdy ścierał się a właścicielami przy każdej okazji.
- Zawsze starałem się pracować dla Liverpoolu najlepiej jak umiałem i jeśli zacznę pracę w innym klubie będę robił to samo. W większości klubów, gdzie pracowałem, zajmowałem się rozwojem piłkarzy i zdobywaniem trofeów, bez żadnych problemów z zarządem.
Rozwój piłkarzy jest jego pasją (znów z pomocą pojemników na przyprawy demonstruje jakim wyzwaniem było uczenie Ryana Babela), ale kiedy pytam go o jego największe sukcesy pod tym względem w Liverpoolu, odpowiada:
- Może ludzie się ze mną nie zgodzą, ale myślę, że Gerrard i Carra. Steven zdobywał 24, 21 czy 20 bramek każdego roku, Carra grał jako lewy obrońca a po moim przybyciu przemienił się w jednego z najlepszych środkowych obrońców w lidze.
- Pamiętam jak zdjąłem Gerrarda z boiska w meczu z Evertonem na wyjeździe przy stanie 1:1, gdy graliśmy 11 na 10. Mieliśmy przewagę jednego zawodnika, ale w grze było zbyt dużo pasji. Wpuściłem Lucasa, który wywalczył karnego i wygraliśmy 2:1. Kiedy w twojej grze jest tak wiele pasji, czasami trudno jest wybrać najlepszą opcję. Pasja jest niezbędna, ale musisz przy tym zachować rozsądek. Gerrard już znalazł odpowiedni balans.
- Reina był dobrym zawodnikiem, który bardzo się rozwinął, podobnie jak Torres. Teraz ludzie też widzą jak dobry jest Lucas. Inni krytykowali Kuyta, ale teraz gra on na prawym skrzydle lub jako środkowy bądź cofnięty napastnik. Kenny udowadnia, że skład, który zostawiłem (w przeciwieństwie do tego, co mówił Roy Hodgson) nie był taki zły.
- Ludzie mówią o moim ostatnim sezonie w Liverpoolu, ale to był jeden nieudany sezon. Mieliśmy dużo kontuzji i musieliśmy walczyć o klub. Próbowaliśmy sprowadzić odpowiednich piłkarzy i czasami kupujesz ich zbyt dużo i zbyt szybko. Może następnym razem spróbuję sprowadzić ich mniej ale bardziej jakościowych.
- Nie zawsze było łatwo. Przez kryzys ekonomiczny najważniejsi dla klubów są obecnie młodzi zawodnicy, ale w Liverpoolu największa kwota jaką wydaliśmy na młodego piłkarza to 250 tysięcy funtów. Inny kosztował 10 tysięcy. Arsenal kupił w tym czasie Walcotta za 12 milionów i Ramseya za 5 milionów, piłkarzy, których również obserwowałem. Transfery, które ludzie najbardziej krytykują były najtańsze: Voronin i Degen. Kiedy patrzysz na Torresa, Reinę, Alonso, Kuyta i Mascherano możesz się przekonać, że kiedy już wydawaliśmy pieniądze, robiliśmy to dobrze.
Kiedy Benitez wygrał w Stambule, Ferguson wysłał mu list z gratulacjami. Gdyby Ferguson wygrał na Wembley, to powinien spodziewać się podobnego listu od Rafy? Jak wyglądają relacje między nimi?
- Jest dokładnie tak jak powiedział kiedyś Arsene Wenger. Kiedy ze sobą rywalizowaliśmy, byliśmy wrogami. Kiedy traciliśmy do Manchesteru 20 punktów, nagle mnie polubił.
To drażliwy temat. Benitez się jednak uśmiecha i jest pewny siebie. Premier League jest zdecydowanie mniej interesująca bez niego.
Jonathan Northcroft
Komentarze (0)