Nadal pamiętamy tuszowanie faktów
Niewiele tragedii miało miejsce w obecności tak wielu świadków, jak wydarzenia z dnia 15 kwietnia 1989 roku. Około 50 tysięcy ludzi oglądało wyrastającą katastrofę Hillsborough na stadionie, natomiast miliony widziało wstrząsające zdjęcia na żywo w telewizji.
Jak dotąd wydarzenia na trybunie Leppings Lane, gdzie 96 fanów Liverpoolu zostało zmiażdżonych na śmierć, pozostają jednym z najbardziej niezrozumianych incydentów w Wielkiej Brytanii. Nawet trwające 31 dni dochodzenie sędziego Taylora z brytyjskiego sądu apelacyjnego nie przyniosło jasności.
Zanim zimne zwłoki stały się faktem, prominentni politycy przekazywali informacje, że nikczemni kibice wywołali chaos i takie wyobrażenie utrzymuje się cały czas. Chodzi jednakże o ważniejsze kwestie niż konfrontacja z ignorancją. Niezliczone pytania pozostają bez odpowiedzi, natomiast oficjalny przebieg zdarzeń tamtego dnia wyjaśnia się pod nadzorem.
Koroner orzekł, że ofiary były martwe przed godziną 15:15. Ten werdykt wywołał kontrowersje, zwłaszcza gdy wiarygodni świadkowie zaczęli twierdzić, że Kevin Williams szukał swojej mamy prawie godzinę później. Podobnie jak większość zmarłych, 15-letni chłopak mógł przeżyć, jeśli otrzymałby tlen.
Policja nie pozwoliła na wjazd wszystkich ambulansów z wyjątkiem jednego, a przecież 44 karetki pogotowia pojawiły się przy stadionie. Nikt nie przedstawił oficjalnego stanowiska, dlaczego tak się stało.
Smród tuszowania faktów nigdy nie oddalił się od tych wydarzeń. Z biegiem lat, kilka funkcjonariuszy policji narzekało, że ich oświadczenia na potrzeby oficjalnego dochodzenia zostały zmienione pod presją przełożonych.
Policja z hrabstwa w północno-wschodniej Anglii nie dopełniła swoich obowiązków ochrony społeczeństwa. Jak to się stało i kto jest za to odpowiedzialny? Te oraz inne pytania nigdy nie zostały poddane bliższemu rozpatrzeniu. Nie tylko rodziny 96 ofiar zasługują na odpowiedź, dlaczego. Prawda należy się wszystkim.
Tony Evans
• Tony Evans to redaktor naczelny sekcji futbolu The Times. Był na Hillsborough, kiedy katastrofa się rozprzesteniała.
Komentarze (0)