Benitez: Gerrard chciał zostać
Rafael Benitez powiedział, że Sir Alex Ferguson i Jose Mourinho byli jego najtrudniejszymi przeciwnikami podczas jego pobytu w Liverpoolu, ale uważa, iż prowadzone walki z tym duetem oraz gierki umysłowe były dawkowane w zbyt dużym stopniu.
Były menedżer Valencii przejął stery na Anfield w 2004 roku i natychmiast musiał mierzyć się z bossami Manchesteru United i Chelsea.
Pomimo doprowadzenia Liverpoolu do czterech finałów najważniejszych rozgrywek i osiągnięcia przez klub najwyższej w historii ilości punktów w Premier League, Benitez był postrzegany jako drugi najlepszy menedżer, prowadzący gry umysłowe, gdyż zarówno Mourinho jak i Ferguson doprowadzili swoje drużyny do zdobycia tytułów mistrzowskich Premier League.
Jednak zwycięzca Ligi Mistrzów z 2005 roku uważa, że menedżer jest tak dobry w gierkach umysłowych, jak dobra jest dyspozycja drużyny.
- Prasa lubi rozmawiać o grach umysłowych i wszystkich podobnych rzeczach, ale myślę, że to zespół tworzy różnicę - powiedział Benitez dla Soccer AM.
- Jeśli posiadasz dobrą drużynę, to możesz mówić co tylko chcesz, a jeśli uda ci się wygrać, to wtedy wszyscy mówią - o, miałeś rację. Jeśli przegrasz, to oznacza, że byłeś w błędzie.
- Jednak wtedy były bardzo dobre drużyny: Chelsea i Manchester United, więc to trudne, gdy za każdym razem musisz iść na konferencję prasową.
- Trzeba było być bardzo ostrożnym, ponieważ można było powiedzieć, na co się miało ochotę, ale później mogła przytrafić się porażka. Trzeba więc być ostrożnym.
- Interesujące jest to, że w Hiszpanii idziesz na konferencję prasową, odpowiadasz na pytania i to wszystko. Natomiast w Anglii idziesz na konferencję, następnie do telewizji, później do radia, jeszcze później masz wywiad do gazety, a po tym jeszcze udzielasz wywiadu do gazet niedzielnych.
- Dzięki temu mogą ci zadawać te same pytania na 20 różnych sposobów i w końcu możesz zaliczyć jakąś wpadkę.
Hiszpan był chwalony za swoją dużą wiedzę taktyczną, która pomogła Liverpoolowi wygrać Ligę Mistrzów oraz Puchar Anglii.
Jednak bez wątpienia jego największym wkładem w klub było przekonanie Stevena Gerrarda do pozostania w klubie w lecie 2004 roku po tym, jak swoje zainteresowanie zgłaszało Chelsea.
Gerrard był siłą napędową większości sukcesów Liverpoolu podczas ery Beniteza, ale 51-latek przyznał, że nie musiał się zbytnio starać, by przekonać kapitana do pozostania na Anfield.
- Jeśli mam być szczery, to nie było to takie trudne. On kocha ten klub i chciał zostać - dodał Benitez.
- Pierwsze spotkanie ze Steviem odbyło się w Portugalii. Kiedy podpisałem umowę z Liverpoolem, Rick Parry powiedział mi: słuchaj, martwimy się sytuacją Michaela Owena i Steviego.
- Aktualnie przebywali z drużyną narodową, więc poprosiłem Svena-Gorana Erikssona o pozwolenie na rozmowę z piłkarzami. Rozmawiałem z Owenem, Jamiem Carragherem oraz Gerrardem i próbowałem ich przekonać, że będziemy starać się wygrywać trofea i takie tam rzeczy.
- Zacząłem więc wyjaśniać im różne taktyki i byli pod wrażeniem oraz powiedzieli mi o różnych rzeczach, które według nich klub oraz drużyna robią źle.
- To było fantastyczne spotkanie i po tej rozmowie myślę, że Gerrard był przekonany, iż warto zostać w Liverpoolu.
Komentarze (33)
Nie winię Go spieprzeniem sezonu 09/10 po prostu nie lubię jako człowieka i trenera. Dwa razy się nie wchodzi do tej samej rzeki. Rafa w LFC to już przeszłość, a ja nie chcę do niej wracać.
On mi nie przeszkadza. Niech sobie trenuje jakąś tam Velencię, czy cuś innego. Po prostu nie widzę go na ławce w Liverpool'u. Fajnie, że kocha ten klub (co potwierdza chociażby jego pojawienie się na rocznicy Highbury) ale jego trudny charakter, "genialne" transfery i sprowadzanie pipek, które na pożegnanie określą LFC mianem tonącego okrętu...
Wolę pipki Beniteza niż to drewno Dalglisha ..a co do tonącego okrętu to nie było tak ? .
Dzięki nowym właścicielom wychodzimy na prostą dopiero .
My kibice możemy sobie czekać na sukcesy 20 lat , ale nie piłkarze którzy mogą pograc na wysokim poziomie max 10 lat .
Czy może jednak zagorzałemu kibicowi The Reds chodziło o Hillsborough?
"...jego pojawienie się na rocznicy Highbury..."
HIGHBURY - Coś Ci się pomieszało !?
Poza tym nawet jeśli Rafy nie lubisz to powinieneś o nim mówić z należytym szacunkiem, bo Rafa swoich umiejętności trenerskich nie wygrał w loterii. Trenerem jest wybitnym, szkoda tylko, że nie miał szczęścia do właścicieli. Co prawda popełniał błędy, jak każdy. Jednakże w ostatecznym rozrachunku Benio zasługuje na uznanie.
Sagittarius duzo osob teskni za Aquą, ktory zbiera dobre noty w Milanie i gra w reprze Wloch. A co do Keane'a, gdy go sciagal gosc strzelal brame za brama w Tottenhamie i mysle, ze to dobrze, ze umial sie przyznac do bledu i w pore sprzedac Robbiego, by odzyskac jak najwiecej kasy.
zycze sukcesow Kennemu, ale nie ukrywam, ze bardzo lubilem Liverpool Rafy Beniteza i teraz mozmy tylko gdybac co by bylo, gdyby to Beniteza, nie Dalglish i Comolli, dostal kase od FSG na transfery..
Za 35 mln można kupić Sneijdera , Eto , Ibre lub siedmiu Ronaldinho (jego ostatni transfer wyniósł o ile dobrze pamiętam 5 mln ).
Nie ma się co tłumaczyć tym , że to ostatnie godziny okienka i że rynek jest jaki jest , bo mogliśmy sobie go odpuścić i tak zbyt wiele nam nie dał ten transfer w poprzednim sezonie .
Rafa nie popełnił by takie błędu .
Nie uważam , że winny takiego stanu rzeczy jaki był wtedy w LFC był , tylko Benitez , ale był on jego współtwórcą.
Głównym celem nie było Top4 , to był nasz obowiązek a cel to walka o mistrzostwo . A co mamy teraz ? . Jedynie Suarez i Enrique coś grają a reszta to już chyba się przyzwyczaiła do LM w TV . Za Beniteza każdy nas szanował i uważał za jednego z kandydatów do Mistrzostwa , teraz nikt się nas nie boi , jesteśmy traktowani jak ligowi średniacy .
Light - Jaki Albiol gral w LFC?
Edgaar - Regularnie z United? Od 2004 roku (czyli od przyjscia Beniteza) przegralismy 8, zremisowalismy 1 i wygralismy 3. Staty sie klaniaja.
Chciałem napisać Arbeola :)
Doczytałeś moją poprzednią wypowiedź do końca ? Wyraźnie napisałem , że nie uważam żeby wszystkiemu był winien Benitez ale był tego współtwócą.
Ja nie krytykowalem Benka, tylko wszyscy zgodnie mowicie, ze Benitez nie mial kasy na transfery. Moze nie mial takiej swobody jaka ma Kenny teraz, musial walczyc o ta kase, ale zawsze ja mial.