Klopp: Liverpool musi być marką
Pieniądze to nie wszystko w futbolu. Tej teorii hołduje Jürgen Klopp i stawia sobie za cel sprawienie, by Liverpool na powrót stał się klubem, który nie oddaje nikomu swoich młodych talentów.
Menedżer The Reds dobrze wie, jak radzić sobie z bogatszym rywalem. Przez siedem lat w Borussii Dortmund stawał do walki z Bayernem Monachium.
Klopp udowodnił, że do ostatecznego zwycięstwa prowadzi kilka dróg, kiedy w Dortmundzie wygrał dwa tytuły mistrzowskie, Puchar Niemiec, dwa Superpuchary Niemiec i poprowadził swoich podopiecznych do finału Ligi Mistrzów w 2013 roku.
Teraz 48-letni trener staje przed podobnym wyzwaniem w Liverpoolu. Przyznaje też, że zasoby finansowe Manchesteru City wcale go nie przerażają i przed pojedynkiem na Etihad nie zwraca na nie uwagi.
Różnica pomiędzy oboma klubami została wyraźnie podkreślona ostatniego lata. Manchester City wykupił z szeregów The Reds młodego skrzydłowego Raheema Sterlinga za 49 milionów funtów.
Liverpool zapewniał, że młody Anglik nie jest na sprzedaż, ale przeciągająca się saga transferowa i postawa Sterlinga wobec pracodawcy spowodowała, że konieczna była zmiana postanowień.
Rok wcześniej Anfield opuścił Luis Suarez. Był to przykład niepokojącego zjawiska, które zdarzyło się również przy transferach Fernando Torresa, Xabiego Alonso i Javiera Mascherano. Oni też w pewnym momencie zdali sobie sprawę, że przerośli umiejętnościami swoich kolegów.
Klopp pragnie zakończyć tę kulturę wyprzedawania gwiazd. Jego celem jest pokazanie światu, że Liverpool to nie przystanek w karierze, ale jej zwieńczenie.
- Nie znam zbyt dokładnie sprawy Sterlinga, ale znam inne podobne przypadki i to jest normalne - powiedział Klopp.
- To historia Mario Götze'ego w Dortmundzie. Nie możesz zatrzymać zawodnika, jeśli on nie chce zostać. To nigdy nie zadziała. Musisz wziąć pieniądze i mądrze je zainwestować.
- Zdanie zawodnika zawsze jest bardzo ważne. Po pierwsze musimy stać się klubem, z którego nikt nie będzie chciał odejść.
- Później naszym problemem będzie zbyt duża liczba zawodników, to jak mamy się ich pozbyć. Właśnie to jest naszym celem.
- Wierzę, że jest to możliwe. Pogoda w Manchesterze wcale nie jest lepsza od tej w Liverpoolu. To w niczym nam nie przeszkodzi.
- Przed nami bardzo długa droga. Jesteśmy na jej początku, ale właśnie to jest najbardziej ekscytujące.
- Nie rozmawiajmy o przeszłości ze Sterlingiem. To wspaniały zawodnik, każdy o tym wie.
- Teraz jest zawodnikiem Manchesteru City. Zamykamy ten rozdział. Mamy innych świetnych piłkarzy, naprawdę dobrych graczy. Na tym się skupiajmy.
The Reds wydali tego lata 80 milionów funtów, Manchester City - 150. Szeregi Obywateli zasilili również Fabian Delph, Nicolas Otamendi oraz Kevin de Bruyne, który kosztował aż 54 miliony funtów.
Mimo to Klopp nie zazdrości Pellegriniemu jego możliwości finansowych zapewnianych przez szejka Mansoura.
Największym transferem, jakiego dokonał Klopp, był zakup Henrikha Mkhitaryana z Szachtara Donieck za 19,25 miliona funtów.
Jego znakiem rozpoznawczym jest zdolność kreowania piłkarzy, a nie kupowania skończonych produktów.
- To prawda. Uwielbiam budować zespoły od zera. To moja ulubiona rzecz w futbolu.
- Jednak nie mam problemu z innymi strategiami. Nie jestem tu dlatego, że nie możemy kupować wielkich nazwisk. Nie, powody są zupełnie inne.
- Nie widzę przeciwwskazań, żeby nie kupować zawodników za 50 milionów funtów. To taki piłkarski romantyzm.
- Jednak nie chciałbym tyle wydawać. Jeśli wpadnie nam w oko piłkarz, którego cena będzie tak duża, będziemy musieli to dokładnie przemyśleć.
- Najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy w twoim składzie są piłkarze warci setki milionów i nie mają zamiaru Cię opuszczać.
- Właśnie taki stan chcemy osiągnąć w przyszłości. Brawa dla zespołów, które teraz są w tym miejscu. Plus dla nich.
Klopp wierzy, że to, co osiągnął w Dortmundzie, we wspaniały sposób pokazuje, że pieniądze to nie wszystko. Dwa razy zdołał pokonać o wiele bogatszy Bayern w walce o tytuł mistrzowski. Większy budżet nie gwarantuje niczego i The Reds mogą zmniejszyć stratę do lidera, która wynosi dziewięć punktów.
- Na boisku wszyscy są równi, właśnie to uwielbiam w piłce nożnej. Nieważne jest, ile wydasz, ważne jest, kim jesteś i co chcesz osiągnąć ze swoimi kolegami.
- Pokonaliśmy City w Dortmundzie i zremisowaliśmy w Manchesterze. Mają więcej pieniędzy, ale to się nie liczy.
- Tu cały czas wszyscy rozmawiają o pieniądzach. Jestem w Anglii od sześciu tygodni i już czuję tę różnicę w porównaniu do Niemiec. Tam o pieniądzach rozmawiają tylko dwa kluby, reszta o tym nie wspomina. Różnica między Bayernem i resztą ligi jest ogromna, ale każdy stara się, jak może.
- Jeśli rozmawiamy o pieniądzach, nie możemy rozmawiać o rozwoju. Po co wychowywać piłkarzy, skoro można ich kupić?
- Nie mówię, że to negatywna angielska maniera. To po prostu coś innego. Jednak ja nie jestem tu, żeby rozmawiać tylko o pieniądzach. Jestem tu, żeby pomóc klubowi się rozwijać.
- Pieniądze to tylko część sukcesu. Reszta to ciężka praca. Właśnie na tym się skupiamy. Nie myślimy o Manchesterze City. Nie mam pojęcia, co chcecie napisać: Pieniądze kontra nie-pieniądze?
- Wynik meczu nie został jeszcze ustalony. Wyjdziemy na boisko i będziemy dawać z siebie wszystko. Tylko to mnie interesuje.
Tuż przed przerwą reprezentacyjną Liverpool odniósł porażkę z Crystal Palace na własnym obiekcie. Klopp przekonuje jednak, że zespół zdołał już przegrupować swoje siły.
James Milner i Jordon Ibe wyleczyli już swoje kontuzje, a do pełnych treningów powrócił Daniel Sturridge.
Wspomnienia niesamowitej wiktorii na Stamford Bridge są jeszcze świeże, więc Klopp jest przekonany, że The Reds mogą odnieść swoje pierwsze zwycięstwo na Etihad od 2008.
- Klub zmierza w dobrym kierunku. Jesteśmy na etapie planowania. Cały czas rozmawiamy o przyszłości i przeszłości.
- Obecny czas jest dla nas bardzo dobry. Ten mecz będzie też ciężki dla Manchesteru City, bo przecież nie jesteśmy najsłabszym zespołem na świecie.
- Możemy z nimi zagrać i możemy ich pokonać. Przegraliśmy ostatni mecz, ale graliśmy całkiem dobrze. Obywatele wiedzą, że wcale nie jesteśmy w złej formie.
Komentarze (2)