Sprzedaż Benteke przyniesie zysk
Nieugięta postawa Liverpoolu w kwestii sprzedaży piłkarzy tego lata, kiedy Klopp dokonuje przekształcenia składu, okazała się opłacalnym posunięciem. Jednak sprzedaż Christiana Benteke za 32 mln funtów do Crystal Palace nosi znamiona czegoś więcej, niż tylko korzystnej transakcji.
Po pierwsze, Liverpool sprzedaje Benteke na bardzo dobrych warunkach, biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie cały świat wiedział o chęci klubu do uwolnienia siebie i piłkarza od tego nieudanego związku.
Fakt, że Liverpool rzeczywiście odzyska to, co rok temu zapłacił Aston Villi za usługi Belga, jest także godny uwagi, zwłaszcza że sam piłkarz w trakcie swoich występów zawsze wyglądał jakby był w kiepskiej formie i nigdy nie zbliżył się do poziomu, który usprawiedliwiłby zapłaconą za niego cenę. Jedynymi piłkarzami, którzy odeszli za cenę wyższą niż Benteke są: Luis Suarez, Fernando Torres, Raheem Sterling.
Oczywiście w pewnej mierze cena za Benteke podyktowana jest bezprecedensowej wielkości kwotami, które w tym okienku transferowym przewijają się w umowach między klubami Premier League. To także przejaw nieugiętej postawy Liverpoolu w negocjacjach z klubem z Londynu.
Rozmowy między klubami trwały od czerwca, ale formalna oferta została przedstawiona dopiero w trakcie pobytu the Reds w Stanach Zjednoczonych. Opiewała na 15 mln funtów i została z miejsca odrzucona.
Wprawdzie Ian Ayre z końcem tego sezonu ustępuje ze stanowiska, jednak nie został z tego powodu zepchnięty przez włodarzy na boczny tor. Wciąż pozostaje kluczową postacią w procesie negocjacji transferów.
Palace wrócili w tym tygodniu z ponowioną ofertą z kwotą 23 mln funtów za transfer oraz dodatkowymi 7 mln funtów po spełnieniu odpowiednich klauzul, które były oderwane od rzeczywistości. Ta oferta podzieliła los pierwszej. Sposób, w jaki została zbudowana ta propozycja, był nie do zaakceptowania.
Liverpool chciał mieć pewność, że odzyska przynajmniej 30 mln funtów wydanych na Benteke. Klub wierzy, że nowa oferta w formie 27 mln funtów opłaty z góry i 5 mln funtów, przy spełnieniu określonych warunków, pozwoli osiągnąć ten założony cel i dlatego została zaakceptowana.
Benteke jest jedenastym, odchodzącym na stałe, piłkarzem ze składu, który odziedziczył Jürgen Klopp. Do 31 sierpnia jeszcze kilku czeka podobny los.
Żaden z nich nie grał regularnie w minionym sezonie, ale mimo tego Liverpool domagał się konkretnych kwot za piłkarzy, którzy większość czasu spędzili na peryferiach składu. Nikt nie powie, że klub był pod tym względem miękki.
Jerome Sinclair poszedł do Watfordu za 4 mln funtów, Sergi Canos do Norwich za 2,5 mln funtów, które mogą wzrosnąć do 4,5 mln. Jordon Ibe został sprzedany do Bournemouth za 15 mln funtów.
Nie lada sztuką było wyciągnięcie od Fenerbahçe 5,5 mln funtów za Martina Škrtela, a mając z tyłu głowy świadomość, że Joe Allen w przyszłym roku byłby wolnym agentem, nie dziwi, że Liverpool przystał na ofertę Stoke City w kwocie 11 mln funtów i 2 mln funtów w klauzulach dodatkowych.
Sprzedaż Brada Smitha do Bournemouth za 3 mln funtów z możliwością wzrostu ceny do 6 mln funtów to oszałamiająca kwota. W podobnym okresie zeszłego roku piłkarzowi kończył się kontrakt i wyglądało na to, że odejdzie z klubu za darmo.
Fakty są takie, że w momencie pojawienia się na koncie opłaty za Benteke Liverpool będzie na plusie w tym okienku transferowym.
Klub otrzymał do tej pory 68 mln funtów za transfery, a kwota ta może urosnąć do 80 mln funtów, jeżeli sprzedani piłkarze osiągną to, co zostało zapisane w dodatkowych warunkach.
Nakłady poniesione na sześć nowych nabytków oscylują w okolicach kwoty 62 mln funtów. Kwota ta jednak nie uwzględnia klauzul dodatkowych do transferów Mané i Wijnalduma oraz nieujawnionej, ale na pewno słusznej, opłaty dla Joëla Matipa za złożenie podpisu pod kontraktem.
Bazując na tym, co wiemy, pojawił się zysk, a Klopp dokonał przebudowy składu, który jego zdaniem obecnie ma znacznie większą siłę rażenia. Na podstawie tego, co mogliśmy zobaczyć do tej pory, trudno się z nim nie zgodzić.
To sposób działania Kloppa – poszukiwanie wartościowych piłkarzy na rynku zamiast szastania pieniędzmi na popularne nazwiska.
- Dobrze jest wiedzieć, kto był najlepszym piłkarzem minionego sezonu, ale zdecydowanie bardziej interesujące jest spróbować znaleźć tego, który będzie najlepszym w przyszłym sezonie. Nad tym będziemy pracować – powiedział Klopp w wywiadzie dla ECHO w trakcie okresu przygotowawczego.
Już w chwilę po ogłoszeniu w czwartek informacji, że Liverpool zaakceptował ofertę za Benteke, fani zaczęli zadawać pytania, czy pieniądze z tego transferu zostaną zainwestowane w skład. Tom Werner podkreśla, że to zależy od Kloppa.
Jeżeli menadżer zdecyduje, że nie dokona żadnych zakupów do końca okienka transferowego to ci, którzy mają obsesję na punkcie stałego wydawania na piłkarzy, z pewnością się wściekną. Będą potępiać fakt, że Liverpool wygenerował w letnim okienku transferowym zysk w realiach, kiedy kluby Premier League mają do dyspozycji największe fundusze w historii. Pomimo faktu, że Klopp podkreśla, iż ma „stuprocentowe wsparcie” od właścicieli, FSG i tak zostanie oskarżone o skąpstwo.
Niech zespół nie przestaje wygrywać, a ludzie myślący w ten sposób znajdą się w mniejszości. Czeka nas jednak teraz intensyfikacja ględzenia i skupienia uwagi na tym, czy Liverpool podjął wystarczające działania na rynku transferowym.
Pewne jest, że Klopp niczego nie żałuje. I jeżeli historie dwóch naszych typowych „dziewiątek” – Christiana Benteke i Andy'ego Carolla przed nim – czegokolwiek dowodzą to tego, że wydawanie wielkich kwot nie daje gwarancji sukcesu.
Komentarze (0)