Owen: Nie niańczmy Sterlinga
Były napastnik Liverpoolu, Michael Owen twierdzi, że Raheem Sterling nie powinien być delikatnie traktowany, a sam piłkarz musi pogodzić się z narastającą presją.
Na barkach nastoletniego Sterlinga ciążą wielkie oczekiwania po świetnym sezonie w klubie i po reprezentowaniu Anglii na Mistrzostwach Świata. Owen był w takiej samej sytuacji w 1998 roku, kiedy to po przełomowej kampanii rozegrał świetny turniej we Francji.
Prawdopodobnie Sterling rozpocznie sobotni mecz z Newcastle w wyjściowym składzie. Owen przypomina sobie jak jego hat trick na St. James’ Park 16 lat temu pomógł mu w twardo stąpać po ziemi. Według wychowanka Liverpoolu Sterling, który był w centrum wydarzeń konfliktu na linii reprezentacja – klub związanej z rzekomym zmęczeniem młodego piłkarza, nie powinien być hamowany pomimo licznych głosów mówiących o ostrożnym traktowaniu 19-latka.
– Miłym wspomnieniem związanym z meczem przeciwko Newcastle był fakt, że wróciłem z Mistrzostw Świata i wszyscy skierowali na mnie swój wzrok – wspomina Owen. Ludzie zastanawiali się czy moje występy we Francji to były tylko chwilowe przebłyski, ale najpierw strzeliłem przeciwko Southampton w pierwszej kolejce, a w drugiej właśnie w meczu z Newcastle ustrzeliłem hat trick.
– Wydaje mi się, że dzięki temu występowi wszyscy sceptycy nie mieli powodu do krytyki. Jeżeli zależałoby to ode mnie, to nie niańczyłbym Sterlinga. Jeśli chcesz być jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, to musisz przyzwyczaić się do takich sytuacji.
– Ludzie rozmawiają o tej presji, która na tobie ciąży, ale ty tak naprawdę o tym nie myślisz. Jeżeli bym usiadł i naprawdę się nad tym myślał, to zastanawiałbym się, jak sobie z tym poradzić. Chcesz być na szczycie?
– Presja musi być twoim pokarmem. Uwielbiałem sytuacje, kiedy ludzie uważali, że w wielkich meczach powinienem strzelać bramki. Może nie grałbym nim co tydzień trzy razy w tygodniu przez cały sezon.
– Strzelasz bramki, dobrze grasz i czytasz w gazetach, co piszą na twój temat – dodał emerytowany napastnik.
– Sterling jest świadomy tego, co ludzie mówią o nim i tego, że rozciąga się przed nim świetlana przyszłość w klubie i reprezentacji. Właśnie w związku z tymi wszystkimi rzeczami jego pewność siebie będzie rosła.
Owen, który pracuje obecnie jako ekspert dla BT Sport, które będzie transmitowało sobotni mecz Liverpoolu z Newcastle, trafił 14 razy do siatki klubu z regionu North East England – więcej, niż przeciwko jakiemukolwiek innemu klubowi.
34-letni były napastnik zdobył 158 goli w 247 występach w czerwonej koszulce i uważa, że zawsze czuł się pewny tego, że trafi do siatki Newcastle, a zwłaszcza na wyjeździe.
– Jeżeli na jakimś terenie twój pierwszy raz wypada dobrze, to jeżeli wracasz w to miejsce, wyobrażasz sobie, że może czekać cię udany dzień – powiedział były reprezentant Anglii.
– Pamiętam, że na jednym czy dwóch stadionach bramka wydawała mi się bardzo mała. Zawsze się zastanawiałem: „Jak ja tutaj mam zdobyć gola?”. Ale przeciwko Newcastle zawsze czułem się pewny swego. Jak wchodziłem na St. James’ Park wiedziałem, że zdobędę bramkę. Newcastle nigdy nie lubiło grać mocno cofnięte na swojej połowie. Lubili grać radosny futbol, więc w tych meczach zawsze padało sporo goli.
W zeszłym sezonie Liverpool zdobył ponad 100 goli i zajął drugie miejsce w tabeli Premier League, jednak zespół z tego sezonu ma problemy z trafianiem do siatki.
Mario Balotelli zdobył bramkę wchodząc z ławki w meczu przeciwko Swansea City w Pucharze Ligi, ale Owen nie wierzy, że Włoch będzie remedium na postsuárezowskie problemy Liverpoolu. Nawet przyznając, że nadmiar krytyki wobec napastnika nie jest sprawiedliwy.
– Liverpool gra na razie w kratkę – twierdzi Owen. – Tylko w meczu przeciwko Spurs wyglądali jak drużyna z zeszłej kampanii. Nie uważam, że powinniśmy być tym nadto zaskoczeni. Powtórzenie tego wyczynu bez Luisa Suáreza wydaje się wręcz niemożliwe.
– Identyczny przypadek był właśnie w Tottenhamie po sprzedaży Garetha Bale’a. Wymiana jednego zawodnika na czterech, pięciu nowych wydaje się prostsza w teorii niż praktyce.
– Suárez był wart czterech, pięciu piłkarzy. Wydanie takich pieniędzy jest trudniejsze, niż się ludziom myślą. Jednak to Rodgers odpowiada, żeby wszystko grało jak w zegarku.
Owen kontynuował: – Nie jest to łatwa sytuacja dla menedżera. Tottenham był dokładnie w takiej samej sytuacji. Piłkarze zostali kupieni, grali słabo i spadła na nich krytyka, a menedżer był krytykowany za kupienie tych graczy.
– Liverpool musiał włożyć te pieniądze w skład ze względu na udział w Lidze Mistrzów. Latem miało się nieuchronne wrażenie, że część kupionych zawodników ma potencjał, żeby dopiero zostać gwiazdami, a po części spodziewałeś się, że rozczarują.
– Od samego początku mówiłem, że Balotelli nie był idealnym zakupem. Brendan Rodgers nigdy publicznie nie przyzna – ja zrobiłbym tak samo – że Balotelli nie pasuje do drużyny. Jednak pod koniec okna transferowego nie zawsze możesz dostać to, co chcesz.
– Podjęli ryzyko i go kupili. Kibice Liverpoolu są świadomi, że ich zespół nie wygląda tak, jak w zeszłym sezonie. Widać lukę po Luisie Suárezie.
– Balotelli pokazał braki w poruszaniu się, braki w zaangażowaniu, po prostu nie jest tak dobry jak Suárez. Nie jest takim samym typem piłkarza. Suárez rozprzestrzeniał swój zapał i entuzjazm na całą drużynę. Naciskał na obrońców, a reszta podążała jego śladem. Był takim typem piłkarza. Niemożliwym do zastąpienia.
– Nie uważam, żeby krytyka Balotellego była zasłużona. Jest utalentowanym i świetnym graczem. Po prostu nie pasuje do stylu gry Liverpoolu i nie wydaje się rozwiązaniem długoterminowym.
– Uważam, że część krytyki była mocno przesadzona. Czterech czy pięciu piłkarzy musi być tym zachwyconych, ponieważ jego krytyka w mediach zupełnie zakrywa jakość ich występów na boisku, a najmniejszym zmartwieniem Liverpoolu powinno być to, że zamienił się z kimś koszulkami.
Komentarze (10)
Ohh Michael uwielbiałem Cie kiedyś. Mogłeś być w tym klubie nawet kimś większym niż Gerrard, a teraz zbiera mnie na wymioty gdy widzę Twoje zdjęcie.
Cokolwiek nie zrobił, zagrał cudowne kilka lat w LFC, należy mu się choć odrobina szacunku, w tej wypowiedzi tez ma racje. YNWA