Okiem Scousera - część XXIX
Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny. Dziś podsumujemy zakończony właśnie sezon oraz skupimy się na rozwoju młodzieży, która stała się największym pozytywem Liverpoolu w tym roku.
Sezon w dwóch aktach
Niezbyt udanie zakończył się długi i dziwaczny sezon dla Liverpoolu. Kolejny rok bez tytułu, kolejne niezrealizowane cele, kolejne odejścia kluczowych zawodników, kolejne nieporozumienia i zmiany w zarządzie, kolejny rok bez Ligi Mistrzów. W żadnym calu klub nie może być zadowolony z wyniku osiągniętego przez drużynę. Błyskawicznie straciliśmy szansę na tytuł, który ostatecznie trafił w ręce odwiecznych rywali. Dość łatwo odpadliśmy ze wszystkich pucharów i ostatecznie zakończyliśmy rok na szóstej pozycji w Premier League, która tym razem nie gwarantuje gry w Europie. Tam będą Anglię reprezentowały ósme Fulham, trzynaste Stoke i osiemnaste Birmingham. Jedni mogą to traktować jako pech, inni cieszą się, że mało prestiżowa Liga Europy nie zakłóci przygotowań do ligowych spotkań. Tylko, że na starcie rozgrywek celem była pierwsza czwórka i Liga Mistrzów, która miała być absolutnie w naszym zasięgu.
Jeżeli fani po ostatnim sezonie (siódme miejsce w lidze, półfinał LE) myśleli, że najgorsze już za nami to musieli przeżywać katusze, kiedy klubem kierował Roy Hodgson. Najlepszy manager poprzedniego roku zastąpił zadomowionego dobrze Beniteza i z miejsca pokazał, że nie rozumie Liverpoolu i nie potrafi pracować w dużym klubie. Ta półroczna przygoda zakończyła się umieszczeniem jego nazwiska wśród najgorszych managerów klubu w jego niemałej historii. Jeżeli w poprzednim sezonie drużyna powoli się staczała to pierwsza połówka sezonu była jak zjazd kolejki górskiej na samo dno! Nastroje były katastrofalne, zespół grał bez stylu, wiary, przekonania. Najlepsi zawodnicy nie przypominali siebie, nie dostali też wsparcia od Hodgsona, który potrafił publicznie skrytykować Johnsona za brak formy. Fernando Torres ostatecznie podjął decyzję o opuszczeniu drużyny, która w tamtym momencie była bardzo daleka od czegokolwiek nazywanego sukcesem. Pepe Reina był kolejny, w którego głowie rodził się taki pomysł.
A miało być tak pięknie! Przyjście Joe Cole’a miało stworzyć z Gerrardem i Torresem trio, które porównano nawet z tym Barcelony! On jednak od pierwszego meczu zawiódł i później również nikogo do siebie nie przekonał. Jednak przed rozpoczęciem sezonu oczekiwania wzrosły do poziomu, w którym niektórzy zaczęli cicho mówić nawet o walce o tytuł. Traktowano nieudany poprzedni rok jako wypadek przy pracy i wypalenie Beniteza a na początku tego drużyna miała odzyskać świeżość i energię. Kiedy poprzedni zarządcy postanowili pozbyć się Hiszpana, Purslow z Dalglishem poproszeni zostali o wskazanie kandydatów na wolne stanowisko. Wtedy już Kenny się zgłaszał, ale go odrzucono. To był ostatni błąd Hicksa i Gilletta!
Jednak wpadkę poprzednich właścicieli naprawili nowi. FSG(wcześniej NESV) przejęli klub i w pół roku udało im się osiągnąć imponującą odmianę. Styczeń może nie przyniósł na boisku rezultatów pożądanych przez kibiców, ale klub dał tyle emocji innymi wydarzeniami, że nie było na co narzekać. Powrót Króla tak radośnie przyjęty niósł ze sobą oczywistą niepewność. Wydawało się, że drużyna jest za słaba i to zadanie może być niemożliwe do zrealizowania. Szczególnie dla Dalglisha, który długie lata nie prowadził żadnego klubu. Chociaż jak już mielibyśmy naprawdę tonąć to zawsze lepiej ze swoim człowiekiem u steru!
O przemianie, która nastąpiła, powiedziano już wiele. Jedność, harmonia, zaufanie to główne cechy, jakie przywrócono. Kenny podjął kilka kluczowych decyzji personalnych, które zaważyły na dobrych wynikach. Przede wszystkim natychmiastowo zaciągnął do swojego sztabu Steve’a Clarke’a, który jest współautorem sukcesów na boisku. Potem razem z Comollim przeprowadzili bardzo głośne transakcje napastników pod koniec stycznia. Bez wahania postawił na młodych kosztem wcześniej faworyzowanego przez Hodgsona Konchesky’ego. To wszystko poskutkowało i momentami wyglądało wręcz rewelacyjnie. Obecnie Dalglish, Comolli, Ayre, Werner i Henry stanowią zgraną grupkę ludzi, która nie szuka konfliktów i zdaje się podążać w jednakowym kierunku. Oczywiście ciągle potrzeba czasu na udowodnienie tego, ale czy to już nie jest wielka odmiana w stosunku do poprzednich hierarchii?
Przed nami ważne okno transferowe. Klub jest przygotowany do działania i od dawna wiadomo, kogo potrzeba a kto może się zacząć pakować. Oczywiście rzeczywistość brutalnie zweryfikuje te plany i jak zwykle niczego nie można przewidzieć. Nawet pieniądze City nie pozwalają im na niektórych zawodników, których by chcieli. Z nami jest to samo. Klub, jego historia, obecna forma, stadion, kibice - to będzie ciągle przyciągać najlepszych graczy, ale nie każdy zawodnik musi podzielać ten entuzjazm. Ważne jest, żeby szybko reagować i wyselekcjonować tych zawodników, którzy będą lepsi od obecnych a jednocześnie zależy im na przyjściu do Liverpoolu.
Kolejny sezon się skończył. Co prawda dla klubu stało się to już na początku stycznia, ale cała masa pozytywów kończy go. Kenny już dokonał wielu transferów: Reina zostaje, Spearing, Kelly stali się równorzędnymi członkami pierwszej drużyny, Flanagan, Shelvey i Robinson będą takimi w kilka lat. Z dwunastej pozycji na starcie, Król zaprowadził zespół na miejsce szóste, które jest najsprawiedliwszym wynikiem. Nie zasłużyliśmy w żadnym stopniu na wyprzedzenie kogokolwiek z pierwszej piątki za fatalne pół sezonu. Chwała Kenny’emu za to, że był blisko dokonania tego, ale jakoś łatwo na koniec Liverpool odpuścił tą walkę.
Teraz najgorszy okres dla fana piłki nożnej. Kilka jałowych miesięcy przeplatanych transferami i mało interesującymi sparingami. Szybko zapominamy o dziwacznym sezonie i wkraczamy już myślami w nowy, kiedy znowu powróci optymizm i wzrosną oczekiwania. Zadanie Dalglisha będzie jeszcze trudniejsze. Chociaż będzie w stanie wzmocnić skład i przygotować go jak tylko chce do kolejnych rozgrywek to pojawi się presja wygrywania, z którą nie musiał się w ciągu ostatnich kilku miesięcy zmagać tak mocno. Jeśli jednak jest coś z czym ciężko jest się zmierzyć to czy właśnie Król nie jest najwłaściwszą osobą do tego?
To był rok młodzieży
Kiedy Rafa dał Kenny’emu posadę ambasadora klubu i obsadził blisko zespołów młodzieżowych, młodzi chłopacy zdobyli po swojej stronie człowieka, który przyspieszył ich kariery. Hiszpan odpowiedzialny jest również za obecny kształt sztabu szkoleniowego, któremu lideruje dwóch jego rodaków, mających jakąś odpowiedzialność za obecne sukcesy Barcelony. Rozwój młodzików jest widoczny gołym okiem, ale to już widzieliśmy wcześniej. Liverpool wygrywał FA Youth Cup, był wysoko w lidze rezerw, ale nie przekładało się to w żaden sposób na wkraczanie kolejnych wychowanków do pierwszej drużyny. Tym razem nareszcie zbieramy owoce dobrej pracy nad zespołami młodzieżowymi. A to być może dopiero początek!
Kiedy Kenny przez kilkanaście miesięcy miał szansę obserwować i poznawać juniorów stał się im bliższy. W momencie objęcia sterów znał już dokładnie zespół rezerw a z jego intuicją dobrze wiedział, którzy chłopcy są już gotowi do dużych wyzwań. Złamał istniejące bariery pomiędzy pierwszą drużyną a zespołami młodzieżowymi, kiedy zapraszał niektórych juniorów na treningi w Melwood czy zabierał ich na wyjazdowe spotkania. Miał też dobrych pomocników. Gerrard i Carragher są mocno zdeterminowani, żeby zostawić po sobie jak najwięcej lokalnych chłopaków.
Jakkolwiek nie wyróżnialiby się młodzi zawodnicy w rezerwach to ciągle dopiero mecze w pierwszej drużynie mogą zweryfikować ich umiejętności i gotowość. Nie wolno doprowadzić do sytuacji, w której przyspiesza się moment debiutu, bo sparzenie się w takim momencie mogłoby mocno zaszkodził nawet największemu talentowi. W tym roku spora grupa młodzików zaliczała imponujące występy w swoich drużynach. Nazwiska jak Suso, Coady, Wisdom, Sterling, Adorjan, Ngoo, Morgan czy Silva nie są już anonimowe, chociaż żaden z nich nie zagrał jeszcze w pierwszej drużynie. Kibice są spragnieni wychowanków, widząc jak wiele pasji od lat wnosi nasza sławna dwójka. Istotne jest wszczepienie w nich mentalności odpowiadającej Liverpoolowi. To oni będą wizytówką tego klubu i powinni go godnie reprezentować.
Wcześniej epizodycznie pojawiali się młodzi zawodnicy na kilkanaście minut czy w mniej istotnych spotkaniach, ale nikt im tak mocno nie zaufał jak Dalglish. Dla niego wiek zawodników nie ma znaczenia. A brak doświadczenia? Nigdy nie próbując na pewno go nie zdobędą. Potrzeba dużego zaufania i odrobiny szaleństwa, żeby postawić na młodzież, ale jeśli się uda to zaprocentuje to znacznie mocniej niż kupienie ‘gotowego’ zawodnika. Dlatego warto mieć na względzie rozwój juniorów przy letnich zakupach, żeby nie blokować miejsca tym, którzy są w stanie wykonać w bliskiej przyszłości dobrą pracę dla zespołu. Skoro już wiemy, że nasi chłopcy mają dużą jakość to czemu nie próbować metod Arsenalu, Ajaxu czy Barcelony, którzy akurat na wychowankach wychodzą najlepiej.
Od przyjścia Króla Martin Kelly stał się bardzo mocnym punktem, grając na prawej obronie. Szkoda jego kontuzji, ale jego pozycja w drużynie już jest mocna. Jay Spearing w końcu stał się realnym członkiem zespołu i bez wahania będzie można korzystać z niego w kolejnym sezonie. Jonjo Shelvey zebrał całkiem sporo doświadczenia ostatnio a nie zapominajmy, że długo też był kontuzjowany. John Flanagan pokazał imponującą dojrzałość i zadziwił wielu obserwatorów mądrą i odważną grą. Chociaż zaczął w ekstremalnych okolicznościach to zademonstrował duże umiejętności, spokojnie wystarczające na grę w Premier League. Kolejny Jack Robinson, który zagrał mniej, ale również nie przestraszył się gry i zobaczyliśmy jego duży potencjał. Do tej mocnej piątki, na którą stawiał Kenny doliczyć można jeszcze Wilsona, Pacheco czy Ayalę, którzy możliwe też zrobią postęp w następnym sezonie. W ten sposób otrzymuje imponującą liczbę młodych chłopaków, którzy mają szansę na grę w kolejnych sezonach.
Nasza młodzież wygrała los na loterii, kiedy Dalglish wrócił na swoje miejsce. Rozśmieszanie Robinsona przed jego wejściem na boisko czy rozmowa z Flanaganem zaraz po zderzeniu z Carragherem pokazują, że Król wie jak obchodzić się z tymi chłopakami. Brak nerwowości i pewność siebie to bardzo ważne cechy u piłkarza. Nasi młodzi czują wsparcie nie tylko trenera, ale także kolegów z drużyny, dlatego tak łatwo wchodzą do zespołu seniorów. Musimy to kontynuować i dalej tak prowadzić drużynę, bo szykuje nam się kolejna grupka ciekawych młodych zawodników, którzy w kolejnych latach będą mocno naciskać na starszych graczy. W tym ciężkim i niepocieszającym roku Liverpool ostatecznie zawiódł wszelkie oczekiwania. Jednak od dawna nie było tak wiele pozytywów odnośnie wychowanków i może ten przełomowy dla nich rok zaprocentuje nową erą, bo długo ta Gerrarda i Carraghera czeka na następców.
Komentarze (0)