Cyfry, cyferki, nadziejami gierki
Liverpool przegrał w ostatniej kolejce ligowej mecz ze Stoke. Rozbudzone letnimi transferami i świetnym początkiem ligi nadzieje wielu fanów na pierwszy od sezonu 1989/1990 tytuł Mistrza Anglii, przy rewelacyjnych wynikach najgroźniejszych konkurentów, zdały się prysnąć jak bańka mydlana. Postanowiliśmy sprawdzić na podstawie statystyk, jak faktycznie rysują się szanse Liverpoolu na wygraną w lidze lub zajęcie miejsca w Top Four.
Materiał porównawczy po czterech kolejkach jest skromny, jednak można pokusić się o zabawę dającą trochę do myślenia tym pesymistom, którzy po przegranej ze Stoke nie widzą już nadziei na sukces, oraz hura-optymistom, którzy wciąż wierzą w rychłe zdobycie upragnionego tytułu mistrzowskiego.
Na materiał porównawczy zebraliśmy statystyki z ostatnich 10 sezonów Premier League, zaczynając od tego z przełomu lat 2001/2002. Wówczas Liverpool zajął drugie miejsce w lidze, przegrywając sześć spotkań. Zwycięzca ligi z tego sezonu zanotował tylko trzy porażki. Aby zmieścić się w Top Four nie można było przegrać więcej, niż dziewięć spotkań. Jak się okazuje, te liczby niemal powtarzają się co sezon. Na przestrzeni 10 lat, aby wygrać ligę, nie można było przegrać więcej, niż sześć spotkań w sezonie - średnio Mistrz Anglii przegrywał 3,8 meczu w lidze. Wyjątkiem są tutaj rozgrywki 2003/2004, kiedy Arsenal nie przegrał żadnego meczu, jeżeli wyjmie się ten rok z materiału porównawczego, otrzymamy wynik mówiący, że mistrz może przegrać średnio 4,2 meczu na sezon.
Żeby w latach 2001-2011 zająć miejsce w Top Four (oficjalny cel Liverpoolu w tym sezonie) nie można było przegrać więcej, niż 13 spotkań. Zazwyczaj liczba poniżej 10 wystarczała aby taki cel osiągnąć – średnia dla czwartej drużyny rozgrywek to 8,8 przegranego meczu na sezon. Tutaj wyjątkiem były rozgrywki 2007/2008, kiedy to Liverpool zajął czwarte miejsce w PL z czterema tylko porażkami. Według arytmetyki, taki wynik powinien zapewnić mistrzostwo, a zwycięski wówczas Manchester United przegrał wtedy pięć spotkań. O niskiej pozycji Liverpoolu zdecydowały wówczas remisy – aż 13 razy czerwoni dzielili się punktami.
Jak mają się więc te wyliczenia do obecnego sezonu? Po czterech kolejkach Liverpool przegrał jeden mecz. Jeżeli zachowa taką formę i będzie przegrywał co czwarte spotkanie, to zakończy sezon z liczbą 9,5 porażki. W sześciu na 10 ostatnich sezonów wystarczyłoby to na zajęcie czwartego miejsca. W żadnym z nich nie wystarczyłoby na wygranie ligi. Czy oznacza to, że czeka czerwonych ciężka praca aby zmieścić się w elitarnej czwórce, a o tytule mistrzowskim można, przynajmniej na razie, zapomnieć?
Nie do końca. O tym, jak mało miarodajne są przytoczone wyżej statystyki i że są one tylko elementem zabawy niech świadczy fakt, że LFC ma po czterech kolejkach siedem punktów, dorobek porównywalny z mistrzami z sezonów: 2001/2002 – Arsenal 7 pkt. po czterech kolejkach, 2002/2003 – Manchester United 8 pkt. po czterech kolejkach, 2007/2008 i 2008/2009 – Manchester United dwukrotnie 5 pkt. po czterech kolejkach i 2010/2011 – Manchester United 8 pkt. po czterech kolejkach. Oznacza to, że po takim starcie jaki odnotowaliśmy w obecnych rozgrywkach, w pięciu z 10 ostatnich sezonów liczylibyśmy się w walce o tytuł... a w pięciu już nie. Zauważyć trzeba jednak, że w sezonie 1989/1990, kiedy to po raz ostatni Liverpool sięgał po tytuł mistrzowski na wyspach, po czterech kolejkach the Reds mieli tylko 8 pkt.
Odrzucając jednak na bok wyniki historyczne, trzeba zauważyć, że przed nami jeszcze 34 spotkania w tym sezonie i 102 punkty do zdobycia, z obecnymi siedmioma dałoby to wynik 109 „oczek” - tyle punktów zapewniłoby nam mistrzostwo w każdym z sezonów od powstania Premier League.
Bring on the Spurs I say!
Komentarze (0)