Falstart Liverpolu
Szokujący ciąg porażek, podczas którego Liverpool przegrał osiem z ponad dwunastu meczy Premier League odzwierciedla najgorsze występy tego zespołu od 58 lat. Teraz, gdy awans do kwalifikacji Ligi Mistrzów pozostaje poza zasięgiem, a Everton znajduje się od niego wyżej w tabeli, The Times rozpatruje powody upadku, któremu Kenny Dalglish nie jest w stanie zaradzić.
Nie próbuj biegać zanim nauczysz się chodzić
Tylko ktoś, kto niemal nie oglądał Liverpoolu przez półtora roku przez mianowaniem Dalglisha na tymczasowego menadżera w styczniu 2011 roku, mógłby żądać powrotu do Ligi Mistrzów podczas jego pierwszego pełnego sezonu u sterów klubu.
Niestety, John W. Henry zalicza się do tej kategorii, co pokazała jego wypowiedź domagająca się skończenia sezonu w TOP4. Pieniądze zainwestowane przez FSG z całą pewnością mogłyby być lepiej zainwestowane, ale oczekiwanie od zespołu, który przegrał 19 meczów w sezonie 2009/2010 i zanotował najgorszy start w lidze od 1953 roku, aby dołączył do europejskiej elity w zaledwie dwa okienka transferowe, było nierealne.
Połączenie wieloletniej tradycji zdobywania tytułów i nowego właściciela z ogromnymi oczekiwaniami okazało się niezdrowe. Jeśli można wyciągnąć jakiś pozytyw z ostatnich złych wyników, to taki, że przywróciły one Liverpool na ziemię.
Stawianie na kulawego konia
W ligowych meczach, w których brał udział Daniel Agger, Liverpool tracił gola średnio co 129 minut i 42 sekundy. W meczach, które opuścił – co 58 minut i 54 sekundy. Ta niepokojąca statystyka pokazuje jak bardzo Liverpool polega na swoim najwyższej klasy obrońcy, jednocześnie tak wrażliwym na kontuzje.
To, że Agger wypadł na długo z gry po raz drugi w tym sezonie,nie może być dla nikogo żadnym zaskoczeniem. Za to zatrważające jest to, że jego kruchość nie została wzięta pod uwagę przez dyrektora sportowego Damiena Commolliego i Dalglisha, którzy ustalali strategię transferową klubu latem ubiegłego roku. Jedyne czym dysponują to Sebastian Coates, młody i utalentowany gracz, któremu zaufano zaledwie podczas dwóch meczów tego sezonu.
Zagubieni bez Lucasa
W listopadzie , kiedy sezon Lucasa Leivy przerwała kontuzja więzadeł krzyżowych, przed Liverpoolem pojawiła się trudna decyzja: sprowadzić defensywnego pomocnika w styczniu, nawet na zasadzie wypożyczenia, albo kontynuować sezon z pomocnikami będącymi już w składzie. Wybrano tą drugą opcję i klub na tym ucierpiał. Średnia zdobytych punktów na mecz z Lucasem w składzie wynosiła 1,8, zaś bez niego zaledwie 1.05.
Chaotyczna i nietrafiona polityka transferowa
Niedzielne wydarzenia na Sports Direct Arena były wystarczająco bolesne dla Liverpoolu, ale Alan Pardew nie zawahał się obnażyć jeszcze jeden z jego największych braków. Menadżer Newcastle w pomeczowej wypowiedzi zaznaczył, że Liverpoolowi nie udało się dotychczas odnaleźć taktyki, która wydobędzie Andy’ego Carrolla to, co najlepsze.
Może się to wydawać oczywiste biorąc pod uwagę jedynie pięć bramek tego napastnika przez ostatnich 14 miesięcy, ale zarzuty wobec niego ciągle pozostają takie same. Stan Collymore, który niegdyś nosił miano najdroższego gracza Liverpoolu, uważa, że klub sprowadził Carrolla bez żadnego planu jego wykorzystania.
Stewart Downing mógłby być idealnym partnerem dla Carrolla, ale grali razem tylko w 12 ligowych meczach, a należy pamiętać, że w niektórych skrzydłowy był ustawiany na prawej stronie boiska. Obu graczy cechuje prosty, bezpośredni styl, który wydaje się niezbyt dobrze pasować Luisowi Suarezowi. Skutkuje to tym, że atak Liverpoolu jest niespójny i chaotyczny. Tymczasem Jordan Henderson ciągle pozostaje zagadką. Pomocnik reprezentacji Anglii do lat 21 nie wydaje się czuć komfortowo w żadnej roli, którą dotychczas pełnił na boisku.
Nieudane poszukiwanie nowego dyrektora zarządzającego
W listopadzie 2010 roku, po bezzwłocznym przyjęciu rezygnacji Christiana Purslowa, FSG zaczęło szukać nowego dyrektora zarządzającego. Poszukiwaniami kierował Spencer Stuart, globalny ‘łowca głów’, ale w przeciągu pół roku okazały się one bezowocne i zostały porzucone. Na nowego dyrektora zarządzającego został awansowany Ian Ayre.
José Ángel Sánchez, dyrektor zarządzający Realu Madryt wydawał się najlepszym kandydatem, lecz wolał pozostać na stanowisku. To sprawiło, że FSG nie udało się wyznaczyć swojego człowieka codziennie nadzorującego pracę klubu. Rezultatem tamtej decyzji jest poważny uszczerbek na reputacji Liverpoolu, wywołany przez sprawę Evry i Suareza.
Tymczasem, zespół Dalglisha dryfuje coraz bardziej i nie widać nic, co mogłoby temu zapobiec. Czy to na boisku czy poza nim, nieuchronne jest wrażenie, że Liverpool nie zmierza w żadnym kierunku.
Tony Barrett
Komentarze (4)
Mam nadzieję, że John Henry czytuje czasami The Times :)