Jak trenuje Liverpool?
Już widoczne są skutki wpajania przez Brendana Rodgersa swej filozofii i pomysłów. Idzie za tym jednak kolejne pytanie. Jak trener, wraz ze sztabem, oswaja piłkarzy z nowym stylem? Oficjalna strona klubu odwiedziła Melwood celem uzyskania odpowiedzi.
Razem z Rodgersem na Anfield przybyło kilku ludzi, z którymi pracował przez cały przebieg swojej dotychczasowej kariery.
Wśród nowych twarzy w zespole trenerskim znajduję się Glen Driscoll, który może się pochwalić doświadczeniami z Chelsea i z zespołu Swansea.
W swoim pierwszym wywiadzie dla strony, Driscoll udzielił dziennikarzom Liverpoolfc.com odpowiedzi na pytania dotyczące jego roli w klubie, sposobów na wpajanie przez Rodgersa swych idei i odpisał co naszego menadżerza odróżnia od innych, z którymi dotychczas pracował. Trenerów takich jak Jose Mourinho.
Glen, może powiesz nam co właściwie robisz jako konsultant do spraw przygotowania kondycyjnego i występów?
Rola moja skupia się na tym, żeby utrzymać jedność i wspólną strategię dotyczącą działania różnych oddziałów klubu, cco za tym idzie, by osiągnąć rezultat jakiego chcemy. Zajmuję się również obserwacją młodzieży i ewentualnym włączaniem zawodników do pierwszej drużyny. Staram się zatem dopilnowywać by oczekiwania menadżera zostawały spełnione.
W ten weekend czeka nas występ przeciwko Reading na Anfield. Co będziesz musiał zrobić przed tym meczem?
Ten tydzień, przez wzgląd na przerwę spowodowaną meczami reprezentacji, był inny niż zwykle. Do treningów wrócili Jose Enrique i Jon Flanagan. Musiałem dopilnować by spokojnie odzyskali pełną sprawność. Dobrze jest mieć ich znów w składzie. W spotkaniach drużyn narodowych piłkarze mogli się nabawić jakichś urazów, więc trzeba będzie sprawdzić czy wszyscy są zdolni do gry. Poza tym będziemy zajmować się zawodnikami, którzy muszą dojść do siebie i tymi, którzy muszą trenować. Przed meczem musimy sprawdzić ich stan zdrowia. Zbadamy im ślinę i krew. Najważniejsza jest pełna dyspozycja.
Czym zajmiesz się po meczu?
Po meczu sprawdzimy stan zdrowia piłkarzy, żeby upewnić się kto będzie dostępny na następne spotkania, na którym skupimy się zaraz potem. Po Reading czeka nas mecz z Anzhi w czwartkowy wieczór. Potem zobaczymy kogo nie wykorzystaliśmy w danym meczu. Tych czekać będzie dodatkowy trening. Później jeszcze musimy być pewni czy piłkarze są gotowi na następne spotkania.
Patrząc na Twoją przeszłość widać, że dołączyłeś do Liverpoolu ze Swansea. Wcześniej jednak pracowałeś przez 10 lat w Chelsea. Można powiedzieć, że działałeś tam u boku naprawdę wielkich trenerów.
Czas spędzony w Chelsea był dla mnie wspaniały. Można powiedzieć, że to era, podczas której klub zdobył najwięcej trofeów w historii. Jeśli patrzę na piłkarzy to mogę śmiało powiedzieć, że wielcy gracze, których w Liverpoolu nie brakuje, pracują najciężej. Taką zależność zauważyłem już dawno i potwierdza się ona na boisku. Cudownie było patrzeć jak różni menadżerowie zaczynają pracę w Chelsea. Każdy miał swoje sposoby działania. To coś dzięki czemu sam ruszę naprzód i mam nadzieję, że dzięki tym doświadczeniom pomogę Liverpoolowi.
Pełniłeś również różne funkcje. Jakie?
Byłem głównym fizjoterapeutą, szefem do spraw zapobiegania kontuzjom, trenerem przygotowania fizycznego i nadzorcą formy i przygotowania w Chelsea i szefem sztabu medycznego w Swansea. To pozwala mi zrozumieć metody działanie wszystkich różnych stanowisk w tych departamentach. Mam nadzieję, że skorzystam z tego w Liverpoolu.
Jakie były Twoje stosunki z takimi trenerami jak Jose Mourinho?
W konsekwencji wielu dziwnych wydarzeń trafiłem na Stamford Bridge pod koniec ery Claudio Ranieriego. Zastąpił go Jose, a ja opuściłem Brendana i Reading by zająć się przygotowaniem kondycyjnym i fizjoterapią w drużynie młodzieżowej u boku Steve’a Clarke’a. Steve zajął później miejsce u boku Jose, a Brendan wrócił do Chelsea. Pod rządami Mourinho, Brendan i ja podporządkowaliśmy się pewnej metodologii jaką wprowadził w Londynie. Później zostałem wyznaczony na szefa do spraw zapobiegania kontuzjom w pierwszym zespole i pracowałem bliżej niego. Tak jak Brendan, szanuję Portugalczyka i pewnie nie byłbym tu gdzie teraz gdyby nie on.
Jaki był wpływ Mourinho na ukształtowanie się filozofii Brendana Rodgersa?
Brendan i ja postawiliśmy sobie za cel podporządkowanie się tym metodom i myślę, że pomogło to nam obu. Każdy kto kiedykolwiek miał styczność z Jose odniósł jakiś sukces. Wywarł na nas wielki wpływ, ale wszystko końcu przechodzi ewolucję. My staramy się ją przeprowadzić. To normalne, że w piłce znajdujesz szlak jakim chcesz podążać wraz z piłkarzami i robisz to by wygrywać.
To już czwarty klub, w którym pracujesz wraz z Brendanem. Co odróżnia go od innych menadżerów?
Każdy trener, z którym pracowałem cechuje się swoimi własnymi zaletami. Brendan jednak jest najlepiej wyważony. Nie mam zamiaru okazywać nikomu braku szacunku, ale Brendana cechują najlepsze cechy. Carlo Ancelotti był bardzo pokorny, widać to u Brendana. Widzę też chęć rządzenia twardą ręką, jak u Guusa Hiddinka i metody Mourinho. Czuję, że spotkał mnie wielki przywilej i jestem szczęśliwy mogąc pracować z Brendanem.
Możesz wyjaśnić idee jakie cechują styl Brendana i jak sztab wpaja je piłkarzom?
Są to dosyć specyficzne metody. Nie dzieje się już tak, że kazalibyśmy piłkarzom biegać kilometry. Teraz kondycje kształtuje się poprzez grę piłką. Z pomocą nauki możemy osiągnąć to co kiedyś, gdy trzeba było biegać z punktu A do B. Teraz mamy GPS, możemy zbierać informacje i wiemy jak gracze radzą sobie technicznie, taktycznie i fizycznie, do tego znamy ich boiskowe umiejętności. Piłkarze są bardziej zmotywowani, czerpią przyjemność z treningów, a my przygotowujemy ich najlepiej jak się da do nadchodzących meczów.
Ważnym jest, że piłkarze czerpią przyjemność z treningu?
Motywacja to podstawa. Nieważne jak szybki jesteś, czy jak daleko potrafisz pobiec. Jeśli nie potrafisz się zmotywować to nic nie ma znaczenia. Umiejętność zmotywowania odpowiednich mięśni we właściwym czasie by osiągnąć pozytywny rezultat jest kluczowa. Ci ludzie przebiegają po osiem tysięcy metrów na sesję, pokonuą długie odcinki z prędkością 21 kilometrów na godzinę w trakcie treningów i meczów. Pracują bardzo ciężko. Chodzi jednak o to, czego się oczekuje od nich w czasie spotkań. Jeśli podczas meczów pracują tak jak na treningach to widzą, że wysiłek nie idzie na marne. Więdzą, że dzięki temu mogą wygrywać.
Swansea była uważana za drużynę najlepiej przygotowaną fizycznie w zeszłym sezonie. Czy to samo będzie można powiedzieć o Liverpoolu w tym roku?
Myślę, że tak. To jak występowała Swansea i fakt, że mieli chyba najlepsze statystyki dotyczące kontuzji świadczy o tym, że mamy pomysł na pomoc Liverpoolowi. Zawsze będzie moment przejścia, ale po jakimś czasie, gdy wszystko znajdzie się na swoim miejscu, każdy zauważy poprawę.
Jesteś tu od czterech miesięcy. Czym było dla Ciebie dołączenie do Liverpoolu?
Siedziałem już wcześniej na ławce przeciwników podczas wspaniałych meczów Ligi Mistrzów na Anfield. Jestem dumny, że teraz mogę zająć miejsce na ławce gospodarzy. Czuć byłą wyjątkową aurę i klasę gdy dołączałem do klubu. Pasja jaką czuje się wokół miasta i klubu jest wyjątkowa. Z całym szacunkiem do Chelsea, spędziłem tam wspaniały czas, ale to co jest teraz to szansa by przywrócić Liverpool na należne mu miejsce. Przywilejem jest być tutaj i skupiam się jedynie by próbować i upewnić się, że odniesiemy sukces. Jestem pewien, że nam się uda.
Ryland Morgans również dołączył do sztabu szkoleniowego. To Twój dobry znajomy. Czego możemy się po nim spodziewać?
Dołączyłem do Swansea rok temu, z Rylandem pracowałem jakieś siedem miesięcy i od razu wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Pamiętałem, że pełniłem jego funkcje będąc w Chelsea. Uważam, że odniosłem sporo sukcesów w karierze, ale jest tyle cech, które chciałbym mieć, a które ma Ryland. Jest świetny na boisku i myślę, że piłkarze doskonale zauważyli co może dać klubowi i poziom na jaki może klub zabrać. Patrząc z perspektywy zawodowej jest zaznajomiony z metodami, pracował z Brendanem przez dwa lata, to ważne. Zbudowałem z nim dobrą relację. Jestem podekscytowany mogąc z nim pracować. Ma wyjątkowe CV i doświadczenie w branży. Jest człowiekiem, który zdecydowanie może ulepszyć ten wydział.
Jaka będzie jego rola jako szefa do spraw sprawności fizycznej i kondycji?
Ryland zajmuje funkcje podobną do tej, którą pełnił Darren Burgess, który niedawno nas opuścił. Będzie odpowiadał za rozgrzewkę, sesje przygotowania fizycznego i pomagał w departamencie naukowym. Jego usługi przyniosą Liverpoolowi wiele korzyści.
Komentarze (0)