Pieniądze kontra tradycja
Ostatni zakup Maticia przez Chelsea zmusił mnie do pewnych przemyśleń. Spojrzałem na skład the Blues i spostrzegłem, że mają oni co najmniej dwóch klasowych zawodników na pozycję. Serb zapewni Chelsea niebywały spokój w środku pola i prawdopodobnie razem z Obim Mikelem stworzą parę pomocników nie do przejścia.
Tym samym zastanawiam się, co może zaproponować w walce o najwyższe cele Liverpool, którego skład w porównaniu do krezusów typu Chelsea czy Manchesteru City jest delikatnie mówiąc mierny. Już piszę. Otóż pomijając fakt, że the Reds dysponują aktualnie prawdopodobnie najlepszym duetem napastników na świecie zwanym „SAS”, klub z Merseyside posiada również coś zgoła transcendentnego – niezwykle bogatą tradycję oraz swoistego rodzaju magię sprawiającą, iż zespół trzyma się stawki i gra swoje. Moim zdaniem kluczem do takiego stanu rzeczy jest stałość oraz stabilność. Odpowiedni dobór ludzi na stanowiskach w klubie, począwszy od właścicieli, a skończywszy na menedżerze i piłkarzach zapewniają spokój oraz zrównoważony rozwój nastawiony na regularną budowę prawdziwej drużyny.
Chelsea i Manchester City budują swoje zespoły na pieniądzach – tu nie powinno być żadnych wątpliwości. Abramowicz od czasu, gdy przejął the Blues wydał już ponad 700 milionów funtów na kupno zawodników i około dwóch miliardów funtów na ich gaże. Grupa inwestycyjna Abu Dhabi na czele z szejkiem Mansourem odkąd wykupiła klub w 2008 roku przeznaczyła na transfery the Citizens blisko 540 milionów funtów. Dla porównania Arsenal wydał w tym czasie 188 milionów, Manchester United 93, a Liverpool 321 (kwoty podane w przybliżeniach). Kluby te zainwestowały więc łącznie niewiele ponad to, co właściciele City (a trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że zdecydowanie częściej sprzedawały).
Arsenal czy United w przeciwieństwie do wyżej wspomnianych potęg finansowych postawiły na zaufanie menedżerom i właśnie wcześniej wspomnianą przeze mnie stałość. Arsène Wenger jest trenerem w londyńskim klubie od 1996 roku. Jeśli chodzi zaś o Aleksa Fergusona to myślę, że nie trzeba wspominać jak długo prowadził on Czerwone Diabły. Tak właśnie działają tradycyjne struktury instytucji i organizacji sportowych.
Liverpool podąża tą ścieżką mimo wielu trudności w ostatnich czasach wywołanych przede wszystkim nieprawidłowym doborem ludzi na stanowiska. Właśnie takie kryzysy są przeciwnikiem klubów opierających się na zrównoważonym rozwoju. Gdy bogaty będzie miał problemy, rzuci odpowiednią ilość gotówki na stół, kupi klasowych zawodników lub zatrudni uznanego menedżera i zapewni im intratny kontrakt. Kluby mniej bogate, jak chociażby the Reds nie mają takiej możliwości. Kryzysy zdarzają się jednak rzadko i stosunkowo szybko są zażegnywane. Co by nie mówić Liverpool należy do tych najbardziej zasłużonych i utytułowanych klubów piłkarskich. W całej swojej historii, Czerwonych prowadziło tylko osiemnastu trenerów, natomiast dla porównania Manchester City – 45, a Chelsea – 30. To pokazuje tylko, jak w klubie przebiega wzajemne przekazywanie sobie stałych norm i wartości. Podczas następnych kadencji byli menedżerowie udzielają rad aktualnym i tak dalej. Przesiąkają oni całym tym klimatem panującym w Liverpoolu. Zakochują się w klubowej historii czy tradycji i marzą o tym, by zapisać się w jego kartach. Tak jest dzisiaj z Rodgersem.
Oczywiście, żeby nie było niejasności – nie uważam, iż wymienione przeze mnie kluby nie posiadają tradycji (wręcz przeciwnie – przecież jest ona również długa i bogata). Dążę do wniosku, że one po prostu nie opierają swych sukcesów na zrównoważonym kreowaniu własnej pozycji poprzez ustalanie pewnych wartości czy norm.
Często pojawia się podczas podejmowania tego popularnego dziś tematu pytanie, czy „tradycja” zdoła się obronić przed atakiem potęg finansowych. Hegemonia Manchesteru United za panowania SAFa i ciągła stabilność sportowa Kanonierów pod okiem Wengera są dowodem na to, że tak. Zdecydowanie tak. Nacisk wywierany na pracownikach klubów typu Chelsea, czy Manchester City jest ogromny. W dłuższym czy krótszym odstępie czasu presja ta da o sobie znać i długoterminowe plany piłkarskich krezusów się zakończą. Tradycyjne firmy natomiast wciąż będą szły swoją ścieżką.
Komentarze (13)
Nie przypuszczałem, że wydaliśmy tyle pieniędzy. To więcej niż ManU i Arsenal razem. Ogromny kapitał został wyrzucony niemalże w błoto.
08/09 - 62.656.000 £
09/10 - 38.280.000 £
10/11 - 85.822.000 £
11/12 - 58.542.000 £
12/13 - 59.488.000 £
bez letniego okienka 302 mln +/- (dane z ww.transfermarkt.co.uk) . Musimy pamiętać o tych transferach które były klapą... jak Andy Caroll czy Downing ^_^. A artykuł świetny !
Korzystałem z wikipedii, może to był błąd...
Carroll czy Downing to w miarę świeże przykłady. Nie można też zapomnieć o takich typach jak chociażby Robbie Keane albo Aquilani, na których również wydaliśmy sporo kasy ;)
LFC 390 - 230 = 160mln euro
Man'City 650 - 170 = 480mln euro
to tutaj już widać dużą różnicę ;) Wydali 3 razy więcej i mają po 2 zawodników na każdą pozycję. My mamy po 1, nie przesadzałbym z tym że nie na każdą mamy dobrego zawodnika bo gdyby tak było zajmowalibyśmy teraz nie 4 a 7-8 miejsce. Inna sprawa że przynajmniej na jednej ten odpowiedni od dawna nie gra (Enrique) :D My wydajemy głównie to co zarobimy, od właścicieli wcale nie wypływa tak duża gotówka.
Też prawda ;) Co do naszego składu, myślę, że jest to kwestia sporna i subiektywna. Moim zdaniem znacznie odbiegamy od Chelsea oraz City pod względem kadrowym. Oczywiście na kilku pozycjach mamy dobrych zmienników, ale dla przykładu defensywna pomoc, bramka, boki obrony i skrzydła wyglądają kiepsko. Na szczęście atak wszystko nadrabia.
Porównajcie sobie jakie kontrakty mają w City, a jakie w LFC.
Pamiętam jak na forum był ból dupy dlaczego bierzemy Sturridge'a za 12 mln, a nie Ba za 9! Ba przecież tańszy, ale...
Jak sie podliczyło jakie dostaną panowie kontrakty i jaie prowizje się zapłaci agentom to okazało się, że Sturridge był parę mln tańszy.
Podobnie jak stawianie równośći przy transferach Carrolla i Aguero.
Jest mała różnica w pensji 60-70-80 trys na tydzień, a 180 tys. czyż nie?
Jedynie Gerrard i Lucas nie zawierają się w tych sumach z podstawowego składu ;)