Kenny: Zasłużyliśmy na wygraną
Kenny Dalglish nie ukrywał swojego zadowolenia z dwóch bramek Cariga Bellamy'ego w dzisiejszym spotkaniu z Newcastle. Szkocki menedżer Liverpoolu wspomniał także o wielkim wpływie Stevena Gerrarda na grę zespołu, który pokonał Sroki 3:1.
Walijski napastnik najpierw wyrównał, a potem wyprowadził the Reds na prowadzenie, natomiast kapitan popisał się strzałem z niezwykle trudnego kąta, co w pełni usatysfakcjonowało Dalglisha.
- Nie po raz pierwszy chwalimy Craiga i z pewnością nie ostatni - powiedział Kenny na konferencji prasowej po meczu - Pierwszego gola zdobył dzięki temu, że w polu karnym panował duży tłok, natomiast drugi to świetnie wykonany rzut wolny.
- Obrońca z jakiegoś powodu cofał się w stronę bramki, a Andy Carroll nie odstępował od niego na krok. Piłka przeleciała pomiędzy defensorem a golkiperem. Jesteśmy zachwyceni postawą Craiga. Mamy nadzieję, że jego obrażenia nie są zbyt poważne. Kiedy schodził z boiska mogłem mu tylko pogratulować.
O wpływie Stevena Gerrarda, który w 59. minucie zastąpił na boisku Charliego Adama, Dalglish powiedział:
- Gdy Steven nie gra, i tak jest ważnym zawodnikiem. Przypuszczam, że gdy bierze udział w meczu, można określić go mianem ogromnie ważnego.
- Wraca do pełnej sprawności, co jest wspaniałe nie tylko dla niego, ale także dla ludzi, którzy z nim pracowali i starali się, aby wrócił na swój obecny poziom. Nie poprzestanie na tym, co do tej pory osiągnął.
- Zawsze był dla drużyny atutem. Ma przed sobą wiele lat i z niecierpliwością na nie czekamy.
- Myślę, że i tak kontrolowaliśmy mecz (przed wejściem Gerrarda). Na początku drugiej połowy rywale mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale nie skorzystali na tym. Nie da się jednak ukryć, że trzeci gol bardzo nam pomógł.
- W ten sposób sam wywarł na sobie presję , ale zdobycie gola jest dla niego znakomitą nagrodą - dodał Szkot - Pracował bardzo ciężko by znaleźć się tu, gdzie jest obecnie. Jego kontuzja była niecodzienna, więc zasługuje na trochę szczęścia w 2012 roku.
The Reds musieli odrabiać straty po tym, jak w 25. minucie piłkę do własnej bramki skierował Daniel Agger. Gospodarze pokazali jednak charakter i kończący się rok zamknęli zasłużoną wygraną.
Dalglish był zadowolony z ogólnej postawy swoich zawodników i wyraził nadzieję, że seria pechowych zdarzeń na boisku jest już za nimi.
- Myślę, że zwycięstwo nam się należało. Pokazaliśmy odwagę, poświęcenie i chęć powrotu do gry po stracie gola. Wyrównaliśmy, a Martin (Skrtel) wybił piłkę z linii bramkowej.
- Prawdopodobnie stworzyliśmy w tym meczu najmniej sytuacji bramkowych w ostatnim czasie, ale trafiliśmy do siatki trzykrotnie. To zabawne.
- Nie czuję ulgi, lecz satysfakcję z faktu, iż dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy. Gdyby podobnie było w każdym meczu u siebie, czyli zdobywalibyśmy komplet punktów w spotkaniach, które remisowaliśmy, zapewne nie byłoby to takie dziwne - podsumował Dalglish.
Komentarze (4)
Tym razem jednak szczęście dopisało - a z pewnością pomógł w tym też Simpson - dziwnie zachowując się przy tym wolnym :o
ja się tak cofam obrońcą przy wolnych jak gram w pesa 2012 - moze jem też się coś pomyliło :P :)