Podsumowanie meczu
Podczas niedzielnego pojedynku rozgrywanego na Anfield the Reds pewnie pokonali ekipę Stoke City 4:1. Na listę strzelców dwukrotnie wpisał się wchodzący po przerwie Divock Origi.
Młody Belg przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny, która prowadziła 2:1 za sprawą Alberto Moreno i Daniela Sturridge'a.
Mając na uwadze zbliżający się rewanż z BVB na Anfield Jürgen Klopp zdecydował się odświeżyć podstawową jedenastkę i dał możliwość zaprezentowania swoich umiejętności zarówno kilku młodym, jak i powracającym do kondycji meczowej zawodnikom.
Już od pierwszych minut na murawie zameldowali się m. in. Kevin Steward, Sheyi Ojo, Kolo Touré i Martin Škrtel.
Początek spotkania był niezwykle żywiołowy, a groźne zagrania zarówno do Sturridge’a jak i Croucha były neutralizowane przez defensorów obu ekip.
Zaledwie 8 minut po rozpoczęciu spotkania szalę na swoją korzyść przechylili liverpoolczycy.
Prowadzenie gospodarzom zapewnił Alberto Moreno, który precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonał Haugaarda.
Będący pod presją goście nie chcieli dać za wygraną, a ich determinacja wkrótce została nagrodzona.
Po znakomicie rozegranym stałym fragmencie gry stan rywalizacji zdołał wyrównać Bojan Krkić. Napastnik Stoke po dośrodkowaniu Shaqiriego precyzyjnym uderzeniem głową pokonał Simona Mignoleta.
Zaledwie 6 minut później kibice gości zaczęli świętować bramkę numer 2 dla swojego zespołu. Ich radość nie trwała jednak długo gdyż boczny arbiter słusznie dopatrzył się pozycji spalonej u Petera Croucha.
Euforia rozbrzmiała natomiast w sektorach zajmowanych przez kibiców Liverpoolu, gdyż w 32. minucie do siatki trafił Daniel Sturridge.
Ojo po fantastycznym rajdzie lewą stroną i ograniu Shaqiriego dośrodkował wprost na głowę Anglika, który z bliskiej odległości nie dał żadnych szans bramkarzowi Garncarzy.
Pod koniec pierwszej odsłony spotkania swoich sił bezskutecznie próbowali Shawcross oraz Imbula przypominając, że ich zespół nadal jest w grze i ma szanse na pozytywny rezultat.
Po przerwie na murawie w miejsce Ojo zameldował się Divock Origi. Belg szybko dał o sobie znać, gdyż już w 50. minucie wpisał się na listę strzelców.
Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego piłkę w pole karne wrzucał Milner, a dobrze ustawiony Origi uderzeniem głową z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce.
Chwilę później 20-latek mógł zdobyć kolejnego gola, lecz po dograniu Moreno niecelnie uderzał na bramkę.
Niewykorzystana okazja nie pociągnęła za sobą negatywnych skutków, a znakomicie prezentujący się napastnik Liverpoolu kolejną szansę już wykorzystał.
Origi ruszył lewym skrzydłem, zatańczył z obrońcą Stoke i wstrzelił podkręconą piłkę w kierunku bramki na nadbiegającego Sturridge’a. Anglik nie zdołał sięgnąć futbolówki, lecz ta wpadła tuż przy słupku, dając w efekcie trzybramkowe prowadzenie the Reds.
Pod koniec spotkania gospodarze mieli nieco problemów, lecz dobrze bronili się, a rozbrzmiewające na stadionie ,,You’ll never walk alone” oraz widniejący na tablicy wynik 4:1 było pięknym ukoronowaniem niedzielnego popołudnia.
Komentarze (0)