Fabio: Czuję się tu jak w domu
Najnowszy nabytek klubu z Anfield twierdzi, że zdążył już zadomowić się w Liverpoolu. 21-latek to jak dotąd jedyny zakup Brendana Rodgersa od czasu, kiedy objął on stery klubu. Włoch szybko przyzwyczaił się do życia w nowym otoczeniu.
- Stevie G i Carragher to kluczowi gracze, Glen Johnson zawsze był dla mnie bardzo miły, podobnie jak Joe Cole. Znałem się z tą dwójką zanim przybyłem na Anfield.
- Dużą pomocą wykazał się też Dani Pacheco, który oprowadził mnie po mieście.
- Mam już samochód i telefon,a teraz staram się znaleźć jakieś mieszkanie. Chcę załatwić takie sprawy jak najszybciej, by później móc skupić się wyłącznie na futbolu. To dla mnie bardzo ważne.
- Chłopaki polecali mi włoską restaurację San Carlo. Byłem tam z Danim Pacheco i Suso i było bardzo miło.
Borini zrezygnował z dłuższych wakacji po Euro 2012 i dołączył do drużyny w Ameryce Północnej.
- Ciężko było tak szybko wrócić do treningów - mówi Fabio. - Choć nie grałem na Euro, byłem przygotowywany tak samo jak zawodnicy z pierwszego składu.
- Pod względem mentalnym i fizycznym musiałem być gotów na każdego przeciwnika.
- Po trzech tygodniach wakacji chciałem spotkać się z resztą drużyny, więc zdecydowałem się na szybszy wyjazd do Ameryki. To był mój wybór, z którego jestem bardzo zadowolony - mówi Włoch.
- Teraz potrzebuję tylko trochę czasu na powrót do swojej optymalnej dyspozycji. To naturalne.
W sobotnim spotkaniu z Tottenhamem na M&T Bank Stadium Borini zadebiutował w drużynie Brendana Rodgersa.
- Dobrze było zagrać kilka minut z liverbirdem na piersi.
- To klub o wspaniałej historii. Liverpool wygrał już wiele, ale mam nadzieję, że w najbliższych latach wzbogacimy klubową gablotę o kilka pucharów.
- To, że klub jest rozpoznawalny na całym świecie i ma wielu kibiców daje mi niesamowitą energię i siłę do działania.
- To, że mogę reprezentować ten klub to dla mnie duże osiągnięcie.
- Mam nadzieję, że w trykocie Liverpoolu pokażę odpowiednią jakość.
Liverpool cieszył się wspaniałym dopingiem amerykańskich kibiców w Toronto, Bostonie i Baltimore. Borini jest zaskoczony liczbą sympatyków the Reds w tej części świata.
- To było niesamowite - stwierdził. - Nie spodziewałem się tak ogromnej rzeszy kibiców w Ameryce.
- Fani zrobili na mnie duże wrażenie. Przyjęli nas bardzo ciepło i wspierali drużynę na każdym kroku.
Podczas tournee mogliśmy oglądać wspaniale spisującą się młodzież. Nowy nr. 29 twierdzi, że zrobi wszystko, by pomóc młodym chłopcom wdrapać się na szczyt.
- Mamy zdolną młodzież, która za każdym razem pokazuje swój potencjał. Chłopcy są na dobrej drodze, by pewnego dnia dostać się do pierwszej drużyny.
- Kiedyś byłem w podobnej sytuacji i ciągle powtarzam im (juniorom), by nie patrzeć w dół i ciągle iść do przodu.
- W tak wielkim klubie trudniej jest wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce. Oni muszą zacisnąć zęby i dalej pracować, bo jest tu wielu dobrych zawodników.
Komentarze (4)
2 dni po jego transferze miałem sen, że w 1. meczu o stawkę strzelił dwa gole. Jeden głową, że bramkarz nawet się nie ruszył, drugą sprzed pola, pod poprzeczkę. Świeciło słońce, to była chyba inauguracja PL (: