Lucas: Prawie odszedłem z klubu
Lucas Leiva zdradził, że był bliski opuszczenia Liverpoolu, kiedy menadżerem zespołu z Anfield był Roy Hodgson. Brazylijski pomocnik powiedział, że po odejściu Rafaela Beniteza i przybyciu obecnego selekcjonera reprezentacji Anglii, poważnie rozważał opcję zmiany barw klubowych.
Zwolnienie Hodgsona i zatrudnienie Kenny'ego Dalglisha w styczniu 2011 roku przekonało jednak Lucasa do pozostania w Liverpoolu.
Wobec wcześniejszych transferów Roya Hodgsona latem 2010 roku, Lucas zaczął poważniej przyglądać się ofertom z Włoch.
- Czułem, że to może być mój koniec w Liverpoolu - powiedział Lucas o zmianie schedy trenerskiej, gdy Beniteza zastąpił Hodgson.
- Byłem blisko odejścia, wiedziałem, że klub szuka nowych piłkarzy. Ściągnięto Christiana Poulsena i to był dla mnie pewien sygnał, iż mogę nie znajdować się w planach trenera.
- Rzeczywiście mój transfer do Serie A był bardzo realny. Z jakiegoś powodu jednak nie zdecydowałem się na ten krok i zostałem w Liverpoolu. Po kilku spotkaniach wróciłem do gry w pierwszym składzie i zaczynałem coraz częściej w nim występować. Później przyszedł Kenny.
- Grałem jeszcze więcej, moja pewność siebie rosła i zostałem wybrany przez fanów najlepszym piłkarzem sezonu. Ten moment był niezwykle istotny w mojej karierze na Wyspach.
Pozyskany przez Beniteza w 2007 roku z Gremio, Lucas miał niełatwe początki na Anfield i ciężko było mu przekonać do siebie kibiców.
Fani często drwili z występów pomocnika, jednak po kilku takich ciężkich próbach, w Lucasie zbudował się prawdziwy charakter wojownika.
- Transfer do Liverpoolu i rywalizacja o miejsce w składzie z Gerrardem, Mascherano, Alonso i Sissoko była niezmiernie trudna.
- Opuszczałem Brazylię w niezłym etapie mojej kariery a tutaj czasem nie miałem nawet miejsca na ławce rezerwowych. Nie był to łatwy czas, ale i tak myślę, że było warto.
- Dziś dopiero można dostrzec, jak bardzo opłaca się ciężko pracować, czekając na swój moment.
- Przyszedłem do Liverpoolu z Brazylii jako młody chłopak. Wiedziałem o wielkiej presji, jaka się z tym wiązała, ale nie myślałem, że tak bardzo da mi się ona we znaki. Nie byłem gotowy na ten transfer, teraz to wiem.
- Szedłem do przodu, będąc cierpliwy. Wiele zrozumiałem, nauczyłem się języka, co niezwykle mi pomagało. Najłatwiej byłoby mi powiedzieć 'Tak, chcę wrócić do Brazylii i grać tam swoją piłkę'. Miałem możliwość opuszczenia klubu za porozumieniem stron, ale jakiś cichy głos wewnątrz mnie podpowiadał mi, bym został, gdyż mam tu coś do udowodnienia. Opłaciło się - podsumował Lucas.
Komentarze (10)
Szacun za walkę ale ta mina płaczka to mnie denerwuje.
Masz rację co do Lucasa. A co do mnie... Jestem obiektywny i doceniam jego pracę jednak czegoś mi u niego brak i póki co zdania nie zmienie.
Jakbyście go porównali z Mascherano?