Studenckie życie Glena Johnsona
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak Glen Johnson spędza czas pomiędzy treningami i meczami? 28-letni obrońca wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na studia matematyczne.
Zawodnik the Reds przyznał w tym roku, że pilnie uczy się języka hiszpańskiego. Teraz Anglik pragnie zdobyć wyższe wykształcenie.
– Lubię wyzwania. Poczułem wewnętrzną potrzebę spróbowania czegoś nowego i bycia jeszcze lepszym – powiedział w wywiadzie dla oficjalnego magazynu LFC.
– Zawsze lubiłem matematykę. Pomyślałem więc: „Czemu nie?” Bynajmniej nie narzucam sobie presji związanej z terminem zakończenia studiów.
– Kształcę się na uniwersytecie, który oferuje elastyczny tok nauki. Niedługo skończę drugi z trzech etapów. Mam do wyboru kilka możliwości ukończenia studiów. Dopóki będę dobrze się czuł w tej roli, będę studentem.
– Nie ma na tym świecie pracy, w której matematyka by się nie przydała. Przeciętny człowiek prawdopodobnie korzysta z niej każdego dnia, niezależnie od zawodu.
– Nie wiem jeszcze, co zamierzam robić po zakończeniu kariery piłkarskiej, ale jestem pewny, że wyższe wykształcenie bardzo mi pomoże.
– Lubiłem matematykę, ale nie przepadałem za szkołą. Wiedziałem, że dzięki nauce byłbym lepszym człowiekiem, ale nigdy nie uważałem na lekcjach tak jak powinienem. Myślałem przez kilka lat o powrocie do szkolnej ławy.
– W końcu na początku tego sezony odbyłem z pewną osobą rozmowę i pod wpływem impulsu zdecydowałem się na rozpoczęcie studiów. Dołączyłem do grona studentów i przygotowałem się do skoku na głęboką wodę.
– Moje studia polegają w dużej mierze na nauce w domu, zatem nie jestem obecny w klasie. Ale po raz pierwszy od momentu zakończenia nauki w szkole wróciły emocje związane z egzaminami i marzeniami o zdobyciu kwalifikacji.
Obrońca opowiedział jak udaje mu się połączyć życie studenta z życiem piłkarza. Johnson przyznał również, że nigdy nie spodziewał się, że będzie kształcił się pod kątem matematyki.
– Jak na razie jestem plan zajęć jest dla mnie wygodny. Rok akademicki zaczyna się w październiku, a kończy na przełomie maja i czerwca. Oczywiście nie jestem zachwycony perspektywą nauki w czasie wakacji.
– Studia ładnie zgrywają się z piłką. Po treningu, gdy dzieci są jeszcze w szkole, wracam do domu, siadam na łóżku i pilnie uczę się przez godzinkę. Czasami trochę dłużej.
– Nie jestem jednak bardzo wymagający wobec samego siebie, zatem nie pozwolę na to, żeby studia przejęły nade mną kontrolę. Póki co zdaję egzaminy, więc jestem z siebie zadowolony.
– Cała ta sytuacja uświadamia mi tylko, że nigdy nie wiesz, co czeka za rogiem. Jeśli nawet nie jesteś dobry w jakiejś dziedzinie, a bardzo chcesz to osiągnąć – uda ci się! O ile wyobrażałem sobie Glena uczącego się hiszpańskiego, o tyle Glena-studenta, niekoniecznie.
– Kiedy byłem młodszy, zawsze imponowali mi ludzie władający kilkoma językami. To umiejętność godna szacunku. Kiedy przybyłem do klubu, grało tu kilku Hiszpanów – chłopaków podobnych do mnie.
– Chciałem im dorównać. To była fajna zabawa. Chłopcy codziennie sprawdzali moje umiejętności. Języka można się nauczyć nawet przez zwykłe przysłuchiwanie się rozmowom – zakończył.
Komentarze (15)
Czy bynajmniej było użyte zamiast przynajmniej w tym fragmencie?
"Zawsze lubiłem matematykę. Pomyślałem więc: „Czemu nie?” Przynajmniej nie narzucam sobie presji związanej z terminem zakończenia studiów."
Jeśli tak, to bynajmniej pasuje tam zdecydowanie bardziej niż przynajmniej.
oczywiście,że "bynajmniej" to nie to samo co "przynajmniej". I to pierwsze kompletnie się gryzie z tym zdaniem. Nauczono mnie tego w szkole ;) polecam skończyć ;)
"przynajmniej" wydaje się pasować bardziej właśnie dlatego, że często nie rozróżnia się tych zwrotów - nawyki z języka potocznego.
@lokiec
"gryzie się" jest bardzo na miejscu co do tego zdania ;)
"bynajmniej" najlepiej pasowałoby w zestawieniu pytania np. "czy gonią cię terminy egzaminów" i odpowiedz Glena: "Bynajmniej, nie narzucam sobie presji związanej z terminem zakończenia studiów". Natomiast w zdaniu takim jakie jest w artykule darowałbym wstawianie "przynajmniej" czy "bynajmniej". Sens pozostawałby ten sam. :)
Ale z dwóch opcji "bynajmniej" czy "przynajmniej" w tym miejscu, zdecydowanie postawiłbym w tamtym miejscu to pierwsze, bo pasuje do przekazu zdania. Glen podkreśla, że spróbował z tymi studiami, jednak nie narzuca sobie terminu ich ukończenia. I tutaj 'bynajmniej" pasuje bardzo dobrze. "Przynajmniej" tam jest kompletnie bez sensu, nie trzyma się kupy zdanie.
Ale zamiast nich można wstawić zwykłe "jednak" i byłoby pięknie :)
Dobrze, że pisząc maturę kilka lat temu byłem w dużo lepszej formie (nawiązanie do komentarza użytkownika lokiec).