Najważniejszy tydzień dla Kloppa
Niemiecki menedżer ma wreszcie szansę zrobić coś, czego nie udało mu się do tej pory osiągnąć w Liverpoolu. Szansa ta ma wiele wspólnego z pierwszą od miesiąca dłuższą przerwą w rozgrywkach klubowych.
Przerwa reprezentacyjna – największa bolączka dla każdego, kto w jakikolwiek sposób jest zaangażowany w prowadzenie klubu piłkarskiego. Nie inaczej było w zeszłym miesiącu z Jurgenem Kloppem.
Niemiec pojawił się na Anfield na początku października gotowy do pracy. Tej z pewnością nie będzie mu brakowało. Od razu zidentyfikowano też główny problem: Klopp musiał czekać, aż kilku piłkarzy powróci do klubu ze zgrupowań reprezentacji.
Kontyngent angielski pozostawał silny, zarówno wśród młodzieży, jak i w pierwszym składzie. Nie było jednak Martina Skrtela, pozostającego na zgrupowaniu reprezentacji Słowacji. Nieobecny był Emre Can – Niemcy. Do dyspozycji nie było także Joe Allena, Divocka Origiego i Simona Mignoleta.
W zespole z powodu kontuzji nie mogli grać Jordan Henderson, Christian Benteke i Roberto Firmino. Nie było więc kapitana i dwóch wielkich, letnich transferów.
W związku z tym pierwszy trening po wodzą Kloppa odbył się tylko z dziewięcioma piłkarzami pierwszej drużyny. Udział w nim wzięli Daniel Sturridge, James Milner, Philippe Coutinho i Mamadou Sakho.
Nie dało się z tak okrojonym składem porządnie pracować. Kontuzje są frustrujące, co zrozumiałe, ale najbardziej denerwująca jest konieczność czekania na wracających pojedynczo reprezentantów.
Ciężko było zachować konsekwencję podczas treningów. W ciągu tygodnia kłopoty się nie skończyły. Sturridge, Joe Gomez i Danny Ings doznali urazów, przez co żaden z nich nie miał jeszcze okazji zagrać w zespole niemieckiego trenera.
To trudna sytuacja z punktu widzenia obowiązków trenera. Klopp został zatrudniony, by odcisnąć swoje piętno na klubie, ale okoliczności pozbawiły go możliwości realizacji swoich zamierzeń. Trener słusznie powiedział, że nie da się zmienić świata w jeden dzień – szybko jednak myśli o rewolucji zostały całkowicie stłumione.
Teraz, miesiąc po objęciu steru, Klopp staje przed koniecznością przetrwania kolejnej przerwy reprezentacyjnej. Tym razem sprawy mogą jednak wyglądać o wiele lepiej.
Znów kilku graczy musiało wyjechać z Liverpoolu. Znowu też pojawiły się kontuzje – więcej nawet niż miesiąc temu. W dalszym ciągu wiele jeszcze pozostaje pracy.
Ta przerwa wypada jednak na miesiąc po rozpoczęciu pracy przez Niemca. Jego pomysły zaczęły już zakorzeniać się w zespole i mamy już pewne dowody na to, które z jego idei mogą wypalić, a z których powinno się zrezygnować. Klopp może już formułować opinie w oparciu o to, co widział na własne oczy, a nie to, co obejrzał w telewizji. Jego zastępcy na Melwood, Zeljko Buvac i Peter Krawietz, dopiero rozkręcają prace nad poszczególnymi procedurami.
Mecz towarzyski na Melwood
Klopp osobiście nadzorował grę swoich piłkarzy w zamkniętym dla widzów meczu towarzyskim z Wolverhampton, który odbył się w piątek. Wystąpiło w nim kilku graczy z pierwszego składu.
Z wyjściowej jedenastki pięciu piłkarzy grało w ostatnim meczu The Reds – przegranym 1-2 spotkaniu z Crystal Palace. Od czasu tego meczu Jordon Ibe i James Milner wyleczyli kontuzje i wzięli udział w pierwszej sesji treningowej, co oznacza że menedżer ma do dyspozycji siedmiu zawodników z pierwszego składu. Co najmniej tylu będzie mogło więc zmierzyć się w sobotę z Manchesterem City.
Kloppowi dano możliwość, jakiej nie miał jeszcze do tej pory na Merseyside. Na początku przerwy reprezentacyjnej nie ma żadnych konferencji prasowych ani żadnych spotkań, do których trzeba się przygotowywać.
Przez ostatni miesiąc harmonogram Liverpoolu wyglądał tak, że zadanie Niemca można przyrównać do pilotowania samolotu, który nie został jeszcze do końca zmontowany. Na każdej pozycji widać poprawę, ale Klopp nie miał do tej pory szansy przed dłuższy czas pracować z piłkarzami na boisku treningowym. Przynajmniej nie bez ciągłego myślenia o kolejnym meczu.
Pomyślmy tylko, jak dużo taki trening może dać Coutinho i Firmino – ofensywnemu brazylijskiemu duetowi. Jak wiele zyskać może ich współpraca boiskowa? Jak pomocne będą tego rodzaju sesje dla Lucaca Leivy, który w dalszym ciągu uczy się nieco zmienionych obowiązków na pozycji środkowego pomocnika?
W zwycięskim meczu na Melwood wystąpił również Dejan Lovren. Nauki Kloppa powinny w znaczącym stopniu pomóc piłkarzowi, który właśnie rozpoczyna najważniejszy okres swojej liverpoolskiej kariery.
Dodatkowymi wzmocnieniami są powroty Ibe'a i Milnera. Mimo iż nowy menedżer wciąż czeka na powrót reszty graczy, ma do dyspozycji większość pierwszej drużyny. Dzięki Lovrenowi, Lucasowi, Milnerowi, Coutinho i Firmino zespół ma kręgosłup; Ibe i Alberto Moreno w dalszym ciągu są traktowani jak młodzi piłkarze, których głównym zadaniem jest teraz osobisty rozwój.
Kto jeszcze nie zdążył wrócić?
Przerwa reprezentacyjna na pewno zrodzi znowu jakieś komplikacje. Christian Benteke, Nathaniel Clyne, Adam Lallana, Martin Skrtel i Emre Can będą mogli zagrać w czwartkowych meczach międzynarodowych. W szczególności Can będzie miał przed sobą ciężkie chwile, w których będzie zmuszony szybko dojść do siebie – przede wszystkim psychicznie – po tragicznych wydarzeniach w Paryżu.
Klopp w dalszym ciągu nie może skorzystać z usług piłkarzy kontuzjowanych – Sturridge'a i Hendersona.
Coutinho i Firmino nie zostali powołani przez Dungę do reprezentacji Brazylii. Mecz kwalifikacyjny Brazylia-Peru rozpocznie się o północy czasu europejskiego w środę. Ibe i Milner, dzięki kontuzjom, uniknęli dwóch występów w tym tygodniu.
Nie wiadomo dokładnie, na czym polegać będą najbliższe treningi. Z pewnością częściowo zespół skupi się na przygotowaniu do spotkania z Manchesterem City. Biorąc pod uwagę formę obecnych liderów Premier League, to rozsądna decyzja.
Minęło już kilka dni od ostatniego meczu o stawkę. Po siedmiu spotkaniach w ciągu 29 dni można stwierdzić, że to naprawdę długi okres dla menedżera i sztabu trenerskiego, słynących z ciężkiej pracy na boisku treningowym.
Wyniki treningów pozostaną dla nas wielką niewiadomą aż do soboty. Klopp jednak ma wreszcie do dyspozycji coś, czego do tej pory na Merseyside wyjątkowo brakowało – czas.
Z tego powodu niemiecki trener powinien być wdzięczny za przerwy reprezentacyjne, bo być może to jedyne okresy, w których czas nie będzie towarem deficytowym.
Kristian Walsh
Komentarze (1)