Czas, by Rodgers wybrał Sakho
W oczach wielu fanów Liverpoolu scenariusz jest tak oczywisty, że są zakłopotani i zbici z tropu, kiedy okazuje się, że Brendan Rodgers nie widzi sytuacji tak, jak widzą to oni: Mamadou Sakho jest lepszym obrońcą, niż Dejan Lovren i powinien być wybierany zamiast niego za każdym razem, kiedy jest wstanie zagrać. Gdyby tylko było to tak nieskomplikowane dla menadżera Liverpoolu, jak jest dla tych, którzy wspierają jego drużynę.
Pod koniec czwartkowego, zakończonego remisem 1:1 spotkania z Bordeaux, to właśnie imię Sakho skandowano najgłośniej na tej trybunie imponującego stadionu francuskiego klubu, która przeznaczona jest dla kibiców gości. To był moment rehabilitacji, dowód na to, że mieli rację i to Rodgers się mylił cały czas, jeśli chodzi o zalety Sakho i Lovrena. Reprezentant Francji zagrał dobrze, dlatego chcą, żeby został na swoim miejscu w niedzielę, kiedy Liverpool zmierzy się na Anfield z Norwich City.
Taka reakcja jest nie tylko całkowicie zrozumiała, ona jest również zgodna z jedną z najbardziej podstawowych zasad sportów zespołowych: menadżer powinien zawsze wybierać tych zawodników, którzy są lepsi od pozostałych. Ale pomijając oczywisty fakt, że każdy ma inny sposób oceniania piłkarzy, zasady według których Rodgers dokonuje selekcji, nie mogą być tak proste. Jest wiele czynników, które musi on wziąć pod uwagę – niektóre z nich są sprzeczne, a wśród nich wiele jest takich, o których fani nie mają pojęcia.
W przypadku Sakho głównym powodem tego, że stracił miejsce na korzyść Lovrena podczas wyprawy Liverpoolu do Australii i na Daleki Wschód, były problemy z jego kondycją. Podczas gdy Lovren był w odpowiedniej formie w ciągu tych kluczowych tygodni, kiedy nie tylko zespołowe, ale i indywidualne przygotowanie jest istotne, Sakho niestety nie był. Dla Rodgersa wiązało się to z dwiema sprawami, które musiał rozważyć: preferowanie Sakho byłoby złym sygnałem dla reszty zespołu w czasie, kiedy wymagał najwyższych kondycyjnych standardów, zwiększyłoby to także ryzyko potrzeby reorganizacji obrony w pierwszych tygodniach sezonu, gdyby były zawodnik Paris Saint Germain całkowicie podupadł.
Początek sezonu mógł zadecydować o tym, czy Rodgers może liczyć na to, że zostanie na dłużej menadżerem Liverpoolu, dlatego postawił na Lovrena i został wynagrodzony trzema meczami bez utraty bramki – ze Stoke City, Bournemouth i Arsenalem. W tych spotkaniach obrona Liverpoolu mogła nie być perfekcyjna i często chodzili po cienkim lodzie, jednak kombinacja wyników i kolumny z golami utraconymi, pokazała że decyzja Rodgersa była usprawiedliwiona, mimo iż wybór Sakho cieszyłby się uznaniem kibiców.
Jednak zgodnie z zasadami prawdopodobieństwa i tym, jak Liverpool grał w tych meczach, było jasne, że ta obrona w końcu pęknie. Rodgers za każdym razem był tylko o gol od tego, by słuszność jego osądu została raczej zakwestionowana niż przeanalizowana, aż w końcu Liverpool stracił trzy bramki w jednym meczu na Anfield – z West Hamem United. Oczywiście to w znaczącym stopniu nasiliło domagania się o Sakho, zwłaszcza że przy drugiej bramce West Hamu Loveren popełnił niewytłumaczalny błąd takiego typu, jaki podkopał jego pozycję od momentu kiedy przeniósł się na Anfield.
Nie było już więcej błędów w jego wykonaniu podczask kolejnego spotkania z Manchesterem United na Old Trafford, jednak był w szeregach tej obrony, która puściła kolejne trzy bramki, mimo iż drużyna Luisa Van Gaala tylko sporadycznie zagrażała bramce Liverpoolu. Po raz kolejny obecność Lovrena w wyjściowej jedenastce została zakwestionowana, a głosy wołające o Sakho przybrały na sile.
Dwa dni temu marzenie kibiców spełniło się w meczu Ligi Europy z Bordeaux. Podczas gdy Lovren i Martin Škrtel zostali na Merseyside, żeby przygotować się na wizytę Norwich City na Anfield, Sakho dostał możliwość zgrania z lewej strony trzyosobowej obrony i był prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem Liverpoolu, który ciężko i z dużą niepewnością wywalczył jeden punkt.
Sakho był lepszy przy piłce, niż to się powszechnie uważa, dominował w powietrzu, wykorzystywał swe warunki fizyczne i brakowało tylko dziewięciu minut, by jego powrót oznaczony był kolejnym czystym kontem bramkowym, jednak wprowadzony z ławki rezerwowych Jussie zdobył zasłużoną, wyrównującą bramkę dla zespołu Ligue 1.
Niemniej jednak nie tylko jego występ wyglądał zachęcająco – w żaden sposób nie można było go obwinić za utraconą bramkę, z którą odpowiedzialność spada na obiecującego Joego Gomeza, który stanął w miejscu, pozwalając Enzo Crivellemu zbyt wiele razy podbić piłkę w polu karnym, oraz Emre Cana, którego desperacka próba wybicia jej, zakończyła się prezentem wysłanym Jussiemu. Sakho nie był winny i kampania mająca na celu przywrócenie go na stałe do obrony Liverpoolu zyskała na sile.
Rodgers ma teraz dwie opcje do wyboru, a żadna z nich nie jest idealna. Pierwsza, to postąpienie zgodnie z popularnym trendem i zastąpienie Lovrena Sakho, nawet jeśli niesie to ze sobą oczywiste ryzyko, że pewność siebie tego pierwszego zostanie zdruzgotana tak, że nie będzie się jej dało odbudować, oraz że kondycja tego drugiego, który ma za sobą dość długą historię problemów z mięśniami, nie może być pewnikiem. Druga, to upieranie się przy swoim i trwanie przy Lovrenie, nawet kiedy pominięcie Sakho zagrozi jego pozycji wśród kibiców i to w czasie kiedy wyniki pokazują, że potrzebuje ich wsparcia bardziej, niż kiedykolwiek.
Pod wieloma względami taka sytuacja jest nie do uniknięcia w systemie, w którym w Liverpoolu widać piłkarzy sprowadzonych przez komitet. To oznacza, że Lovren (wybór Rodgersa) został kupiony 12 miesięcy po Sakho (wybór komitetu) mimo iż obaj grają na tej samej pozycji. W sumie kosztowali oni 36 milionów funtów i każdy musi pokazać, że wart był tych pieniędzy, ale żaden nie chce grać na innej pozycji niż lewa strona środka obrony. Na dłuższą metę jest to nie do zaakceptowania, zwłaszcza że obaj chcą reprezentować swoje kraje na arenie międzynarodowej, ale nawet na krótszą okazało się trudne dla Rodgersa.
Presja czasu oznacza, że Rodgers musi dokonać wyboru między nimi (chyba, że powróci do systemu z trzema obrońcami na środku ) i być może będzie to decyzja, która okaże się najbardziej kluczową podczas jego pracy jako menadżera Liverpoolu. Jeśli uprze się przy Lovrenie a forma Liverpoolu nie zachwyci, status Sakho jako cause célèbre tylko wzrośnie, a jego pozycja poddana zostanie jeszcze surowszej ocenie.
Są takie chwile, kiedy menadżer, niezależnie od zwykłej chęci ocalenia siebie, musi postępować zgodnie z wolą innych, a nie swoją własną i, być może, to jedna z nich. Jakiekolwiek są wątpliwości Rodgersa dotyczące Sakho - z których część pojawiła się jako rezultat jego występów w zremisowanym w 2014 roku 3:3 meczu z Crystal Palace i porażkach z 4:1 i 6:1 w spotkaniach z Arsenalem i Stoke City w ostatnim sezonie – mógłby postąpić znacznie gorzej niż ostawiając go na bok, po to, żeby zaoferować mu potem miejsce w składzie. Kiedy alternatywą jest Lovren, korzyść płynąca z jednej opcji powinna czynić ją naturalnym wyborem, zwłaszcza kiedy zwierzchnicy, którzy zadecydują o jego losie, pokładają tyle wiary w Sakho.
Tony Barrett
Komentarze (13)
Szczerze mówiąc jak takie pierdoły mam czytać to wolę nie czytać.
Lovren to najgorszy obrońca od czasów Koncheskiego ale ogólnie rzecz biorąc na pewno jeden z najgorszych obrońców ostatnich 15 lat, na dodatek kosztował fortunę i wszyscy ciągle bredzą o tej "pewności siebie" ...
Sam fakt, że wybór między Chorwatem a Francuzem to ma być DYLEMAT jest okropny pieprzeniem. Że pewność Dejana drastycznie spadnie? Lel, gra słabo to ląduje na ławie, chce wrócić to niech zapieprza i pokaże, że coś potrafi, proste. Póki co nie pokazał niczego w Liverpoolu. Nie ma żadnych argumentów za obecnością Chorwata na boisku.
Sakho swoją wartość udowodnił nie raz rozgrywając świetne spotkania. Dobre mecze Lovrena można policzyć na palcach jednej dłoni.
To, że obaj chcą grać tylko na LCB, że obaj chcą grać w reprezentacji, nie ma znaczenia przy tak sporej różnicy w klasie piłkarskiej. Lovren nie ma argumentów do rywalizacji z Francuzem, a Barrett próbuje je sztucznie utworzyć.
Tonny Barrett jest jednym z lepszych dziennnikarzy, jacy piszą dla The Times i piłce nożnej, jest też wielkim fanem Liverpoolu, dlatego jego głosu warto wysłuchać, nawet jeśli coś w jego wypowiedziach komuś nie leży.
Podkreślam - to nie zdanie Barretta, to tylko jego próba wyjasnienia, dlaczego Rodgers postępuje w ten, a nie inny sposób. Według mnie bardzo neutralnie napisane.
Sakho jest lepszy technicznie, inteligentniejszy, lepiej się ustawia, lepiej podaje, ma chłodniejszą głowę itd. a Chorwat co takiego ma lepszego ? Po co kupował Chorwata, który nie ma pewności siebie ? Lepszych obrońców za nawet mniejsze pieniądze nie było ?
Barrett może i pisał to w części neutralnie ale pisanie o pewności siebie i kontuzjach mięśniowych zakrwawa o kpinę.
Natomiast i kontuzje i pewność siebie zawodnika są tak samo istotne, jak jego wyszkolenie techniczne i umięjętność czytania gry. To rzeczywistość, nie plejsteszyn.