Pierwszy wywiad z Kloppem
Jürgen Klopp został wczoraj ogłoszony 20. menedżerem w historii Liverpoolu, a jednym z jego pierwszych zadań było udzielenie rozległego, 25-minutowego wywiadu dla klubowej strony, zapraszamy!
Jürgen, witamy w Liverpool Football Club...
Bardzo dziękuję.
Jak się czujesz?
Świetnie! Nie mam innego słowa by to opisać. To był szalony dzień ze wszystkim co wydarzyło się w Niemczech i tym co stało się jak już wylądowałem w Liverpoolu. To niesamowite uczucie dla mnie i wielki zaszczyt, móc być tutaj. To jedna z najlepszych chwil w moim życiu. Jestem tu wraz z moją rodziną – nie całą, jeden z synów został w domu – ale jesteśmy tu razem i wszystko jest jak sen.
Co przyciągnęło Cię do Liverpoolu?
Wszystko. Wszystko co słyszałem, co przeczytałem i wszystko co poczułem kiedy oglądałem mecze. Nie oglądałem ich aż tak wiele ale były to pewne bardzo ważne spotkania. Kocham piłkę, a podejście do piłki w Liverpoolu jest dla mnie bardzo dobre. Zawsze myślałem o pracy w Anglii ze względu na rodzaj futbolu jaki jest tu grany, na jego intensywność i Liverpool zawsze był pierwszym wyborem. Teraz mam możliwość pracy tutaj, to najlepsza rzecz jaką mogę sobie wyobrazić.
Nad czym musiałeś się zastanowić przed przyjściem tu, czy raczej była to łatwa decyzja?
Nie była to zbyt trudna decyzja. Zakończyłem swój kontrakt z Dortmundem cztery miesiące temu i długo myślałem o tym co będę robił dalej – musiałem rozwinąć samego siebie, pomyśleć o wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich 15 lat. Miałem czteromiesięczne wakacje i uważam, że było to wystarczająco dużo czasu. Właściciele mają swoje marzenie, tak jak ja, nie musieli mówić zbyt wiele żeby mnie zachęcić do przyjęcia tej oferty.
Wiemy, że zdecydowałeś się na przerwę od futbolu, czego więc nauczyłeś się w tym czasie?
Wiele rzeczy. Po czterech tygodniach zaczęły się wakacje. W ciągu pierwszych czterech tygodni było tak jak zwykle – byłem zmęczony ponieważ pracowałem przez 15 lat bez przerwy jako menedżer. Zawsze do ostatniego dnia sezonu. Jeśli spojrzysz na moją historię to zauważysz, że zawsze pracowałem do samego końca – jestem uważany za gościa na 34 albo 38 kolejek. To było naprawdę ciężkie, rzecz jasna potem próbowałem się zrelaksować i poczuć jakbym nie był tylko gościem od piłki nożnej. Miałem okazje zainteresować się wieloma różnymi rzeczami i odbyłem kilka naprawdę znakomitych spotkań z pewnymi bardzo mądrymi ludźmi. Rozmawialiśmy o futbolu, o odpowiednim odżywianiu i o wielu innych sprawach. Wtedy czułem, że jeśli zadzwoni do mnie ktoś interesujący to jestem gotowy. W tym momencie jestem odprężony. Po 15 latach to była bardzo ważna decyzja. Spędziłem sześć bardzo, bardzo fajnych lat w Dortmundzie i jeden rok który nie był najlepszy, ten ostatni. Jako całość jednak było perfekcyjnie. Chciałem jednak spróbować czegoś nowego – tak więc znalazłem się tutaj.
Porozmawiajmy o Anfield – czy nie możesz się doczekać aż zostanie ono Twoim domem i będziesz menedżerem dla tych fanów?
Mój angielski nie jest wystarczająco dobry by to opisać! Nie w tym momencie, zapytaj mnie o to za kilka miesięcy – rzecz jasna jestem podekscytowany. Chcę to zobaczyć, chcę to poczuć, chcę to powąchać – chcę zrobić wszystko. Kiedy przyleciałem tu rok temu z Dortmundem byłem naprawdę podekscytowany. Przyszedłem i zobaczyłem szatnię zespołu gości i zacząłem się zastanawiać czy aby nie potrzebuję jakiejś farby by pomalować ściany! "Derby zaczynają się w tym momencie!" – wchodzisz do tej szatni i od razu myślisz "Ok, chcą nas skopać!" Dla mnie to było wspaniałe. To świetne miejsce – odwiedziłem wiele różnych miejsc dzięki piłce, to jest jednak najbardziej wyjątkowe ze wszystkich. Stadion Borussii Dortmund jest naprawdę znakomity, miałem też swój piękny, mały stadionik w Mainz, Anfield to jednak miejsce historyczne. Nie mogę się doczekać i nie mam pojęcia co dokładnie będę czuł, wiem tylko, że będzie to coś dobrego.
Będzie to coś specjalnego móc wejść do szatni zespołu gospodarzy...
Tak, oczywiście. Mam taką nadzieję... Mam taką pewność!
Jak ważne jest dla Ciebie stworzenie specjalnej więzi z kibicami klubu?
Rozumiem futbol. Jeśli ludzie nie są zainteresowani piłką nożną, możemy postawić jakieś kijki w parku i dalej grać. To wciąż idealna gra, wciąż ta sama gra, jest to jednak gra profesjonalna dzięki kibicom. To wiem, to jest moje zdanie, to czuję. Musimy ich zabawić – musimy sprawić by ich życia były lepsze. To jest nasz obowiązek ponieważ piłka nie jest aż tak ważna – nie ratujemy ludzkich żyć czy coś w tym rodzaju, nie jesteśmy lekarzami. Naszą pracą jest pomóc ludziom zapomnieć o ich problemach na 90 minut, sprawić, żeby mogli przez następne trzy dni rozmawiać o poprzednim meczu, a przez kolejne dwa o tym, który nadchodzi. Tak chcę żyć – gdybym nie był menedżerem to w taki sposób chciałbym prowadzić swoje życie, ponieważ tak bardzo kocham piłkę. Dlatego staram się być tak blisko z kibicami jak się da, rzecz jasna nie zawsze jest to możliwe ze względu na pracę. Muszę pracować, a na pracę potrzeba czasu tak więc nie jestem zawsze dostępny dla fanów, ale jestem dostępny tak często jak to możliwe.
Czyli twierdzisz, że rozumiesz jak to jest być kibicem?
Zawsze rozumiałem. Może w piątek wybiorę się na wycieczkę po stadionie i ktoś będzie mi opowiadał "To zdarzyło się tutaj, a to tam... Stevie G strzelił tego gola stąd, Robbie Fowler albo kto inny." To całkiem spoko.
Możesz teraz zwiedzać do woli – jesteś menedżerem Liverpoolu!
Tak, to najlepsza rzecz! Ale nie w ciągu 90 minut spotkania – to będzie dla mnie najtrudniejsza rzecz, dwie ławki tak blisko siebie. W Niemczech jest zupełnie inaczej – boję się, że mogę przypadkiem uderzyć trenera albo menedżera drużyny przeciwnej. Czasami w trakcie spotkań ponoszą mnie emocje!
Myślisz, że uda Ci się zaadaptować do angielskiego futbolu?
Oczywiście, że się uda, może będę musiał, nie wiem! W tym momencie nie myślę o tym ponieważ to tylko futbol, znam angielską piłkę, oglądałem wiele spotkań i grałem przeciwko angielskim drużynom. Niektóre rzeczy się różnią ale nie jest to aż tak ważne w tym momencie ponieważ to tylko futbol. Nie zapominajcie, to wciąż ta sama gra, obowiązują nas te same zasady, boiska są podobnych rozmiarów tak więc nie ma aż tak wielu różnic. Moje doświadczenie mówi mi: słuchaj, patrz, czuj – a potem myśl o tym co zmienić. Teraz muszę zrobić te trzy rzeczy, a potem pomyśleć czy muszę coś zmieniać, adaptować się czy coś w tym stylu. Jestem w świecie futbolu od wielu lat, byłem piłkarzem, teraz jestem menedżerem, nie chcę zbytnio tego komplikować. To ważne, żeby zawodnicy łatwo rozumieli czego chcesz ponieważ to jest gra i musisz grać stąd [pokazuje na serce – przyp. red.], a nie stąd [pokazuje na głowę – przyp. red.] To jest w tym fajne, dzięki temu ja też mogłem być piłkarzem!
Jakie wyzwania czekają Cię w Liverpoolu podobne do tych, z którymi mierzyłeś się w Dortmundzie?
Możliwe, że jest to największe wyzwanie w obecnym świecie piłkarskim [śmiech], nigdy nie lubiłem jednak łatwych rozwiązań. Nie interesują mnie one. To jest najbardziej interesująca posada w tym zawodzie ponieważ nie jest ona taka zła! Jestem nieco inny ponieważ pochodzę z Niemiec tak więc wszystko jest nowe i wszyscy patrzą na mnie myśląc "muszę się teraz skupić, czego ten Niemiec ode mnie chce?". Tak więc był to dobry ruch, teraz musimy zacząć pracować i zobaczymy gdzie nas to poprowadzi. Wiem czego chcę ale nie chcę Ci tego teraz zdradzać. Po pierwsze, muszę porozmawiać z piłkarzami, musimy znaleźć wspólny język. Jestem pewien, że znajdę też kogoś kto będzie chciał robić rzeczy, które czasami zaproponuję! Mogą być moimi dobrymi przyjaciółmi [oni – piłkarze – przyp. red.], to nie jest zła rzecz być moim przyjacielem ponieważ jestem bardzo lojalny.
Jak oceniasz skład, którzy przejmujesz w Liverpoolu?
Jest dobry, jest dobry. Jestem tu ponieważ wierzę w potencjał tego zespołu. Gdyby Liverpool zaproponował mi pracę, a po spojrzeniu na skład pomyślałbym "o mój Boże..." nie, nie nie... W tym momencie nie jesteśmy najlepszą drużyną na świecie – kogo to obchodzi? Kto chce być najlepszą drużyną na świecie dzisiaj? My chcemy być najlepszą drużyną świata jutro, albo kolejnego dnia. To wszystko. To co widziałem z zewnątrz jest absolutnie OK. Widziałem kilka dobrych spotkań i kilka nie aż tak udanych ale to normalne, że w futbolu napotykasz problemy. Najważniejsze, że mamy w drużynie szybkość i technikę, mamy graczy dobrych taktycznie, mamy dobrych obrońców, dobrych pomocników i napastników. Teraz musimy zobaczyć kto nadaje się do gry w meczu z Tottenhamem, potem musimy ustalić drużynę, która w tym meczu zagra i wtedy możemy zaczynać. Nie jestem marzycielem, nie chcę Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego i innych tego typu piłkarzy w jednej drużynie. Chcę tych gości [obecny skład – przyp. red.], podjąłem decyzję dla nich. Teraz zaczynamy pracę.
Możesz powiedzieć nam jakiego stylu gry możemy oczekiwać?
Dzikiego [śmiech]. W futbolu wszystkie najlepsze drużyny grają piłkę opartą na posiadaniu piłki, jest to w porządku. Lubię na to patrzeć; Bayern Monachium, świetna drużyna, świetny klub; Barcelona, tak; Real Madryt; może czasami, Machester City. Nikt jednak nie zaczyna jako drużyna oparta na posiadaniu piłki. Nie możesz zacząć i powiedzieć "OK, mamy piłkę i przeciwnik musi teraz czekać". Pierwszą rzeczą, zawsze, może w życiu, jest potrzeba stabilnej defensywy. To pierwsza rzecz, zawsze. Ponieważ możesz być pewny swego w meczu tylko jeśli wiesz, że każdy atak przeciwnika nie skończy się bramką. To jest najważniejsza sprawa i kiedy zaczynasz budowę drużyny nikt nie zaczyna ze szczytu tabeli. No, może kilka klubów. Zawsze masz trochę gorszą pozycje, a miejsce w którym my się obecnie znajdujemy jest jak najbardziej OK, tak więc spokojnie możemy zacząć budowę drużyny dzisiaj, jutro czy kiedy tam piłkarze powracają z kadry. Z jednej strony to dobrze dla mnie, że mogę tu przyjść i mam czas zapoznać się z klubem, z drugiej jednak żałuję, że nie mogę od razu rozpocząć treningów. Wydaje mi się, że w pełnym składzie będziemy trenować najwcześniej w środę, kiedy wszyscy wrócą ze zgrupowań reprezentacji. Styl w jakim trenuję drużynę jest bardzo emocjonalny, lubię to, lubię emocje w tej grze. Lubię szybkość, w piłce nożnej musisz być prawdziwym mężczyzną czy prawdziwą kobietą – to trudne, ale wszystkie rzeczy takie są. Kiedy mówię o agresji to chodzi mi tu tylko i wyłącznie o agresję względem siebie. Muszę być twardszy, nie czuć bólu czy coś w tym stylu. Zobaczę co jest możliwe z tą drużyną i wtedy zdecyduję jak zaczniemy, a kiedy już zaczniemy to dowiemy się jeszcze więcej. Zobaczymy co zrobimy w następnym spotkaniu u siebie przeciwko Rubinowi Kazań w Lidze Europy, potem będzie Southampton. Czeka nas wiele spotkań, być może uda nam się coś zmienić, a może będziemy musieli iść cały czas tą samą drogą. Jeśli jest to możliwe, czy możemy być najtrudniejszą do pokonania drużyną na świecie? Spróbujmy nią być. Jeśli jesteś taką drużyną to już tylko krok dzieli Cię od zespołu, który jest w stanie wygrywać. Przede wszystkim musimy porozmawiać ze wszystkimi kibicami Liverpoolu o ich oczekiwaniach. Ponieważ oczekiwania mogą być wielkim problemem, są jak plecak ważący 20 kilogramów, nie za fajnie się z takim biega! Musimy o tym porozmawiać, potem musimy o tym pomyśleć, a potem możemy zaczynać.
Myślisz, że będzie potrzeba dużo czasu aby zaimplementować Twój styl i filozofię?
Oczywiście, że potrzeba na to czasu, nie potrzeba go jednak na to by zacząć. Nie przyszedłem tu by obiecać Wam, że zobaczycie całkowicie odmieniony Liverpool w meczu z Tottenhamem – trochę zmieniony Liverpool byłby spoko. To będziemy się starali osiągnąć. Na wszystko w życiu potrzeba czasu. Żeby zostać dorosłym, żeby zostać piłkarzem; na wszystko potrzebny jest czas. Jedyną rzeczą na którą nikt nie daje Ci czasu jest rozwój. Kiedy ktoś czuje, że czekał wystarczająco długo na sukces – restart i wszystko może się zdarzyć.
Wiele mówiło się w mediach o strukturze transferowej w klubie. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat po rozmowach z właścicielami?
To naprawdę zabawna sprawa. Pod żadnym względem nie był to problem pomiędzy mną, a FSG. Rozmawialiśmy o tym, to nic takiego. Jeśli dwóch bystrych, inteligentnych gości usiądzie razem przy stole i obaj chcą tego samego, gdzie jest w tym problem? Wszyscy chcemy odnieść sukces. Jedyną rzeczą ważną dla mnie jest posiadanie ostatniego słowa. Nie chcę wydawać pieniędzy, których klub nie posiada. Nie chcę też zatrzymywać w klubie piłkarza, który nie chce tu zostać. Muszę z tymi facetami pracować cały dzień! Nikt nie sprzeda piłkarza z którym pracuję, nawet jeśli oferta jest bardzo dobra. Nikt nie kupi piłkarza bez mojego "tak". Tak więc wszystko jest w porządku, więcej mi nie trzeba.
Sprowadzisz ze sobą jakichś współpracowników?
Oczywiście. Moich dwóch "braci umysłowych" Željko i Petera, świetni goście. Poczujecie to gdy ich zobaczycie – są w porządku, to maniacy futbolu. Pracują bardzo ciężko i są moimi idealnymi partnerami do tej pracy, ponieważ jako menedżer zawsze musisz podejmować decyzje i myśleć o wielu różnych rzeczach. Moim zdaniem to bardzo ważne, żeby mieć kogoś z kim możesz porozmawiać. Z nimi mogę rozmawiać o wszystkim. Rzecz jasna to ja podejmuję decyzję, jednak potrzebuję wokół siebie dobrych ludzi. Nie tylko tą dwójkę – nie mogę się doczekać poznania reszty sztabu LFC, chcę się od nich uczyć i korzystać z ich mocy. Oczywiście na to też potrzeba czasu zanim będę dokładnie wiedział na co dokładnie mogę od nich liczyć. W tym momencie zaczynam z trzema facetami, mamy Pepa i Johna, dwóch Holendrów. To pierwszy raz kiedy będę pracował z Holendrami – Holandia nie jest tak daleko Niemiec, może nawet będę mógł z nimi pogadać po niemiecku! Nie mogę się doczekać.
Co pragniesz osiągnąć w Liverpoolu, krótko i długoterminowo?
Sukces. Kiedy pracowałem w Niemczech to rzecz jasna oglądałem angielską piłkę ale nie jestem aż tak obeznany by wiedzieć gdzie trzeba dojść. Jest Manchester City, Manchester United, Chelsea, Arsenal, Tottenham – kluby, które chcą odnieść sukces, być wysoko w tabeli. Dlaczego mają pragnąć tego, czego my nie? Ważne jest to, co możemy zrobić razem by zmienić naszą sytuację. W tym momencie, rodzina Liverpoolu jest nieco zbyt nerwowa, zbyt pesymistycznie nastawiona i za bardzo wątpi w siebie. Wszyscy świętują w trakcie spotkań, atmosfera na stadionie jest świetna ale nie wierzą oni w to co tu i teraz. Chcą zobaczyć to co było pięć, 10, 20 lat temu. Historia to świetna sprawa ale tylko do zapamiętania. Mamy możliwość napisania nowej historii jeśli tego chcemy. Aby to osiągnąć musimy wyjaśnić kilka rzeczy. Może uda nam się to zrobić nawet w ciągu najbliższych kilku tygodni. Chcemy osiągnąć tak wielki sukces jak tylko się da. Nie jestem gościem, który powie "to będzie najlepszy rok w historii Liverpoolu". Jeśli tak będzie, możemy świętować. Jeśli nie, musimy pracować dalej.
Na koniec, jaka jest Twoja wiadomość do kibiców Liverpoolu?
Musimy przestać wątpić, a zacząć wierzyć. Teraz.
Komentarze (28)
Piękne. Nigdy nie lubiłem realistów i statystyk w futbolu.
Jest super osobą, takiego kogoś nam trzeba. #TheNormalOne - to brzmi pięknie.
Nie ważne czy będziemy na 4 miejscu czy 15 w tablei w tym sezonie .
JURGEN jesteś człowiekiem , którego sobie cenię , nie ze względu na to co osiągnąłeś i jakim jesteś dobrym taktykiem. Twoje optymisrtyczne i motywacyjne podejście udziela mi się do mojego własnego życia !
I LOVE THIS GUY!!!
Przestać wątpić, zacząć wierzyć. !!! Moje nowe motto życiowe
50 łapek w górę i w przyszłym tygodniu robię tatuaż z tym hasłem na przedramieniu.
Genialny gość to się nazywa wywiad a nie to brendolenie od roku nie przeczytałem do końca żadnego wywiadu pomeczowego Brendana a pierwszy wywiad Jurgena przeczytałem już 3x ...
Możliwe, że niebawem usuną bo prawa autorskie :c
i konferencja:
https://www.youtube.com/watch?v=CYibHS4ploI
Mistrz! #YNWA
Klopp to profesjonalista i pasjonat. bardzo podoba mi się ten wywiad. Jest luźny i jednocześnie władczy, męski i stanowczy w swoich wypowiedziach :) Pod jego okiem ten bezjajeczny skład będzie takim postrachem, że rywale będą srać w portki widząc czerwony kolor na skrzyżowaniu.
"We have to change from doubter to believer. Now."
a przetłumaczono na:
"Musimy przestać wątpić, a zacząć wierzyć. Teraz."
czy oby na pewno to dobre tłumaczenie ??
Doubter - osoba wątpiąca
Believer - osoba wierząca
IMO znaczenie takie same w tłumaczeniu.
już go uwielbiam