LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 872

Z murawy Anfield na pola frontu


W sierpniu przypadała setna rocznica wybuchu I wojny światowej. Aby uczcić to wydarzenie, William Hughes podjął się spojrzenia wstecz, by dostrzec jak konflikt ten wpłynął na Liverpool FC i piłkę nożną w Wielkiej Brytanii.

Lato 1914 roku. Pomimo iż Liverpool zakończył ostatecznie sezon na przeciętnej 16 pozycji w ramach rozgrywek First Division, pierwszy występ w finale FA Cup – mimo ostatecznej porażki z Burnley na stadionie Crystal Palace – dał zespołowi Toma Watsona wiarę w zbliżające się lepsze czasy.

Jakkolwiek perspektywa wojny rzuciła długi cień, który objawiał się tym, że sport przyciągał szeroko pojętą krytykę na obszarze Merseyside, jak i poza nim. Football League, której prezydentem był prezes LFC, John McKenna, planowała nowy sezon jak zwykle – kierując się popularnym przekonaniem panującym w całym kraju, iż wrogie działania zakończą się przez Bożym Narodzeniem. McKenna ogłosił, że piłkarze klubu ofiarowali się oddawać 12,5% swoich zarobków na poczet funduszu wojennego War Fund aż do zakończenia konfliktu. We wrześniu 1914 roku powiedział on w wywiadzie dla prasy: - Nasi chłopcy niepokoją się faktem, że powinni być poddani wojskowemu szkoleniu; zarówno oni, jak i my sami z radością przyjęliśmy decyzję ligi [aby kontynuować rozgrywki i upewnić się, że piłkarze ćwiczą w kierunku służby wojskowej]. Powinniśmy niedługo ujrzeć zamiary przekute w czyny.

Pomimo tych zapewnień, stanowisko zajęte przez środowisko piłkarskie spotkało się z odrzuceniem. Z jednej strony władze piłkarskie oskarżano o tchórzostwo, z drugiej – zadawano pytania odnośnie tych, którzy pojawiali się na meczach. Prawie trzy lata później list do gazety The Daily Post w marcu 1917 roku wyjawił niepewność co do kwestii derbów na Goodison Park: „Tłum w liczbie 25 tys. ludzi obejrzał mecz piłkarski pomiędzy Evertonem i Liverpoolem. Znaczny odsetek tego zgromadzenia musiał znajdować się w wieku, w którym jest się zdatnym do walki”.

W książce Red Men, swojej biografii LFC, autor John Williams orzekł, iż przed marcem 1915 zaledwie 122 z 1800 zawodowych piłkarzy zdecydowało się wstąpić do armii. Kontrargumentem dla tego stwierdzenia było to, iż mecze dostarczały dobrej rozrywki i możliwości oderwania się od realiów wojny. List opublikowany w lokalnej prasie głosił: „Nasze dwa kluby obdarzone są dużą uwagą ze strony kochających futbol społeczności tego miasta i okolic, co zwyczajnie jest dowodem na to, że władze zachowały się mądrze, gdy zadecydowały o kontynuowaniu rozgrywek w trakcie trwania wojny.

„Pozbawieni [części] swoich wynagrodzeń, nasi piłkarze za jednym zamachem zaangażowali się w prace zaopatrzeniowe i inne zajęcia wyznaczone przez rząd, a ponadto wyszli naprzeciw tysiącom ludzi i zapewnili im wspaniałą rozrywkę każdego tygodniu zarówno na Anfield, jak i na Goodison Park."

List wskazywał ponadto, że pośród kibiców znalazło się wielu pełniących służbę żołnierzy: „To kwestia powszechnej wiedzy wśród tych, którzy zawitali na nasze stadiony w obecnym sezonie, iż znajdowała się tam znaczna liczba ludzi w ubraniach koloru khaki. Tym uprzejmym panom przyznano specjalne wejściówki; zostali wpuszczeni bez uiszczania opłaty, a rannym bohaterom okazano specjalne przywileje po tym, jak wrócili do swych domów po spełnieniu obowiązku na froncie, stając się okaleczonymi i niepełnosprawnymi, a którzy potrzebowali tej odrobiny rozrywki, która pomogłaby im zapomnieć o horrorach wojny."

Jednakże w kontraście do powyższego, związek rugby zawiesił swoje rozgrywki natychmiast w celu zaangażowania się w działania wojenne.

W meczu Liverpoolu przeciwko Manchesterowi United w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 1914 roku, karty cenzusu [dla rejestracji poborowych] zostały rozdane, jednak zaledwie 1 z 16 tys. został zwrócony.

23 kwietnia 1915 roku rada Football Association ogłosiła formalne zawieszenie rozgrywek na kolejny sezon, pomimo że na zebraniu zarządu ustalono wariant regionalny w celu podtrzymania morale w państwie. Pomimo faktu, iż program rozgrywek był nieco chaotyczny i wiele spotkań trwało tylko 80 minut, McKenna wyraził swoje poparcie dla planu: - Czujemy się w obowiązku względem piłki nożnej i tych, którzy z konieczności muszą pozostać w domach.

Następny miesiąc, maj 1915, okazał się trudny dla klubu i miasta. Menedżer LFC, Watson, zmarł nagle wskutek zapalenia płuc, co poskutkowało wystosowaniem przez klub listu do wdowy po Watsonie, w którym pisano o „niepowetowanej stracie”, którą odczuwano. Następnego dnia, w jednym z najstraszniejszych przykładów działań wojennych na morzu, zatopiony został liniowiec Lusitania płynący z Nowego Jorku do Liverpoolu. Storpedowany przez niemiecki okręt podwodny w pobliżu Kinsale w południowej Irlandii pochłonął życia 1201 znajdujących się na nim osób. Zatopienie spowodowało wybuch gniewu na skalę międzynarodową – nastąpiły zamieszki w Liverpoolu i Londynie, podobnie jak w innych miastach na całym świecie.

Rząd niemiecki utrzymywał, że Lusitania przewoziła zaopatrzenie dla wojska i że są na to dowody. Jednakże późniejsze śledztwa przeprowadzone przez Brytyjczyków i Amerykanów wyjawiły, że zatopienia dokonano bezpodstawnie. Bez względu na to tragedia ta zdewastowała blisko związane ze sobą społeczności doków Liverpoolu, w których mieszkała większość załogi statku. Łącznie zmarło 404 marynarzy. Jedną z 15-tonowych śrub silnika, które napędzały Lusitanię, można teraz oglądać na nabrzeżu miasta.

Wraz z rozwojem wojny, problemy finansowe uderzyły w kraj. LFC otrzymał prośby o wsparcie od swoich byłych piłkarzy. Zapisy w klubowych księgach ukazują, że wiele z decyzji o przyznaniu pomocy zostało podjętych wraz z Evertonem. W lutym 1916 roku postanowiono ubezpieczyć Anfield od nalotów samolotowych.

Na ile ukazują to zapisy, 13 piłkarzy zarejestrowanych w LFC poniosło śmierć na wojnie. Jednym z tych, którzy odeszli był napastnik John Tosswill. Dnia 2 października 1915 na łamach Liverpool Echo pojawił się następujący nekrolog: „Lubiany kolega, nieco ekscentryczny, głuchy i klasowy piłkarz. To jak ktoś mógłby podsumować kaprala J. S. Tosswilla, którego śmierć ogłoszono dzisiejszego ranka. Jego problemy ze słuchem powodowały pewne ciekawe zdarzenia w trakcie meczów, gdyż nie słyszał on sygnałów sędziego i zdarzało się, że strzelał bramki w momencie, gdy wszyscy inni oczekiwali na wykonanie rzutu wolnego!

Jedna z bardziej podnoszących na duchu historii z okresu wojny nawiązuje do obrońcy Toma Bromilowa. Urodzony w Liverpoolu, zbliżał się do swoich 24 urodzin, gdy został zdemobilizowany i w momencie opuszczania armii poprosił Liverpool o przyjęcie go na testy. Ówczesny sekretarz klubu George Patterson wspominał to zdarzenie tak: „Jego podpis został pozyskany w niezwykle dziwnych okolicznościach. Przybył do klubu w mundurze w trakcie wojny i poprosił o szansę gry. Zapytałem trenera drugiej drużyny, George'a Fleminga, jak u niego wygląda sytuacja, a ten odparł, że ma miejsce dla jednego zawodnika więcej. Bromilow zagrał na prawym skrzydle i okazał się natychmiastowym sukcesem. Gdy wojna dobiegła końca, podpisał profesjonalny kontrakt. Ostatecznie zajął miejsce w pierwszej drużynie, gdy Bill Lacey rozgrywał mecz w reprezentacji Irlandii. To jeden z najszczęśliwszych transferów, jakich dokonałem.

Bromilow zagrał 23 razy podczas swojego debiutanckiego sezonu i opuścił ledwie pięć meczów przez trzy następne, w których klub wywalczył swoje trzecie i czwarte mistrzostwa kraju w następujących po sobie sezonach (1922 i 1923).

Tom był regularnym bywalcem obrony Liverpoolu przez resztę dekady, rozgrywając swój ostatni mecz przeciwko Blackburn w ostatnim dniu rozgrywek 1929/30. Przez półtorej dekady zanotował 375 meczów w czerwonej koszulce, strzelając 11 bramek. Zagrał ponadto pięciokrotnie w reprezentacji Anglii.

Wreszcie był też „Graceful Arthur” - pseudonim skrzydłowego Arthura Goddarda, który zachwycał Anfield podczas tego niespokojnego czasu. Pozyskany z Glossop North End, przed wojną rozegrał 414 spotkań i strzelił 77 goli, dorzucając do tego kolejne 69 występów w trakcie konfliktu. Kapitan i wierny sługa klubu, był prawdopodobnie pierwszym człowiekiem, który pozostawił ślad magii na koszulce Liverpoolu z numerem 7.

William Hughes

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

RasBantonz 10.09.2014 20:20 #
Ciekawy tekst, podziwiam chęci do tłumaczenia ;)
Fidelio 10.09.2014 20:34 #
Bardzo ciekawa historia i świetnie, że ją umieściłeś Charly! Proszę, zwróć jednak uwagę na literówki w tekście.
CieniaS 10.09.2014 22:17 #
Dzieki za wlozony wysilek I poswiecony czas, ale faktycznie nie brakuje bledow. Najbardziej razi fragment o dwoch mistrzostwach zdobytych w sezonach 1992 i1993 ;)
Charly 10.09.2014 23:34 #
Najmocniej przepraszam, biję się w pierś.

Pozostałe aktualności

Oficjalnie: Nowe domowe koszulki na sezon 2024/25!  (7)
02.05.2024 09:39, Zalewsky, liverpoolfc.com
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo
Neville: The Reds zaszli tak daleko, jak mogli  (0)
01.05.2024 10:29, B9K, Sky Sports
Czy odejście Salaha pomogłoby Arne Slotowi?  (3)
30.04.2024 19:41, Mdk66, The Guardian
Liverpool nie zorganizuje parady  (12)
30.04.2024 18:34, Bajer_LFC98, thisisanfield.com