Jak klub skorzysta na współpracy
Liverpool wydał dzisiaj oficjalne ogłoszenie o podpisaniu umowy z Gatorade. Firma będzie zaopatrywać zawodników w napoje izotoniczne. Wiadomość ta ucieszyła szczególnie Rylanda Morgansa, trenera od przygotowania fizycznego.
Morgans przybył na Anfield w październiku 2012 roku ze Swansea. Walijczyk otrzymuje pochwały ze wszystkich stron za sposób, w jaki przygotował piłkarzy do sezonu podczas tegorocznego okresu przygotowawczego.
Trener podczas wywiadu z oficjalną stroną the Reds tłumaczy, dlaczego współpraca z Gatorade jest ważnym, przyszłościowym krokiem ze strony klubu.
– Jest całe mnóstwo plusów takiego obrotu spraw – mówi Morgans – Największym jest oczywiście możliwość korzystania z ich napojów izotonicznych w czasie treningów i meczów.
– Pomogą nam one w utrzymaniu odpowiedniego stopnia nawodnienia graczy. Gatorade produkuje napoje bogate w węglowodany, jak na przykład glukoza, która jest wspaniałym źródłem energii dla trenujących piłkarzy.
– Dodatkowo w składzie można znaleźć odpowiednią dawkę elektrolitów, takich jak sód, potas i magnez. Zapobiegają one skurczom oraz minimalizują ryzyko zmęczenia.
12 miesięcy po dołączeniu do klubu, Morgans wciąż rozkoszuje się możliwością pracy z pierwszą drużyną Liverpoolu. Dziennikarze zapytali, na czym dokładnie polega jego rola.
– Do moich zadań należy czuwanie nad sprawnością oraz kondycją naszych chłopaków. Monitoruję sytuację zarówno na murawie, jak i siłowni. Ma to na celu przeciwdziałanie kontuzjom oraz rozwój siły i mocy.
– Zwracamy dużą uwagę na to, jak szybko zawodnicy dochodzą do siebie, czy to między kolejnymi sesjami treningowymi, czy też meczami.
– Każdy piłkarz jest inny, dlatego stosujemy też różne strategie żywieniowe.
– Pierwszą rzeczą, którą robimy rano, jest spotkanie, podczas którego analizujemy poprzednie treningi. Jeśli spotkanie odbywa się dzień po meczu, rozmawiamy o kondycji każdego piłkarza, który uczestniczył w spotkaniu.
– Takie analizy są bardzo pomocne dla sztabu medycznego w razie wystąpienia kontuzji. Następnie spotykamy się z menedżerem oraz resztą trenerów, aby przedyskutować pewne elementy gry, nad którymi będziemy pracować na treningu. Po zamknięciu narady spotykamy się na boisku. Tak mniej więcej wygląda dzień mojej pracy.
– Jesteśmy w Melwood 5–6 razy w tygodniu. Korzystamy ze wszystkich trzech boisk oraz sąsiadujących okolic podczas każdej sesji.
Steven Gerrard był zachwycony reżimem, jaki panował na treningach Morgansa. Sesje Walijczyka przez Stevena zostały nawet określone jako brutalne.
– Po przeczytaniu tej wypowiedzi Steviego wysłałem mu wiadomość z podziękowaniami. Słowa wypowiedziane przez piłkarza takiego formatu świadczą o wspaniałej pracy, jaką ma za sobą grupa graczy – mówi Morgans.
– W końcu jestem tutaj po to, aby ich wspierać oraz zrobić wszystko, aby byli kondycyjnie gotowi na trudy Premier League.
Wymagania Premier League stale ewoluują, a do zadań Morgansa należy zapewnienie, iż piłkarze the Reds nie zostają w tyle.
– Myślę, że szybkość gry zmieniła się w ostatnich 15–20 latach – mówi Walijczyk – W dzisiejszych czasach warunki fizyczne są bardzo ważnym aspektem.
– Dużo zależy też od menedżera, w jaki sposób ustawi swój zespół. Na mecze z różnymi przeciwnikami stosujemy różne systemy. Znaczenie ma również to, jak w swoich rolach odnajdą się poszczególni zawodnicy.
– W ostatnich latach duży nacisk jest kładziony na sprawność fizyczną piłkarzy. Tutaj z pomocą przychodzi jednak nauka.
– W przeszłości zapewne nie przywiązywano dużego znaczenia do żywienia zawodników. Prawda jest jednak taka, że każdy piłkarz ma swoje preferencje. Z tego powodu w określonych dniach w klubie pracuje dietetyk, z którym konsultuję strategie żywieniowe dla każdego gracza.
– W naszym terminarzu widnieje dość duża liczba meczów do rozegrania. Piłkarz musi regenerować siły nie tylko między meczami, ale również intensywnymi treningami.
– Mamy do naszej dyspozycji basen. Po bardzo intensywnych sesjach treningowych piłkarze korzystają z niego przez 10–15 minut, ma to pomóc w regeneracji. Pomimo tego, że obiekt ten wygląda jak standardowy basen, nie korzystamy z niego w tradycyjny sposób – zakończył Morgans.
Komentarze (3)
Ciekaw jestem jednak jak teraz nasz sztab szkoleniowy poradzi sobie z tymi nogami z waty, bo to widać po naszych zawodnikach, a najbardziej po Stevenie.
Mam nadzieje, że to było wkalkulowane i szybko minie.