Liverpool postawił na Dalglisha
John W. Henry przyznał, że początkowo chciał zatrudnić młodszego menedżera w miejsce Roya Hodgsona, jednak został skłoniony do zmiany podejścia, co jest dowodem na filozofię futbolu, którą wyznaje Kenny Dalglish - czytamy w piątkowym wydaniu The Times.
Główny właściciel Liverpoolu postrzegał odejście Hodgsona w styczniu jako okazję do sprowadzenia jednego z trenerów młodego pokolenia. André Villas-Boas, menedżer Chelsea, który pracował wówczas w FC Porto oraz Jurgen Klopp, trener Borussii Dortmund to tylko niektóre nazwiska brane pod uwagę w tamtym czasie.
Decyzja o zatrudnieniu Dalglisha do końca sezonu, która zamieniła się w maju w definitywną umowę, była uważana jako gest w kierunku fanów, którzy nawoływali byłego menedżera Liverpoolu, by ten objął posadę oddaną w lutym 1991 roku.
Henry nie zgadza się jednak z takimi domysłami i podkreśla, że to właśnie poglądy Dalglisha na futbol, a nie presja ze strony kibiców zaważyła na decyzji podjętej przez Fenway Sports Group (FSG), to znaczy właścicieli klubu.
- Początkowo tak było [chęć zatrudnienia młodszego menedżera] - powiedział Henry. - Pragniemy stabilności na długie lata na tylu płaszczyznach w klubie, jak to możliwe. Nie można mówić, że czuliśmy presję. Rozmawiałem z nim na temat filozofii futbolu i został potem zatrudniony jedynie do końca sezonu. Stało się jednak oczywiste, że był właściwym człowiekiem do prowadzenia klubu.
Jutro mija pierwsza rocznica przejęcia klubu przez FSG. Henry zaznacza, że jest jeszcze "wiele do zrobienia", jeśli dominacja Manchesteru United ma napotkać poważnego konkurenta. - Byli w świetnym położeniu, kiedy zaczynali ten rok, a potem udało im się sprowadzić wspaniałych, młodych zawodników - powiedział Henry. - Pan Ferguson jest geniuszem.
Dwa najbardziej kłopotliwe problemy właściciela Liverpoolu to stadion oraz kontrakty piłkarzy. - W momencie przejęcia mieliśmy świadomość wielu złych kontraktów. Przyjmowaliśmy również do wiadomości, że może być potrzebne kilka lat, aby przywrócić klubowi dawny blask - dodał.
Kilku wysoko opłacanych piłkarzy zmieniło pracodawcę, ale decyzja dotycząca stadionu wciąż pozostaje kwestią otwartą. FSG preferuje rozwój Anfield zamiast przeprowadzkę na Stanley Park. To jednak jest mało prawdopodobne, ponieważ przepisy prawa wymagają wykup a następnie rozbiórkę własności w obszarze Anfield.
- Nowe stadiony są bardzo drogie, szczególnie kiedy jeden duży obiekt wystarczy do tego, aby zburzyć stadion o pojemności 45 tysięcy - powiedział Henry. - Mieliśmy nadzieje na przebudowę oraz rozwój Anfield. To jednak może okazać się niemożliwe.
Tony Barrett
Komentarze (0)