„Agent” – premiera już jutro!
8 kwietnia premiera książki „Agent. Naga prawda o kulisach futbolu”, nad którą objęliśmy patronat medialny. Anonimowy menedżer piłkarski pracujący w Premier League pisze w niej m.in. o tym, jak przeprowadza się transfery takie jak przejście Andy’ego Carolla do Liverpoolu za 35 mln funtów.
Przypominamy o specjalnym kodzie rabatowym przygotowanym we współpracy z wydawnictwem SQN, który jest do wykorzystania na www.labotiga.pl/agent.
– kod LFCAGENT (ważny do dnia premiery, 8 kwietnia)
– rabat -25% od ceny okładkowej
– cena po obniżce: 26,18 zł
– wysyłka od 6 kwietnia
Fragment książki „Agent. Naga prawda o kulisach futbolu”:
Każdy dziennikarz lubi myśleć, że ma w kieszeni kilku agentów. Tak naprawdę jest dokładnie na odwrót. Nie, żeby prawda miała cokolwiek wspólnego z dziennikarstwem. W trakcie studiów przeprowadziłem mały eksperyment na potrzeby pracy dyplomowej. Zbierałem nagłówki brukowców przez trzy miesiące poprzedzające okienko transferowe oraz z samego okienka, czyli z listopada, grudnia i stycznia. Tylko dwadzieścia procent tytułów, które ogłaszały transfer, okazało się prawdą. Opowiem wam, dlaczego tak się dzieje.
Agent odbiera telefony od „zaprzyjaźnionych” gryzipiórków niemal codziennie, aż do ostatniego dnia okienka. Dziennikarze pragną znaczonych kart jeszcze przed rozdaniem. Podstępny agent zadba o to, żeby wymiana była dwukierunkowa. Załóżmy, że zawodnik X chce zmienić barwy, jednak klub ani myśli go puszczać. Trzeba będzie bardzo ostrożnie wymyślić historię, która wstrząśnie piłkarskim światem.
Można napisać, że Klub Y i Z wyraziły chęć zakupu X-a lub że szkoleniowiec jego obecnego klubu poszukuje zawodnika na tę samą pozycję (może trochę młodszego) i że nie przepada już za X-em. Wiadomo, klub może oznajmić, że nic takiego nie miało miejsca, ale kości zostały rzucone. Jeśli piłkarz chce odejść, to odejdzie. To fakt. Jedyną kwestią pozostaje, ile klub na tym zarobi. Tylko tak genialny negocjator jak Daniel Levy, prezes Kogutów, był w stanie otrzymać tak wysoką kwotę za Garetha Bale’a, ponieważ wiedział, jak prowadzić tę grę. Nie było żadnych wątpliwości, że Bale przejdzie do Realu Madryt, ale Levy do ostatniej chwili grał na zwłokę. Trzeba doceniać kluby takie jak Tottenham, które maksymalizują swoje zyski przy okazji transferów. Irving Scholar, jeden z poprzedników Levy’ego, był obdarzony tym samym talentem. Posługując się tą samą taktyką, Newcastle United zarobił wielkie pieniądze na przejściu Andy’ego Carolla do Liverpoolu.
W każdym takim przypadku nie można przejść obojętnie obok roli odgrywanej przez agenta (i udziału mediów). Nie ma w tym nic złego. Wraz z rosnącym doświadczeniem zrozumiałem, że manipulowanie prasą jest nieodłączną częścią tej gry.
Historię trzeba pisać z należytą uwagą. Większość piłkarzy dostaje pieniądze za podpisanie kontraktu. Jest to wynagrodzenie ryczałtowe, które płaci klub, kiedy zawodnik przychodzi do zespołu lub renegocjuje kontrakt. Mimo że nie jest wypłacane na raz, ale w równych ratach przez cały kontrakt, agenci lubią mieć je zapewnione; piłkarzom bardziej imponują wielkie sumy niż cotygodniowa pensja, ale dzieje się tak również dlatego, że jest to dochód gwarantowany, za który według zasady FA można pobrać prowizję (zasada ta mówi, że gratyfikacja może być przyznana tylko za dochód gwarantowany i tylko jeśli jest to pensja lub honorarium za podpisanie kontraktu). Dlatego też nie można otrzymać prowizji od pieniędzy za występy na boisku, premie i bonusy za lojalność (lojalność – co za nieodpowiednie słowo, kiedy mówimy o zawodnikach i klubach). A przecież tak bardzo kochamy prowizje.
Komentarze (0)