Bezwględna przebudowa drużyny
To było największe wyzwanie jakie stało naprzeciw Kenny'ego Dalglisha i Damiena Comolli'ego. Chcąc wprowadzić Liverpool w nową, lepszą erę, musieli zmierzyć się z błędami popełnionymi w przeszłości.
Duet miał za zadanie przeprowadzić największe w historii Anfield czystki i w środowy wieczór ich misja się zakończyła.
W ciągu ostatnich 3 miesięcy 18 zawodników musiało opuścić klub. Trzynastu z nich zostało sprzedanych bądź zwolnionych z kontraktu, a pięciu wypożyczonych. Wielu z nich nigdy nie powinno było zakładać czerwoną koszulkę.
Pozbyto się w końcu zbędnego balastu, jednak sam proces nie był zupełnie bezbolesny z powodu olbrzymich odszkodowań wypłacanych zawodnikom, którzy przez cały czas pobytu nawet na nie nie zasłużyli.
Było to jednak nieuniknione. Piłkarze tacy jak Nabil El Zhar, Emiliano Insua, Milan Jovanovic i Philipp Degen musieli już przejść do historii.
Okrojony skład pozwolił właścicielom Fenway Sports Group na zmniejszenie wydatków na wypłaty, których rozmiarem byli zszokowani gdy przejmowali klub zeszłego października. Sprzedaż zawodników również przyniosła zyski w ilości ok. 21 milionów funtów, ale zostały na przeznaczone na pokrycie wydatków związanych z kupnem piłkarzy.
Szaleństwo transferowe z tego lata widać gołym okiem, wystarczy popatrzeć na nabytki Roya Hodgsona - Brada Jonesa i Danny'ego Wilsona, którzy nie zagrali ani minuty w tym sezonie.
Christian Poulsen, Paul Konchesky, Jovanovic, Joe Cole i Raul Meireles, wszyscy oni poszli w swoją stronę.
Dla niektórych fanów odejście Meirelesa było gorzką pigułką do przełknięcia, zważywszy na to do jaki był cel jego przenosin.
Reprezentant Portugalii nie mógł narzekać na brak miłośników z Anfield kiedy przyszedł do klubu za kwotę 11,5 milionów funtów z Porto rok temu.
Jego popularność szczególnie wzrosła dzięki pierwszemu strzelonemu golowi w derbach Merseyside, następnie przepięknemu wolejowi w meczu z Wolves a kończąc na zwycięskim golu na Stamford Bridge. Pięć bramek, które strzelił przyniosło mu wiele gratulacji i pochwał, ale prawda jest taka, że od lutego jego wpływ na grę znacznie malał.
Meireles swoją kreatywnością potrafił wpływać na mecz, ale często też był tylko kolejnym niepotrzebnym piłkarzem na boisku a w pojedynkach fizycznych wyglądał wręcz mizernie.
Letnie nabytki w postaci Charlie'go Adama, Stewarta Downinga i Jordana Hendersona w połączeniu z powracającym do zdrowia Stevenem Gerrardem, sprawiły, że Meireles musiał walczyć o zachowanie miejsca w zespole.
Po tym jak zaczął sezon siedząc na ławce rezerwowych miał dwie opcje - albo zostać i walczyć o miejsce w składzie, albo przyznać, że przegrał i pójść gdzieś indziej.
Jego zachowanie w ostatnich tygodniach sugerowało, że już podjął tę decyzję. Meirelesowi brakowało odwagi, aby podjąć wyzwanie.
Liverpool zatrzymałby go gdyż jest wartościowym zawodnikiem, ale gdy ten zobaczył możliwość przejścia do Chelsea i złożył pisemną prośbę o transfer, nie było innej opcji jak po prostu go sprzedać.
Przykładem Fernando Torresa, Kenny Dalglish pokazał, że nie będzie trzymał w zespole zawodników, którzy nie chcą być jego częścią.
Jeżeli ktoś nie jest w stanie podporządkować się praktykom menedżera to lepiej, żeby w ogóle go nie było, niezależnie od tego jaki ma talent. Ustalono skromną kwotę 12 milionów funtów i Liverpool ruszył dalej.
Meireles należy teraz do przeszłości, a Kenny Dalglish może dalej tworzyć nową przyszłość The Reds.
James Pearce
Komentarze (0)