Rodgers: Zapomnijmy o Palace
Brendan Rodgers zapewnia, że jego piłkarze wyjdą na boisko w ramach Ligi Mistrzów w środowy wieczór z czystymi umysłami, zostawiwszy frustrację po porażce z Crystal Palace daleko za sobą.
Dzisiejszego popołudnia 21-osobowa kadra Liverpoolu wylądowała w Bułgarii, gdzie czeka ich pojedynek istotny w kontekście awansu do kolejnej fazy najbardziej prestiżowego turnieju w klubowym futbolu.
Zaledwie kilka dni temu przegrali 1:3 w meczu na Selhurst Park, co oznacza czwartą z rzędu porażkę podopiecznych północnoirlandzkiego szkoleniowca, który wobec pełnej sali konferencyjnej na Stadionie Narodowym im. Wasyla Lewskiego szczerze przyznał, że ostatnimi czasy Liverpool nie gra tak, jak się tego od niego oczekuje.
Zapewnił jednak, że mierząc się z Łudogorcem, będą starać się uzyskać wynik, który przerwie dotychczasową czarną serię i będzie punktem zwrotnym dla ekipy the Reds.
– Przede wszystkim staram się sprawić, by moi piłkarze znów stali się na tyle pewni, żeby móc przełożyć to na wyniki – powiedział. Wierzę, że w sporcie, a zwłaszcza w futbolu, piłkarze i trenerzy są kształtowani przez porażki. Przez to, jak na nie reagują, czego się z nich uczą i w jaki sposób dochodzą po nich do siebie.
– Czasami totalny zwrot następuje w przeciągu całego meczu, a czasami to tylko chwila, jedna akcja. Musimy wierzyć, że nas też to czeka. Tak naprawdę od meczu z Tottenhamem nawet nie zbliżyliśmy się do poziomu, który możemy i powinniśmy prezentować, i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.
– Nie wolno się poddawać i tego nigdy nie zrobimy. Będziemy dalej walczyć i uczciwie pracować z wiarą, że odpowiednie zaangażowanie przyniesie nam rezultaty.
Dziennikarze postanowili drążyć temat i zapytać, jakie metody stosuje Brendan, by zrealizować to, o czym mówi, czyli przywrócić Liverpoolowi formę z czasów świetności.
– Powiedzmy sobie szczerze, podczas meczu nie mam za wiele do powiedzenia, skupiam się raczej na kwestiach psychologicznych. Po pierwsze staram się wpoić chłopakom, by nie skupiali się na przeszłości.
– Każdy popełnia błędy. Musimy skupić się na obecnej sytuacji i na nadchodzącym meczu, a nie minionym. To bardzo psychologiczna kwestia, aby porozmawiać z piłkarzami indywidualnie, wpoić im, że mają po co trenować, że następny mecz to okazja do odkucia się za poprzednią porażkę.
– Niezbędne jest pozytywne myślenie. Jestem tu, jak by nie patrzeć, w pewnym stopniu przywódcą tej drużyny, i muszę być dla niej podporą. Nieważne, jak osobiście się czuję, moi piłkarze oczekują ode mnie motywacji i odpowiedzialności. Przez całe moje życie parłem do przodu, nie oglądając się za siebie i teraz przydaje mi się ta umiejętność.
– Kluczowym zadaniem menedżera w tym wszystkim jest zapewnienie piłkarzy, że możemy wyjść z dołka, w jakim się znaleźliśmy.
Przebieg pierwszego spotkania z Łudogorcem we wrześniu z pewnością mógł spowodować wzrost ciśnienia kibiców. Na gola Balotellego odpowiedział Abalo, lecz ostatnie słowo należało do Gerrarda, który wykorzystał rzut karny po faulu na Manquillo.
– Od czasu poprzedniego meczu z Łudogorcem nie byliśmy konsekwentni w swoich poczynaniach, co doprowadziło do spadku morale w drużynie.
– Wiele razy, jak na przykład z Chelsea, od początku nastawialiśmy się na to, by udało się nam zdobyć gola jako pierwszym. A zapominaliśmy o tym, by tę przewagę utrzymać.
– Łudogorec zaskoczył chyba wszystkich. Może nie mają tylu punktów, na ile zasłużyli, ale pokazali, że są dobrzy technicznie, ofensywnie nastawieni i mają w składzie naprawdę świetnych piłkarzy.
– Co więcej, w weekend zremisowali z mocnym CKSA Sofia 1:1. Ale to tylko zwiększyło naszą motywację. Jeśli uda się wygrać, będzie to dla nas bardzo budujące.
Komentarze (3)
//do usunięcia
Teoretycznie tkwic w Nas bedzie...
...skoro jest szansa na poprawe.