Zapowiedź meczu
Nie opadły jeszcze emocje po meczu półfinałowym Ligi Europy z Villarrealem, a już trzy dni później drużynę Jürgena Kloppa czeka kolejny wyjazd. Tym razem do Walii, gdzie na Liberty City the Reds zmierzą się ze Swansea.
Ekipa Liverpoolu powalczy o lepszy rezultat niż w poprzedniej kolejce – w meczu z Newcastle. Sroki zdołały odrobić dwie bramki i zremisować ważne w kontekście utrzymania w lidze spotkanie z drużyną Jürgena Kloppa.
Liverpool w tym momencie walczy głównie o triumf w Lidze Europy i nie ma co się oszukiwać, to na rewanż z Villarrealem zwrócone są głowy piłkarzy Kloppa. Premier League jest na bocznym torze, choć teoretycznie trzecie/czwarte miejsce jest jeszcze w matematycznym zasięgu. Kibicom jednak należy się jak najczęstsze oglądanie zwycięstw ich ulubieńców na angielskiej ziemi w obecnej, trudnej ze względu na zmianę szkoleniowca kampanii.
Wygrane w ostatnich czterech meczach sezonu w Premier League powinny być formą zadośćuczynienia fanom powiedzmy szczerze słabego sezonu, zwłaszcza tego ligowego.
Najbliższy rywal – Swansea City nie grzeszy ostatnio formą. 0:4 z Leicester, 0:3 z Newcastle – takimi rezultatami kończyły się ostatnie dwa ligowe mecze Łabędzi. Na 5 ostatnich spotkań mają na koncie dwie porażki, dwa zwycięstwa (1:0 z Chelsea i 1:0 z Aston Villą) i remis (2:2 ze Stoke na Britannia Stadium). Ekipa Francesco Guidolina to rywal bardzo przystępny dla Liverpoolu. Swansea ostatnio z the Reds w lidze wygrało w maju 2012 roku (1:0 po golu Danny’ego Grahama). Warto wspomnieć, że wtedy w Liverpoolu grali m.in. Luis Suarez, Andy Carroll, Stewart Downing i Maxi Rodriguez, Brazylijczyk Doni stał na bramce a na ławce rezerwowych zameldowali się m.in. Jay Spearing, Craig Bellamy i Raheem Sterling. Ostatnie dwa mecze ze Swansea to skromne zwycięstwa the Reds: 1:0 w listopadzie i 1:0 w marcu 2015 roku. Wtedy dla Liverpoolu bramki zdobywali odpowiednio James Milner z rzutu karnego i Jordan Henderson po strzale ze skraju szesnastki. W niedzielę na pewno bramki nie strzeli kapitan Liverpoolu. Kontuzje są plagą w drużynie Kloppa, który dodatkowo prawdopodobnie postawi na zmienników w kontekście zbliżającego się meczu rewanżowego z Villarrealem, gdzie trzeba będzie odrobić jednobramkową stratę, aby myśleć o finale Ligi Europy na stadionie FC Basel.
Zmiennicy świetnie sobie poradzili w meczu z Bournemouh, więc czemu tak ma nie być w Swansea? Rywal może jest nieco bardziej wymagającą firmą niż Wisienki z Borucem w bramce, ale patrząc na tabelę to drużyna Eddiego Howe’a jest o jedną lokatę wyżej od Łąbędzi, które na mecz z Liverpoolem wyjdą mocno zmotywowane. Do utrzymania w lidze wystarczy jeszcze jeden punkt wywieziony z trzech ostatnich meczów. Rywale z górnej półki (Liverpool, West Ham i Manchester City), więc cenny remis czy nawet zwycięstwo na Anfield kończyłoby nerwowe wyczekiwanie kolejnych spotkań.
Jak to przy każdej zapowiedzi, muszę wspomnieć, że Premier League rządzi się swoimi prawami, a rezultat w takim meczu jak Swansea City vs Liverpool może zepsuć kupon każdemu domorosłemu znawcy angielskiego footballu. Tutaj nie ma meczów rozstrzygniętych przed pierwszym gwizdkiem, choć Aston Villa w tym sezonie pokazuje, że są też wyjątki od tej reguły. The Reds mogą dobrze nastroić się przed rewanżem z Villarrealem. Swansea natomiast powalczy o 3 punkty dające im bezpieczne miejsce nad strefą spadkową. Mecz z kategorii: „trzeba obejrzeć i obgryzać paznokcie do końca”. Miejmy nadzieję, że będziemy świadkami spotkania obfitującego w gole i sytuacje bramkowe.
Komentarze (0)