Suarez: Zostanę tutaj na dłużej
Luis Suarez ujawnił, że chce pozostać w Liverpoolu na wiele lat. Urugwajska gwiazda w piorunujący sposób rozpoczęła życie na Merseyside i ma zamiar troszczyć się o tradycję klubu związaną z noszeniem słynnej koszulki z numerem 7.
Suarez przyznaje, że w Anglii czuje się jak u siebie w domu i uważa, iż trudno byłoby mu osiągnąć taki poziom satysfakcji w innym miejscu na świecie.
- Właśnie rozpocząłem etap w mojej karierze, o którym zawsze marzyłem. Jest to gra dla Liverpoolu - powiedział Suarez.
- Do końca kontraktu pozostało mi pięć lat i myślę, że niedługo nadejdzie czas, by zaplanować przedłużenie pobytu w Liverpoolu na wiele kolejnych lat.
- Podoba mi się ten klub. Czuję się bardzo dobrze będąc tutaj oraz mieszkając w tym mieście.
- Czuję się bardzo zadowolony. Trudno byłoby dopasować tutejszą atmosferę, głód sukcesów oraz chwałę do jakiegokolwiek innego klubu.
Tymczasem Suarez ponownie wyraził swoją radość po strzeleniu czterech bramek w meczu kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata przeciwko Chile.
Napastnik dał kolejny przykład na to, dlaczego jest uważany za jednego z najlepszych piłkarzy na świecie i ujawnił, że jego koledzy żartowali, iż mógłby nawet podwoić swój dobytek bramkowy, gdyby nie został zmieniony w 76 minucie ze względów ochronnych jego zdrowia.
- Zawsze marzysz o zdobywaniu bramek, a strzelenie czterech goli w jednym meczu nie jest łatwe. Gdyby nie wysiłek moich kolegów z drużyny, to nie strzeliłbym tylu bramek - dodał Suarez.
- Ważną rzeczą jest to, że mogłem grać dalej, nie przeciążając zbytnio mojego zdrowia. Jeden z moich kolegów z drużyny żartował, że gdyby nie lekki ból pleców to mógłbym zdobyć nawet osiem bramek!
- Uwielbiam grać w piłkę, więc kiedy schodzę z boiska, to jest mi trochę żal i mam dziwne uczucie w brzuchu. Jednak to wszystko dla dobra zespołu, a ja zawsze doceniam wysiłek wszystkich osób.
Komentarze (19)
Myślę, że nie są to słowa rzucone na wiatr, wystarczy nam LM, a Luis będzie już w pełni zadowolony.
PS. A prezes Newcastle się z nas śmieje, że kupiliśmy Carrolla za 35 mln. Powiedział, że wycisnęli z nas ile się dało i jeszcze musieliśmy im procent płacić za spóźnienie... żenada...
Ma chłopak poukładane w głowie.
Człowieka nie poznaje się po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Porównując odejście od nas Torresa, do odejścia Suareza z Ajaxu, wszystko mówi samo za siebie.