LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 807

Klopp nie traci wiary w Moreno


Wśród zalewu komentarzy krytycznych wobec postawy na boisku Alberto Moreno, mamy przyjemność zaprezentować Państwu felieton Tony’ego Barretta, w którym stara się on zracjonalizować choć trochę postępowanie Hiszpana. Zapraszamy do lektury i dzielenia się z nami swoimi uwagami.

W naszych najbardziej realistycznych piłkarskich snach jesteśmy Lionelem Messim mijającym rywali jak slalomowe tyczki, Xabim Alonso posyłającym wymuskane podania jedno po drugim czy Garym Linekerem (w jego najlepszych czasach, nie w bieliźnie) zawsze w odpowiednim miejscu i czasie, żeby spijać futbolową śmietankę – a w najlepsze noce – niedoścignioną kombinacją wszystkich trzech. Gdyby jednak wpuścić większość z nas na boisko, bylibyśmy niczym Alberto Moreno; co i rusz gubiący pozycję na murawie, wpadający na rywali i niezdolni do powściągnięcia emocji pod presją.

To właśnie dlatego Moreno ściąga na siebie tak silną – i niekiedy przesadzoną – krytykę, kiedy tylko prezentuje się tak, jak chociażby w pierwszej połowie niedzielnego meczu z Arsenalem. Obrońca Liverpoolu popełnia ten rodzaj błędów i prezentuje taki typ niedociągnięć, który – zdawać by się mogło – nie powinien pojawiać się wśród wartościowych graczy Premier League. Nieobliczalne wybicie głową a po nim lekkomyślny wślizg? Odhaczone. Jeszcze bardziej nierozsądne starcie, kiedy piłka ucieka z pola karnego? Załatwione. Zbędna szarża w ofensywie sekundę po tym, jak zespół wywalczył piłkę? Gratulacje, koszulka jest twoja.

To amatorskie pomyłki, których nie spodziewamy się na najwyższym poziomie, szczególnie ze strony jednego zawodnika podczas jednego meczu, dlatego też kiedy coś takiego się zdarza, mamy do czynienia z reakcją, jaką możemy obserwować od ostatniego gwizdka sędziego. Moreno rugany jest przez byłych piłkarzy, ekspertów, kibiców i w zasadzie każdą osobę, która miała okazję doświadczyć jego występu z pierwszej odsłony spotkania. Jednak ta jedna osoba, która go nie skrytykowała, jest też tą, której zdanie liczy się tu najbardziej. Podczas gdy każdy, kto żyw zdążył już wyrazić swoje oburzenie na Moreno, Jürgen Klopp go oszczędził. Z jednej strony, można się było tego spodziewać. Bura dla konkretnego zawodnika, który w dodatku nie „cierpi” na nadmiar pewności siebie, po wygranym meczu na otwarcie sezonu nie świadczyłaby przesadnie dobrze o umiejętnościach Niemca w zarządzaniu kadrą.

Patrząc jednak na tę sytuację z innej perspektywy, tej, którą trzeba jednak brać pod uwagę, a która nie będzie w smak rosnącej rzeszy krytyków Moreno, były gracz Sevilli spełnia więcej wymagań Kloppa niż większość skłonna by była sobie uświadomić. Podczas gdy większość futbolowego świata zdiagnozowała, że lewa obrona to największa bolączka Liverpoolu i ta pozycja, którą trzeba wzmocnić w pierwszej kolejności, Klopp nie uczynił nic, co mogłoby wskazywać, iż podziela ten pogląd. Jeżeli w ogóle, jego działania na rynku transferowym sugerują coś odwrotnego.

Kiedy Liverpool wykazywał tego lata zainteresowanie lewym obrońcą, głównym celem transferowym był Ben Chilwell, nastolatek, który po ewentualnym przybyciu z Leicester miał być raczej zmiennikiem Moreno, niż jego następcą. Kiedy kwestia jego przenosin na Anfield upadła, Liverpool nie skierował się po nikogo innego mimo tego, że Jonas Hector, obrońca Köln i reprezentacji Niemiec posyłał do Anglii zalotne spojrzenia. Tymczasem Klopp zdecydował się stawiać na lewej stronie defensywy na Jamesa Milnera, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba. Nic z tego nie sugeruje co prawda, że zamierza trwać z Moreno w składzie – taka decyzja wystawiona została na próbę podczas meczu na Emirates – jednak menedżer the Reds wciąż nie zrezygnował z tej myśli.

To wszystko wydawać się może absurdalne tym, którzy twierdzą, że Moreno nie jest dość dobry, by grać w drużynie o aspiracjach sięgających zdobywania tytułów. Niemniej Klopp tego lata przedstawił swoje pryncypia, mówiąc o daniu czasu tym zawodnikom, którzy muszą poprawić się najbardziej. Moreno bez dwóch zdań zalicza się do tej kategorii, jednak wykazuje też ogromną chęć nauki, która choć nie zawsze przekłada się na występy na boisku, zdaniem Kloppa daje mu punkt zaczepienia w pracy.

Inni menedżerowie prawdopodobnie skreśliliby Moreno już dawno temu – dla przykładu ciężko jest wyobrazić sobie José Mourinho zmagającego się z Hiszpanem – jednak Klopp nie przestaje pracować z Moreno na treningach, wystawia go w meczach, powierza mu odpowiedzialne zadania i – co w tym wszystkim najbardziej znaczące – w żaden sposób nie sugeruje, że ma zamiar go odsunąć. Jedyny sensowny wniosek jest taki, że Moreno oferuje Kloppowi więcej, niż widać to z boku i jeżeli tak jest w rzeczywistości, być może niezbędne będzie ponowne uszeregowanie wszystkich elementów tego równania. Próba dotarcia do tych wszystkich głów, które od dawna są już dla niego nieprzychylne nie ma najprawdopodobniej wielkich szans powodzenia, jednak należałoby w co najmniej równym stopniu co wady, wziąć pod uwagę jego atuty.

Najbardziej oczywistą wartością Moreno którą Hiszpan oferuje Liverpoolowi, jest jego energia. Szczęśliwie dla niego, występuje w drużynie, dla której jest to niewątpliwy atut, co wydatnie podkreśla dystans 117 kilometrów przebiegnięty łącznie przez wszystkich graczy LFC na boisku Arsenalu. Uwzględniając fakt, że w zamyśle Kloppa Liverpool ma być stać się drużyną grającą zgrabne, szybkie akcje z kontry, co zaprezentował w tak emocjonujący sposób w starciu z podopiecznymi Arsène’a Wengera, chęć Moreno do ukierunkowania tej energii do ataku, kiedy tylko piłka zostanie odzyskana, stanowi duży plus przy nazwisku Hiszpana, podobnie jak jego entuzjazm, wartość której menedżer oczekuje u swoich zawodników jako standardowej cechy.

W niedzielę połączenie tych wszystkich elementów dało negatywny rezultat, kiedy Moreno znalazł się poza swoją nominalną pozycją w trakcie akcji, którą Theo Walcott zamienił na pierwszą bramkę dla Arsenalu. „Całkowita katastrofa” – zawyrokował Gary Neville, ekspert, który jak mało kto zna się na sztuce gry na boku obrony. „Jestem zdumiony pozycją Moreno przy tej bramce. Był kilkanaście metrów wyżej niż Walcott. Zupełnie zgubił krycie” – dodał jego brat Phil, również obrońca.

W kontekście gry Nevillów w Manchesterze United, piłki nożnej w ogóle oraz tego, jak zaczynamy postrzegać rolę bocznych obrońców we współczesnej grze, nie wszyscy zgodzą się z ich uwagami. Jednak, ponownie, nie wzięliśmy pod uwagę jeszcze jednej kwestii, a mianowicie: czy Moreno zwyczajnie nie wypełniał zaleceń menedżera?

W zwykłych okolicznościach należałoby oczekiwać, że boczny obrońca wstrzyma się do momentu, w którym sytuacja się wyklaruje, nim w pełni zaangażuje się w atak, jednak o ustawieniu i sposobie gry Liverpoolu przeciw Arsenalowi nie można powiedzieć, że było „zwykłe”. To był futbol ze zwolnionym hamulcem ręcznym i wszyscy zawodnicy z pola – za wyjątkiem Ragnara Klavana i Dejana Lovrena większość czasu spędzali swobodnie przemieszczając się po boisku. To był zespół z dwoma atakującymi bocznymi obrońcami, bez defensywnego pomocnika, bez zawodnika kontrolującego grę, za to z pięcioma zawodnikami – Philippe Coutinho, Georginio Wijnaldumem, Adamem Lallaną, Sadio Mané i Roberto Firmino – z których każdy może być uznany za gracza formacji ataku.

To nie była drużyna, która miała grać szczelnie czy też taka, w której ważną rolę odgrywało ścisłe trzymanie się pozycji. Celem były ciągłe wypady do przodu z każdej strony i przy każdej nadarzającej się okoliczności – strategia ta przyniosła Liverpoolowi nagrodę w postaci czterech bramek zdobytych w trakcie 18 minut tuż przed i po przerwie. Mając na koncie szesnaście strzałów na bramkę, które oddało ośmiu różnych graczy, dochodzimy do punktu, z którego należy postrzegać postawę Moreno.

Liverpoolowi nie zależy na zwycięstwie w statystykach, przybyli na Emirates, by załatwić sprawę siłą, nawet jeśli sprawiało to, że stawali się podatni na ciosy w miękkie podbrzusze, jaki zafundował Liverpoolowi Walcott. Oczywiście jest to zaledwie opinia, poparta jednak tym, w jaki sposób drużyna pracowała podczas sezonu przygotowawczego, z czego większość polegała na poprawie szybkości przechodzenia z obrony do ataku, płynności gry z kontry i umiejętności wykorzystywania tych momentów, kiedy rywal się odsłania. Role Moreno i Nathaniela Clyne’a po przeciwnej stronie boiska są w tym kontekście kluczowe, gdyż obaj zapewniają akcjom szerokość, szybkość, natychmiastowość i nieustannie ponawiane ataki, kiedykolwiek nadarzy się sposobność.

Kluczowe w tym podejściu jest wzajemne zaufanie poszczególnych graczy, koronny element wizji Kloppa, w której zmienia on „wątpiących w wierzących”, gdy stara się przekonać każdego piłkarza w czerwonej koszulce, że jego kolega go nie zawiedzie. Dzięki temu skuteczność Liverpoolu w kontratakach będzie rosła, jako że zaufanie wzmaga płynność. W zwyczajnych okolicznościach Moreno opuszczający swoją pozycję tuż po tym, jak Adam Lallana odebrał piłkę, nie miałoby większego sensu, szczególnie że wiemy już, jak mocno zemściło się na nim to zaangażowanie. Jednak w kontekście zespołu budowanego wokół podwyższonego ryzyka, sytuacja ta staje się przynajmniej nieco bardziej zrozumiała, nawet jeśli tym razem wypad do przodu okazał się strzałem w stopę.

Nie istnieje oczywiście kontekst, który nadałby więcej sensu zaćmieniu, które spowodowało, że Moreno sprokurował najbardziej niepotrzebny rzut karny ze wszystkich. Wślizgi tego typu pozostają nawracającą słabością w jego grze i jeżeli będą się powtarzały, bez wątpienia przyczynią się do końca jego kariery na Anfield. Jednak w obecnym stanie rzeczy, choć Moreno pozostaje łakomym kąskiem dla krytyków, to jednak kilka znaków sugeruje, że Klopp da mu jeszcze jedną szansę, nawet jeśli Hiszpan pozostaje najsłabszym ogniwem Liverpoolu.

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (5)

antistar 16.08.2016 22:35 #
Chłopaki, macie może cały artykuł w oryginale? Niestety nie mam wykupionego dostępu do The Times a chętnie przeczytałbym go po ang.
Lyzwa7 16.08.2016 22:48 #
No, jednak Tony potrafi napisać coś sensownego ;)
ragnarok 16.08.2016 23:00 #
oczywiście Brudson wie lepiej od Kloppa ;)
opiekacz 16.08.2016 23:12 #
Gdyby to ode mnie zależało to Moreno nie było by już w składzie. Widzę jednak, że Klopp ma na niego pomysł i ufa chłopakowi tak więc robię reset i liczę na to, że się Hiszpan ogarnie.
Paulie 17.08.2016 10:06 #
Tony jest dla mnie jak ksiądz na ambonie, ale w tej kwestii go nie posłucham. Trauma po Sevilli i skurcze żołądka jak widzę jego [Moreno] szaleństwa nie pozwalają mi być zwolennikiem jego osoby na lewej stronie. To niedojrzały, nieodpowiedzialny i słaby obrońca, który potrafi czasem coś w ofensywie zrobić. Ja Moreno skreślam.

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (5)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (23)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com