SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1427

Czerwony Księgozbiór


Kontynuując nasz cykl poświęcony wartościowym i interesującym publikacjom związanym z Liverpoolem zapraszamy Państwa do lektury recenzji książki Granta Farreda, która jest szczerym głosem prawdziwego fana the Reds.

Jestem fundamentalistą Liverpoolu. Wierzę w Boga, Johna Barnesa i jego jedynego Syna, Stevena Gerrarda. Wierzę w Trójcę Świętą Menadżerów: Boba Paisleya, Billa Shankly’ego i Kenny’ego Dalglisha. Wierzę we wspólnotę świętych: Graeme’a Sounessa, Michaela Owena, Iana St. Johna (czy można być jeszcze świętszym?), Iana Callaghana, Raya Kennedy’ego, Steve’a McMahona, Alana Hansena, Marka Lawrensona, Terry’ego McDermotta, Iana Rusha, Jana Molby’ego, Alana Kennedy’ego, obu Philów – Neala i Thompsona, Steve’a Macmanamana, Jamiego Carraghera…

Czy można zacząć inaczej recenzję książki, która w tytule ma wypisaną miłość do futbolu? Co można powiedzieć ponad to, co Grant Farred wyraził w słowach powyżej? Zabrzmi to bardzo banalnie. Long distance Love. A Passion for Football to pozycja obowiązkowa dla każdego prawdziwego kibica Liverpoolu. To pozycja wskazana dla każdego prawdziwego fana piłki nożnej, bo w słowach i myślach tego jednego człowieka zawarte jest to, co odczuwamy my wszyscy – najlepsi kibice na świecie.

Long distance Love to książka nieskomplikowana (mimo, że pojawiają się tu takie nazwiska jak Zygmunt Freud czy Jacques Derrida!). Chociaż porusza ona sprawy niełatwe i czasami kontrowersyjne tu chodzi głównie o miłość do futbolu, miłość do jednej jedynej drużyny i jednego, wybranego zawodnika. Jest to jednak także trzeźwe spojrzenie na świat sportu, piłki nożnej i otaczającej nas rzeczywistości.

Pięć minut po wykładzie na Uniwersytecie Johna Mooresa w pośpiechu porządkowałem swoje papiery, kiedy wszedł student mojego przyjaciela Rose’a i powiedział mniej więcej coś takiego: Jedzie tu John Barnes. Pomyślałem, że żartują sobie ze mnie. Kto nie chciałby się ze mnie pośmiać? Wtedy on pojawił się we własnej osobie, uśmiechnięty, pewny siebie i przyjaźnie nastawiony. Zrobiłem kilka kroków w kierunku Johna Barnesa i powiedziałem: To zaszczyt poznać Boga. Uśmiechnął się. Jestem pewny, że pomyślał, że jestem szalony. Nadal jednak ze zrozumieniem i życzliwością uśmiechał się, a ja byłem oszołomiony. On zaś kontynuował: Dam ci kilka minut, żebyś mógł się skupić przed naszą rozmową, pogadamy trochę później.

Praca ta ma swój początek w eseju i stanowi jego rozwinięcie. Jako uniwersytecki profesor i zagorzały fan Liverpoolu zza oceanu Farred wzbudził zainteresowanie tekstem, który dotarł do samego Johna Barnesa, dzięki czemu obaj mogli się spotkać 18 marca 2004 roku, a tekst wzbogacił się i przyjął formę 224 stronicowej książki o ośmiu rozdziałach (A Talk, Dring, Dinner with God, Growing Up a Liverpool Football Club Fan, Los Desaparecidos y la Copa Mundial, More Than A Club, but Less than a Nation, The Doubleness of Spanish Love, At Home Out of Place, The Painful Pleasure of the Miracle on the Bosphorus, The Gerrard Final).

Gdzie dokładnie jest jednak to miejsce za oceanem? Czy jest to Afryka Południowa, z której Farred pochodzi, Stany Zjednoczone, w których studiował i pracował czy inne miejsce na Ziemi? Farred chce nam powiedzieć coś innego:

Liverpool FC jest tym czym ja jestem. To moja najważniejsza forma, być może moja jedyna forma uczuciowej identyfikacji.

Long Distance Love to opowieść o człowieku, przed którym piłka nożna otworzyła świat, pozwoliła spotykać się z ludźmi z całego globu i uczestniczyć w wydarzeniach na całym świecie. Dla Farreda takie kwestie jak polityka, rasa czy wojna są kluczem do zrozumienia sportu, zwłaszcza piłki nożnej, dlatego pojawiają się tutaj czasem gorzkie, ale prawdziwe stwierdzenia. Sport bowiem nie tylko przekracza politykę, ale równocześnie ją ucieleśnia. Kreuje idoli i daje ludziom nadzieje, ale jednocześnie wyznacza granicę, która czasami bywa nieprzekraczalna.

Samowolna decyzja kibicowania Liverpoolowi została podjęta przez młodego chłopaka w pogrążonej segregacją rasową Afryce Południowej, oddalonego zarówno geograficznie, jak i pojęciowo od Liverpoolu i klubu z Anfield Road. Cała etyczna złożoność tego wyboru pozbawionego praw obywatelskich kolorowego chłopaka kibicującego prawie całej „białej” drużynie przez prawie dwa dziesięciolecia w przypuszczalnie wielokulturowym społeczeństwie rozwiązała się wraz z transferem Johna Barnesa na Anfield w roku 1987.

To właśnie John Barnes jest osobą, wokół której skupia się treść książki. Dla Farreda jednak bycie kibicem Liverpoolu to bycie kibicem każdego wielkiego piłkarza, który zapisał się w historii tej drużyny. Liverpool to wielka rodzina wielkich ludzi, a on do niej należy. Od 1970 roku jest ona nieodłączną częścią jego życia. Nie ważne kogo tutaj wymienimy. Farred towarzyszył im wszystkim - w sezonie 1976-1977 i 2004-2005. Bez względu na to, czy puchar wznosił Yeats czy Gerrard. Duma była zawsze ta sama.

Long Distance Love to głos prawdziwego fana, daleki od napuszonych formułek (chociaż nie brak tu prawdziwego i szczerego podniecenia, które udziela się czytelnikowi), czy wygładzonych wspomnień. Farred, przemawiając w swoim imieniu, mówi w imieniu nas wszystkich. Opowiadając o swoich fantazjach i przeżyciach wyraża to, co sami byśmy powiedzieli lub chcielibyśmy móc to zrobić.

Pomiędzy rokiem 1977, a 1989 miałem imponujące marzenia. Chciałem grać dla Liverpoolu, być środkowym pomocnikiem. Najbardziej pragnąłem nosić na koszulce słynny numer 7. W systemie, jakim Liverpool grał w latach 60., 70. i 80. środkowy pomocnik – moja pozycja w lokalnej drużynie – nosił numer 11. Siódemka była zarezerwowana dla kreatywnych atakujących, podczas gdy bramkostrzelni napastnicy, tacy jak Ian Rush czy Robie Fowler nosili numer 9. Numer 7 jest jednak moim ulubionym, był to w końcu numer najbardziej błyskotliwych zawodników Liverpoolu z mojego dzieciństwa – Kevina Keegana i Kenny’ego Dalglisha. (Kilka lat później kuliłem się na widok, jak tacy niewarci tego zawodnicy jak Vladimir Smicer i Harry Kewell nosili na plecach numer 7. Co Keegan i Dalglish musieli sobie myśleć? O odstępstwie od wiary?)

Nie brakuje tu także polskich akcentów:

Zanim Karol Józef Wojtyła został wyświęcony na kapłana i długo przed tym, zanim został pierwszym nie-włoskim papieżem od czasów Holendra Adriana VI w latach 20. XV wieku, Jan Paweł II pasjonował się nie tylko aktorstwem, ale również piłką nożną. Plotki mówią, że był on w Polsce bramkarzem-amatorem. Być może jest trochę prawdy w watykańskich opowieściach, że był on fanem Liverpoolu. Ostatecznie był to całkowicie logiczny wybór. Jerzy Dudek, bramkarz Liverpoolu w sezonie 2004-2005 uwieńczonym triumfem w Lidze Mistrzów jest praktykującym Katolikiem.

Książka Farreda skierowana jest to bardzo szerokiego grona czytelników. Nie trzeba kojarzyć czym jest The Kop, znać nazwisko Billa Shankly’ego, czy wiedzieć co to Everton. Z jednej strony jest to bowiem niezwykle humorystyczna pozycja okraszona anegdotami, napisana znakomitym językiem (niestety nie ma tłumaczenia na język polski), z drugiej to także oddana w prosty sposób teoria polityczna i refleksja na temat sportu, piłki nożnej i zmian jakie zaszły na tym polu. Zachęcam wszystkich do lektury, zwłaszcza, że obszerne fragmenty (w języku angielskim) dostępne są pod tym adresem.

Grant Farred, Long distance Love. A Passion for Football, 2008, język angielski.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (20)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com