Młode strzelby lekarstwem?
Niesamowita liczba bramek strzelonych przez Sameda Yesila dla reprezentacji Niemiec na młodzieżowym szczeblu rozgrywek wprawia w zachwyt kibiców Liverpoolu, którzy wieszczą temu piłkarzowi wielką karierę na Anfield w nadchodzących latach. Ale czy jest to wystarczający gwarant rychłego sukcesu?
18-letni Samed, wykupiony przez The Reds tego lata z Bayeru Leverkusen, rozwiązał na dobre swój ,,worek z bramkami’’, dorzucając podczas minionego weekendu kolejne 2 trafienia na swoje konto, mając ich obecnie 31 w 32 rozegranych spotkaniach.
Należy pamiętać, że nawet tak znamienite osiągnięcia nie przypieczętowują jeszcze uzyskania statusu gwiazdy, a niekiedy zderzając się z brutalnymi realiami seniorskiej piłki nożnej popadają po prostu w otchłań zapomnienia. Trenerzy Liverpoolu mają dosyć zróżnicowany bagaż doświadczeń dotyczący młodych, perspektywicznych graczy i ich późniejszej styczności z całkowicie profesjonalnym futbolem.
Kilku z tych piłkarzy niemal natychmiast wywarło niesamowity wpływ na drużynę, dając jej pokaźny ,,zastrzyk jakości’’ , tak jak Michael Owen, który w wieku 17 lat znalazł drogę do bramki rywali już w trakcie swojego debiutu, by później dołożyć jeszcze 157 bramek w czerwonych barwach.
Broniący obecnie barw Stoke City napastnik może się pochwalić średnią więcej niż jednego gola na mecz w różnych reprezentacyjnych młodzieżowych kategoriach wiekowych, uzyskując 41 bramek w 40 meczach.
Również ponad przeciętność wybijał się Węgier Krisztian Nemeth, zdobywając 36 bramek w 35 meczach, reprezentując swój kraj na arenach międzynarodowych, począwszy od rywalizacji U-17, kończąc na zmaganiach U-21.
Nemeth jednak nigdy nie potrafił się przebić do pierwszego zespołu The Reds podczas swojego trwającego 3 lata pobytu na Anfield, nie rozgrywając ostatecznie choćby jednego oficjalnego spotkania z dorosłym zespole Liverpoolu. W chwili obecnej usiłuje udowadniać swą wartość przywdziewając trykot holenderskiej Rody JC.
Nikogo nie zdziwi fakt, że zawodnik, który do momentu swej przeprowadzki z Merseyside w styczniu 2011 roku, z dorobkiem 81 strzelonych goli zdobytych w 142 meczach Liverpoolu, był regularną zmorą bramkarzy, którzy mierzyli się z młodzieżową hiszpańską kadrą piłkarską.Fernando Torres od najmłodszych lat był namaszczany na czołowego snajpera świata.
El Nino wykorzystał 22 okazje w 30 potyczkach, które stoczył w juniorskich zespołach ,,La Furia Rocha’’, zanim zdobył z pierwszą drużyną dwa razy Mistrzostwo Europy oraz Mistrzostwo Świata w 2010 roku.
Kolejnym byłym już Czerwonym, który sygnalizował za młodu całej piłkarskiej Europie, że posiada nietuzinkowe umiejętności, był Milan Baros, laureat Złotego Buta dla najlepszego strzelca Mistrzostw Europy z 2004 roku.
Czeski napastnik zaliczył występy w zespołach U-15, U-16, U-17, U-18 oraz U-21.gromadząc liczbę 54 spotkań, w czasie których umieścił 19 razy piłkę w siatce.
Emil Heskey znajdował się często w ogniu krytyki, gdy nie zdobywał tylu bramek dla Liverpoolu, ilu od niego oczekiwano. Aczkolwiek nikt nie będzie polemizował z juniorską statystyką, jaką uzyskał grając z Trzema Lwami na piersi. Jego licznik zatrzymał się na 12 trafieniach w 29 meczach.
Podobny rezultat dla młodzieżowej kadry zanotował Skandynaw Lauri Dalla Valle, piłkarz stołecznego Fulham. Fin, który doczekał się jednego jedynego występu w pierwszym zespole Liverpoolu w meczu Ligi Europy z Rabotnicki, w 27 spotkaniach 13 razy pokonał golkipera przeciwników, co daje średnią oscylującą wokół jednej bramki w dwóch meczach.
Nieco lepszą statystyką może chełpić się David Ngog. Bronił z sukcesami barw francuskich reprezentacji w pięciu kategoriach wiekowych, wpisując się na listę strzelców całkiem sporo razy. Dokładnie udało mu się 24-krotnie na 46 występów.
Wprawdzie na dużo uboższy w ogólnym rozrachunku wygląda dobytek Djibrilla Cisse, choć nie mniej uzmysłowił wszystkim swój ,,zabójczy’’ talent. Ekstrawagancki napastnik strzelił 6 bramek w 4 meczach dla młodzieżowego zespołu narodowego Les Bleus.
Z dużo bardziej ,,obfitym’’ dorobkiem przybywali na Anfield z Le Havre w 2003 jego rodacy, Anthony Le Tallec i Florent Sinama-Pongolle, potwierdzający swe inklinacje na przyszłych zawodników światowego formatu już jako młode chłopaki.
Le Tallec zdobył 8 ,,skalpów’’ w 10 rozegranych meczach, natomiast jego kuzyn Florent aż 20 razy potrafił przechytrzyć bramkarzy w 43 spotkaniach. Jednak co ważniejsze, ani jeden, ani drugi nie spełnili pokładanych w nich nadziei, a ich pobyt w mieście Beatlesów przeszedł niestety bez echa.
Komentarze (3)