Hendo: Musimy pokonać Blackburn
Po fatalnej porażce Liverpoolu z Arsenalem na Emirates Stadium w sobotnie południe, Jordan Henderson narzeka na zbyt mały poziom sportowej agresji u swoich kolegów oraz brak konsekwencji.
Wice-kapitan Liverpoolu na 15 minut przed końcem spotkania zdobył bramkę z rzutu karnego, lecz przepaść pomiędzy obiema drużynami była zbyt duża, aby the Reds mogli myśleć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.
Piłkarze Arsenalu rozstrzelali przyjezdnych w ciągu ośmiu minut kończących pierwszą połowę meczu. Na listę strzelców wpisali się kolejno: Hector Bellerin, Mesut Ozil oraz Alexis Sanchez.
Liverpool próbował zmienić wynik spotkania ale jedyną bramkę zdobył po rzucie karnym podyktowanym za faul na Sterlingu. Na domiar złego w 84 minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Emre Can.
Gwóźdź do trumny the Reds wbił Olivier Giroud pokonując bezradnego Simona Mignoleta i zapewniając tym samym swojej drużynie kolejne trzy punkty.
Henderson jest zdania, że jego koledzy nie poddadzą się jeszcze w wyścigu o kwalifikację do Ligi Mistrzów i wierzy, iż pojedynek z Blackburn Rovers w ćwierćfinale Pucharu Anglii jest idealną okazją, aby zapomnieć o ostatnich porażkach.
- Strata trzech goli w tak krótkim czasie jest czymś fatalnym. Musimy popracować nad naszą postawą w obronie - mówi Henderson.
- Z pewnością zrobimy to na treningach. Zabrakło nam agresji w defensywie oraz bezwzględności pod bramką przeciwnika.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że walka o czołową czwórkę będzie bardzo trudna zanim przybyliśmy do Londynu. Teraz czeka nas jeszcze większe wyzwanie. Nie oznacza to jednak, że się poddaliśmy. Przed nami siedem meczów, w których powalczymy o pełną pulę. Jeżeli uda nam się zgarnąć komplet punktów nigdy nie wiadomo, na którym miejscu zakończymy sezon.
- Pojedynek z Blackburn będzie kolejnym ważnym krokiem na naszej drodze. Musimy odpocząć, wyciągnąć wnioski i odnieść wielkie zwycięstwo w środę.
Podopieczni Wengera zdecydowanie lepiej rozpoczęli wczorajsze spotkanie kilkukrotnie zagrażając bramce strzeżonej przez Mignoleta.
Dobra postawa Belga uchroniła Liverpool przed stratą gola w początkowej fazie meczu.
Swoje okazje mieli również zawodnicy the Reds. Doskonałą szansę na gola zaprzepaścił Lazar Marković, który nie raz pokazywał już, że brakuje mu konsekwencji pod bramką rywala.
- Nie weszliśmy dobrze w to spotkanie, w przeciwieństwie do Arsenalu. Od początku mocno na nas napierali. Mieliśmy jednak swoje okazje, aby wyjść na prowadzenie.
- Z czasem coraz lepiej rozgrywaliśmy piłkę i przesuwaliśmy się bliżej bramki Arsenalu.
- Podczas ostatnich 10 minut pierwszej połowy zagraliśmy katastrofalnie w destrukcji za co zostaliśmy ukarani. Musimy nad tym popracować, aby nie schodzić do szatni z bagażem trzech bramek straty do rywala.
- Ważne jest, abyśmy dalej szli przed siebie, nie poddawali się i walczyli o jak najlepsze wyniki, co pokazaliśmy w drugiej części meczu. W innym dniu moglibyśmy wywalczyć nieco więcej na Emirates.
- Musimy być bardziej bezwzględni pod bramką przeciwnika i po prostu go wykończyć.
Komentarze (3)