Mellor: Rywale zaczynają się bać
Liverpool stał się zespołem, z którym nikt nie chce się obecnie mierzyć, a to dopiero początek. Może być znacznie lepiej – mówi były napastnik the Reds Neil Mellor w swojej najnowszej kolumnie dla Liverpool Echo.
Jurgen Klopp i jego podopieczni zasługują na wielkie uznanie za sposób w jaki dokonali niezwykłej transformacji, po marnym początku obecnej kampanii.
Mówiąc wprost, gra Liverpoolu cieszy oko kibica. No chyba, że grasz w przeciwnym zespole, bo dla tych osób ta rozkręcająca się maszynka zaczyna w ich szeregach siać prawdziwy strach.
Co to był za mecz przeciwko Świętym! W mojej opinii głównym czynnikiem obecnej sytuacji, jest wiara we własne umiejętności, którą Klopp zaszczepił w swoich zawodnikach.
W środowym meczu Niemiec dokonał sześciu zmian. Po tak ekspresowej utracie bramki przez Czerwonych, można było przypuszczać, że będzie arcyciężko zwyciężyć to spotkanie. No i tak by było, ale kilka miesięcy temu. Nie teraz, w nowym i zdeterminowanym Liverpoolu.
Zespół stracił bramkę, ale pomyślał: „Pokażmy im, co tak naprawdę potrafimy”. Efekty sami widzieliśmy.
Było ciężko wybrać zawodnika meczu, ponieważ Origi popisał się hat-trickiem, który z pewnością doda mu wiary w siebie, a Sturridge był klasą sam dla siebie. To był występ z najwyższej półki na całej szerokości boiska, dla zawodników the Reds.
Adam Lallana był znakomity, podobnie jak Joe Allen, który zebrał wiele bezpańskich piłek. Jordon Ibe, pomimo że był rezerwowym, dopisał na swoje konto bramkę i asystę. Jeszcze jedno słowo dla Connora Randalla. Pomimo szybkiej żółtej kartki, ten chłopak naprawdę nieźle zagrał.
Niektórzy ludzie nie chcą słyszeć rozmów o szansach na tytuł – i dobrze, priorytet to Top 4. Ale ten zespół pod wodzą Kloppa ma prawo mieć duże ambicje, nawet skryte w nich samych, ponieważ wyglądają naprawdę dobrze.
Samozachwyt teraz to nasz największy wróg, ale uważam że Klopp nie pozwoli się mu głęboko zakorzenić.
Następny przystanek w niedzielę w Newcastle, miejsce gdzie walczą o formę i pewność siebie. Podobnie jak wiele innych drużyn, oni nie chcą się teraz mierzyć z the Reds, z pewnością.
Większy, lepszy i za darmo
Jurgen Klopp nie ściągnął do Anglii jeszcze żadnego piłkarza, ale pod jego wodzą skład Liverpoolu wydaje się być lepszy i silniejszy.
Daniel Sturridge i Jordan Henderson wracają po kontuzji i będą częścią tego obiecującego projektu. To nie wszystko. Klopp spowodował wzrost formy Ibe’a i dał szansę młodzieży, Connorowi Randallowi, czy Bradowi Smithowi.
W środku tygodnia jedziemy na mecz z FC Sion. Pomimo tego, że zapewniliśmy sobie awans, Klopp z pewnością będzie chciał wygrać grupę. Myślę, że będzie ku temu szansa.
Cameron Brannagan odpoczywał, a Jordan Rossiter wypadł z gry prawie na dwa miesiące, ale wrócił i zagrał w meczu przeciwko Manchesterowi United w zespole do lat 21. Może on zostać włączony do kadry na mecz ze Szwajcarami, tak sądzę.
Zespół rośnie w siłę, nawet bez transferów, dlatego jest wielka nadzieja w tym, że kilku z tym młodych zawodników ma przed sobą świetlaną przyszłość.
Nie możemy jednak zapominać o przeszłości i podobnie jak wszyscy byłem bardzo zasmucony informacją o odejściu Gerry'ego Byrne’a.
Futbol uległ metamorfozie odkąd grał Gerry, ale odwaga wciąż jest bardzo ważna. Po jego heroicznej walce w finale FA Cup w 1965 roku, jasne jest że nie było nikogo odważniejszego w barwach the Reds niż Gerry Byrne.
Neil Mellor
Komentarze (8)
Hahahaha!!!!
Że co?
Tadić robił z nim co chciał, myśle że tak do 30 min Randal nie bardzo wiedział gdzie jest.
Zakręcony jak bąk w kobylej p.....
Gomeza nie ma do końca sezonu, Flanagan nie wiadomo kiedy wróci i w jakiej będzie formie, Enrique widać już jest spisany na straty, dziwie się tylko, że do tej pory siedzi w klubie, a Randall i Smith to jeszcze nie poziom na pierwszy skład.
Randall (1995 ) lat 20 , wartość rynkowa - praktycznie znikoma, występy w poważnej piłce : 2
Tadic ( 1988 ) lat 27 , wartość rynkowa 15mln euro, występów w poważnej piłce (nie licząc ligi serbskiej) - 185
Dzieki za zwrócenie uwagi, poprawione ;)