Kuyt: Skuteczność powoli wraca
Dirk Kuyt wierzy, że piłkarze Liverpoolu wreszcie odblokowali swoją strzelecką niemoc, kiedy w minionym tygodniu dwukrotnie trafiali do siatki zarówno Man City jak i United.
Holender miał za sobą ciężki okres, gdyż ostatni raz do siatki rywali trafił we wrześniu przy okazji meczu Carling Cup z Brighton.
Reprezentant Oranje pojawił się w sobotę na placu gry wchodząc z ławki rezerwowych i przesądził o awansie gospodarzy, trafiając do siatki Diabłów w 88 minucie.
31-letni piłkarz, który ostatnio na naszym stadionie także był katem Manchesteru United (hattrick w ligowym meczu w marcu - przyp red) ma nadzieję, że to będzie początek wspaniałej serii zwycięstw The Reds.
- To było niesamowite uczucie, gdy piłka znalazła się w siatce, zwłaszcza, że nie byłem ostatnio zbyt skuteczny - powiedział Dirk.
- Ostatni mój hattrick przeciwko United na naszym stadionie był dla mnie czymś bardzo wyjątkowym. Mimo wszystko gol zdobyty w samej końcówce w takich okolicznościach ma dla mnie również duże znaczenie.
- Strzeliłem kluczową bramkę w trudnym dla mnie sezonie. Jestem typem piłkarza, który potrzebuje regularnych występów. Im więcej gram, tym lepiej spisuje się na boisku.
- Grałem niemal w każdym spotkaniu przez ostatnie 10 lat mojej kariery. Fizycznie nie mam najmniejszych problemów z niczym, ale tu decyzję podejmuje menadżer i musisz je szanować, szczególnie gdy mówimy o kimś takim jak Kenny Dalglish.
- Staram się dawać z siebie wszystko w trakcie sesji treningowych. Od początku tego roku na moje szczęście grywam częściej. Poczułem się silniejszy i kwestią czasu było, kiedy znów strzelę gola dla Liverpoolu.
- W karierze piłkarza trzeba nastawić się na różne rozwiązania. W ostatnim sezonie od momentu zmiany trenera grałem praktycznie we wszystkich meczach u Kenny'ego i zdobyłem 10 goli za jego kadencji.
- Jestem przekonany, że jeśli utrzymam aktualny poziom gry, to kolejne trafienia nie będą dla mnie kłopotem.
Dirk był pod wrażeniem występu Andy'ego Carrolla w meczu z United. Anglik przez długi czas zmaga się z dużą falą krytyki, ale w sobotę odpowiedział na nią w najlepszy sposób z możliwych.
- Według mnie zagrał wielki mecz i ciężko harował na boisku.
- Jego zgranie głową przy akcji bramkowej było tym, o czym z nim wcześniej rozmawiałem. Doskonale zgrał mi tą piłkę.
- Grałem jako napastnik przez całą swoją karierę. Ilekroć pojawia się okazja, trzeba ją wykorzystać. Mam dużo wiary w swoje umiejętności. Koledzy z szatni mnie wspierają a ja staram się im odwdzięczyć tym samym.
- Kiedy nie wszystko idzie po twojej myśli, pozostaje ci się skoncentrować na treningach i ciężkiej pracy na 100%. Wszyscy stanowimy jedność jako zespół i Liverpool Football Club.
- Jeśli chcesz dokonywać wielkich rzeczy, musisz je odnosić wspólnie. Nie chodzi o pojedyncze jednostki, lecz całą wspólnotę. Na boisku występuje 11 zawodników i każdy pracuje na sukces klubu.
- Miałem nadzieję na występ w pierwszym składzie w sobotę po dobrej partii przeciwko City, ale trener powiedział, że zacznę na ławce. Przyjąłem to z pokorą, mając nadzieję, że otrzymam swoje 5 minut i zrobię z nich najlepszy dla klubu pożytek.
Holender przyznał, że Liverpool dał w tym tygodniu kapitalną odpowiedź na ostatnią ligową porażkę z Boltonem.
Już jutro Liverpool zmierzy się z ekipą Wilków w wyjazdowym meczu ligowym.
- Wskazaliśmy sobie cel na ten tydzień, dzień po porażce na Reebok Stadium.
- To jasne, że wszyscy byli rozczarowani. Nie włożyliśmy dostatecznie dużo pracy w tamto spotkanie i zagraliśmy poniżej standardów przypisanych Liverpoolowi.
- Udowadnialiśmy wielokrotnie, że możemy rywalizować z najlepszymi. Teraz musimy potwierdzić, że podobnie jest grając przeciwko innym drużynom ligowym, zaczynając od Wolves we wtorkowy wieczór - podsumował Kuyt.
Komentarze (3)