Zanik pasjonującej sztuki bronienia
Gole zabiją futbol. Położono na nie za duży nacisk. Bronienie stało się zapomnianą sztuką. Będzie jedynie gorzej. Bilans w grze uległ zmianie. Walka pomiędzy obroną a atakiem została nierówno wypaczona na korzyść ofensywy. Ostre wejścia są niemal zakazane, a klasowi gracze należą do chronionego gatunku.
Fani stali się uzależnieni od goli. Potrzebują więcej i więcej a pragnienie będzie tylko rosło. To stwarza kategorię lekką, złudną wersję sportu. Niegdyś mecze były zacięte, z małą ilością bramek budowały napięcie i presję, a celebracja gola stanowiła wspaniałą ulgę. Obecnie widzowie, zwłaszcza telewizyjni, szybko stają się znużeni wszystkim, co nie przypomina festiwalu bramek.
Zwolennicy nowoczesności twierdzą, iż znamionuje to triumf umiejętności oraz wyzwala ekscytację. Defensorzy są chwaleni za swoje umiejętności ofensywne. Kogo obchodzi, że ich umiejętności defensywne są niedostateczne? Czy kiedykolwiek obrona powaliła cię na kolana?
Tak. Jamie Carragher stanowi żywy dowód na to, iż obrona może być fascynująca. Wkrótce opuści boisko i zasiądzie w kabinie komentatorskiej, jeden z ostatnich obrońców starej szkoły.
Pozostawi po sobie pustkę nie tylko na Anfield, lecz również w sercu gry. Ostało się jedynie kilku, takich jak on.
Carragher rozpoczął karierę jako środkowy pomocnik, po czym został przesunięty do obrony. Gdy pojawił się na scenie w połowie lat 90', wciąż uczyli centralnych defensorów, że linia autowa jest ich przyjacielem, a linia środkowa granicą, którą mogą przekraczać jedynie, gdy będą pewni asekuracji. Gruntownie wyuczył się zawodu. Znajdując się w strefie obronnej, Carragher pokazywał jak elektryzująca może być defensywa.
Nigdzie nie było to lepiej zilustrowane, niż w cudzie w Stambule. Z wyniku 3-0 dla Milanu, Liverpoolu zdołał odrodzić się niczym feniks z popiołu. Steven Gerrard, Didi Hamann i inni tchnęli życie w drużynę, a sześciominutowy przypływ energii spowodował zachwycający powrót do spotkania.
Nie było to dokładnie odrodzenie: w kroku Liverpoolu widocznie emanowało wahanie, które wysłało znaki pełne obaw do czerwonych sektorów na Ataturk.
W tym momencie Carragher sprostał sytuacji i utrzymał Liverpool na nogach. Był to jeden z najbardziej pasjonujących przykładów heroizmu, którego rodzaj można zaoferować. Ignorując skurcze w nogach oraz wyjące mięśnie, człowiek z Bootle cisnął się na drogę piłki, wykonywał wślizgi oraz bloki, które wydawały się niemożliwe.
Była to obrona godna najwyższego uznania potwierdzająca żywotność defensywy. Sprawiła, że krzyczałeś tak, jak nie krzyczysz nawet po zdobyciu bramki. Wprowadziła dumę w drużynę i fanów, stworzyła niepowtarzalną jedność celów. To było surowe. To było brutalne. To była esencja futbolu.
Tak wygląda kariera Carraghera w kapsułce: nieprzerwane poczucie celu połączone z bezwzględną sprawnością fizyczną. Udowodnił, że bronienie może być tak uskrzydlające, jak każda inna część gry.
Tacy ludzie, jak Carragher są potrzebni tej grze. Co rok zmniejsza się ich liczba. Gdy pierwsze pytanie dotyczące obrońcy brzmi "jak wygląda jego postawa w ofensywie", gra zbacza ze swej drogi. Nawet bramki zaczynają nas nudzić, gdy stają się częste. Futbol byłby lepszy, gdyby gole padały rzadziej, a obrona była lepsza.
Piłka nożna pokazuje swoje najlepsze oblicze, gdy ofensywa i defensywa pozostają zbilansowane. Carragher był kontynuatorem fascynującej sztuki bronienia. Czy doczekamy się następcy Carraghera?
Tony Evans
Komentarze (10)
Obrońcy są od bronienia i dlatego Carra razem z Hyypią stworzyli jeden z najlepszych duetów ŚO w historii. Innym przykładem mogą być Maldini i Nesta z Milanu. Teraz w obronie mało który zadwodnik jest warty wyróżnienia.
Ogólnie nowoczesny futbol (jak i inne rzeczy) nie przekonuje mnie.
W latach 2004-2008(*) czołowe angielskie zespoły przede wszystkim broniły. United czy Chelsea zdobywały mistrzostwo wygrywając mecz za meczem po 1:0. Od kilku lat z kolei nawet w "szlagierach" ligowych normą są wyniki typu 5-2, 4-3, itp. Porównaj sobie teraz osiągnięcia angielskich drużyn w Lidze Mistrzów w tych okresach i będziesz wiedział co miał Evans na myśli.
* autor podając taki a nie inny przedział czasowy posiłkował się naukową metodą zbierania danych popularnie zwaną "na oko" i nie ponosi odpowiedzialności ze ewentualne drobne błędy, gdyż optymistycznie założył, że odbiorca posiada mózg oraz aktywnie z niego korzysta i nie będzie miał trudności ze zrozumieniem przesłania. Uprasza się, aby każdy zainteresowany dowodzeniem nieprawdziwości powyższej tezy za pomocą rozmaitych statystyk, wsadził sobie te statystyki w dupę :).
większa liczba sytuacji podbramkowych zakończonych zdobyciem gola!
a wymagania jakie teraz się stawia to zupełnie inna kwestia aczkolwiek ściśle z sobą powiązana i nic oraz nikt tego nie zmieni