Trzy kropki: Mecz z Exeter City
Liverpoolska młodzież wspomagana nieco kilkoma bardziej doświadczonymi kolegami grając w nieco bardziej sprzyjających warunkach bez większego problemu rozprawiła się przyjezdnymi z League Two. W „Trzech kropkach” skupiliśmy się zatem na owych młodocianych bohaterach. No i rzecz jasna na zmartwychwstałym Jonie Flanaganie!
– O ogólnym przebiegu meczu… (Urzed)
I bardzo dobrze, że po meczu na kartoflisku musieliśmy podjąć gości z czwartej ligi na Anfield. Młodzież dostała kolejną szansę na ogranie i pokazanie się trenerowi, a Benteke dostał kolejną szansę na strzelenie gola. To, co pokazała nam młodzieżowa drużyna wzmocniona kilkoma seniorami było zdecydowanie czymś więcej, niż to, na co liczyliśmy. Oglądaliśmy naprawdę ciekawe widowisko, a gra młodych zawodników wlała w nas hektolitry nadziei nie tylko na dalszą przyszłość, ale także na jakościowe wydłużenie ławki rezerwowych w obecnym sezonie. Przez cały mecz nasza drużyna niezwykle się starała, przyciskała rywali, całkowicie zdominowała przebieg gry, czego efektem zwycięstwo, w dodatku nie takie, do jakich przywykliśmy, a emocjonujące zwycięstwo kilkubramkowe! Zwycięstwo okraszone pięknymi bramkami, z czego bramka Ojo to bramka zdecydowanie z kategorii „stadiony świata”. Mimo, że Benteke gola nie strzelił, to żal, że już koniec spotkań z Exeter i boję się, że w meczu z West Hamem nie zobaczymy tylu młodych graczy, mimo, że każdy z nich sobie na to zasłużył.
– O walczącym „o życie” w zespole Allenie … (Vituu)
Joe Allen dosłownie walczy o swój nowy kontrakt i jednocześnie przyszłość w zespole the Reds. Co jak co, ale na chwilę obecną w pełni zasługuje, by zaufać mu po raz kolejny i obdarzyć go nową umową. Wczoraj był jednym z niewielu doświadczonych zawodników na boisku i ciężko wytłumaczyć dlaczego opaskę kapitana dostał José Enrique, a nie walijski pomocnik. Nie wpłynęło to jednak na jego dyspozycję na boisku i niedługo po rozpoczęciu meczu wpisał się na listę strzelców. Nie popełniał większych błędów, pomagał młodszym zawodnikom i zdecydowanie jego występ, nawet jeśli przeciwnikiem była drużyna Exeter, można zaliczyć do udanych. Teraz przyszedł czas, by pokazał na co go stać w meczu Premier League, ale tym razem od pierwszej minuty spotkania. Liverpool może mieć sporo pociechy z tego zawodnika, nawet jeśli na dłuższą metę będzie on głównie zmiennikiem. Chcąc wracać na szczyt, the Reds muszą dysponować również mocną ławką rezerwowych i mieć pewność, że ci zawodnicy nie zawiodą.
– O nadziejach pokładanych w Bradzie Smithie … (Urzed)
Nasz młody obrońca wyrasta na gwiazdę lewej strony Liverpoolu. W pierwszym meczu strzelił gola ustalającego wynik spotkania na 2:2 i tym samym przedłużając szanse na awans, w rewanżu dzięki jego sprytowi, szybkości i zagraniu do Allena, już w dziesiątej minucie wszyscy kibice the Reds mogli odetchnąć z ulgą. Gra niezwykle swobodnie, odważnie i skutecznie, a taka postawa może tylko zaprocentować. Z jednej strony z pewnością wywiera presję na Moreno, a przecież wiemy wszyscy, że Hiszpana stać na więcej, z drugiej, jeśli będzie dostawał więcej szans i utrzymywał wysoki poziom, może wejść na dłuższy czas do pierwszego zespołu. Smith zdecydowanie zasłużył sobie na kontynuowanie przygody w FA Cup, a jego nieobecność rozczaruje mnie bardziej niż kogokolwiek innego. Przy okazji Smitha objawił się, po raz kolejny, zmysł menedżerski Kloppa, który krótko po pamiętnym meczu ze Świętymi podpisał z Australijczykiem nowy kontrakt.
– O tryumfalnym powrocie Flanagana … (ManiacomLFC)
Kiedy Jon Flanagan występował w drużynach juniorskich Liverpoolu nie wypadał najlepiej na tle rówieśników. Z czasów gry w zespole U-18 największe nadzieje wiązano z Jackiem Robinsonem, którego w klubie już dawno nie ma. Kluczowy dla Scousera był sezon 2013/2014, w którym wskoczył do pierwszego składu kosztem kontuzjowanego José Enrique i grał rewelacyjnie. Niestety, sam doznał kontuzji i nie widzieliśmy go na boisku przez prawie dwa lata. Mimo to w trakcie swojej rekonwalescencji podpisał nowy kontrakt, z czego wszyscy kibice powinni się bardzo cieszyć. W końcu po odejściu Gerrarda i Carraghera Liverpool cierpi na brak wychowanków, a to miejscowi gracze powinni stanowić o sile zespołu. Występ z Exeter ciężko ocenić ze względu na poziom rywala, który został przez the Reds całkowicie zdominowany, ale cieszy fakt, że Jon wrócił już do gry, a na wejście otrzymał od fanów owację na stojąco.
– O perspektywach dla Iloriego, Ojo, Teixeiry … (Vituu)
Sheyi Ojo. Wczorajszym występem zwrócił na siebie sporo uwagi. Zdobył fantastyczną bramkę niedługo po tym jak zameldował się na placu gry i w każdej akcji starał się przekonać do siebie menedżera Liverpoolu. Jest jeszcze bardzo młodym zawodnikiem i prawdopodobnie nie jest na chwile obecną gotowy na grę w Premier League, ale może w końcu the Reds będą mieli porządnego skrzydłowego. Przechodząc do tematu dwóch Portugalczyków, ciężko zdecydować się od którego zacząć. Tiago Ilori zaliczył kolejny przyzwoity występ i kilka razy naprawiał błędy swojego kolegi ze środka obrony. Ciężko stwierdzić co z nim będzie, gdy wszyscy obrońcy będą zdrowi, ale od przybytku w obronie głowa nikogo nie rozboli. Obecnie ma swój czas, aby stopniowo przekonywać do siebie niemieckiego szkoleniowca. Natomiast inny z Portugalczyków, Teixeira, po raz kolejny zagrał na bardzo wysokim poziomie, ciągle szukając gry, wychodząc na pozycje a wszystko to skwitował zdobytą bramką. Jednak nasuwa się pytanie, czemu jak do tej pory nie zobaczyliśmy go w meczu Premier League? Chyba dla niego to już ostatni gwizdek w tym klubie, żeby zaistnieć, tak więc prawdopodobnie do końca sezonu ma czas, aby przebojem wbić się do stałego składu Liverpoolu.
– O sobotnim spotkaniu na Carrow Road… (ManiacomLFC)
Kiedy koszulkę the Reds ubierał jeszcze Luis Suárez, o wynik meczu z Kanarkami nie musieliśmy się obawiać. Urugwajczyk strzelał przeciwko Norwich bramki jak na zawołanie, kilkukrotnie popisując się hattrickami. W tym sezonie po raz pierwszy spotkaliśmy się z nimi odkąd Suárez odszedł do Barcelony i… zawiodła skuteczność. Bramka Danny'ego Ingsa wystarczyła jedynie na remis i mamy nadzieję, że w sobotę dostaniemy rewanż. To będzie pierwszy mecz Kloppa przeciwko Kanarkom, które przegrały swoje trzy ostatnie mecze. Jeśli Liverpool chce o coś jeszcze w tym sezonie powalczyć, z takimi zespołami trzeba wygrywać. Bądź co bądź, podopieczni Alexa Neila walczą o utrzymanie i rozpoczynają właśnie swój najtrudniejszy okres w sezonie, ponieważ po spotkaniu z nami, zagrają m.in. z Tottenhamem, Chelsea, Leicester czy Manchesterem City.
Komentarze (1)
Smith rozgrał kolejny występ, gdzie wyróżnia sie na tle pozostałych, to dobra wiadomość dla wszystkich poza Moreno.
Nie wiem co na to hejterzy Benteke, ale gość przeprowadził niezły rajd, bardziej w stylu Suareza niż Carrolla, łamiąc stereotyp "kloca", choć szkoda że nie strzeił.
Życzyłbym sobie więcej takich "Trzech kropek", niestety to zależy przede wszystkim od wyników drużyny.
Dobranoc