Kilkudniowy staż w Liverpoolu
To była świetna okazja do rozwijania umiejętności. Trener Wisły 2002 Adrian Filipek oraz jej bramkarz i kapitan Bartosz Matoga spędzili niedawno tydzień w angielskim Liverpoolu. Matoga był testowany, a Filipek dostał zaproszenie na staż.
– Nie miałem żadnej ulubionej drużyny zagranicznej przed wyjazdem i teraz też raczej nie mam, ale bardzo mi się podobało – mówi Matoga.
– Nabrałem dużego szacunku do tego miasta i klubu. Warto jeździć na staże i zobaczyć jak ktoś inny robić. Dla mnie wyjazdy w Polsce i zagranicą są rozwojowe, można coś dodać do swojego warsztatu i dawać to swoim zawodnikom – stwierdza z kolei Filipek.
Trener i bramkarz wyruszyli do Anglii 11 listopada i spędzili w położonym nad morzem mieście dziesięć dni. – Pierwszy raz w Anglii, ale lubię oglądać Premier League i zawsze chciałem zobaczyć jak wygląda nie tylko życie tam, ale też piłka – mówi trener.
Obaj przyznają, że miasto jest mocno zaangażowane w piłkę i daje się to odczuć niemal na każdym kroku. – Ludzie tutaj kochają piłkę. Widać to. W hotelu, w którym zamieszkiwaliśmy na okrągło leciały kanały sportowe typu SKY Sports. Można było zobaczyć nawet skróty z trzecioligowych boisk – dodaje. Nie dziwiło, że na ulicach mieszały się barwy Liverpoolu i Evertonu, dwóch odwiecznych rywali. – Byliśmy na stadionie trzecioligowym, chociaż z wyglądu podobny był on raczej do kilku naszych ekstraklasowych obiektów. I siedział tam chłopiec w niebieskiej koszulce obok brata w czerwonej – zauważa trener.
Szkoleniowiec miał dostęp do każdego treningu młodzieżowych grup. – Jednak, tak jak nam powiedział Kamil Grabara, w Kirkby (ośrodek szkoleniowy Akademii – przyp. red.) jest fajnie, ale w Melwood zaczyna się poważna piłka – stwierdza. Jednak pobyt w Anglii mógł wiele trenerowi pokazać, choć przyznaje, że treningi w Liverpoolu nie są nadzwyczajne. – Trening ma dawać efekt.
Nie musi być bardzo ciekawy, ale przydatny. Anglicy nie idą periodyzacją taktyczną, starają się podejść bardzo indywidualnie do zawodnika. Mają tam być automatyzmy: przyjęcie, podanie, strzał. Widziałem wieczorem trening U-12, dzień później trenowała grupa U-18 i wykonywali te same ćwiczenia w tej samej formie. Podejrzewam, że trenowane jest to od małego. Nie ma, że trening się nie podoba czy nudzi – mówi. Obaj z Matogą przyznają, że poziom nie różni się zbyt drastycznie. – Przede wszystkim powtarzalność i podstawowe rzeczy. Uważam, że kilku chłopaków z rocznika 2002 dałoby sobie radę tam. Tylko musimy im dawać dobre warunki – uzupełnia trener.
– Lecąc tam starałem przede wszystkim nie być zszokowanym. Żeby nie utrudniło mi to pracy. Najgorsze były początki, bo w Wiśle jestem jednym z najważniejszych zawodników, a tam przez pierwsze dwa dni daleko mi było do pewności. Mało się odzywałem, na drugi dzień miałem mecz i nie najlepiej mi on poszedł – mówi bramkarz.
Zagrał przeciwko Blackburn Rovers i puścił cztery bramki (mecz zakończył się remisem). – Szybko Bartek zapoznał się ze specyfiką ligi angielskiej. Taka specyfika, że tam bramkarz nie jest chroniony. W pierwszym meczu podszedł zawodnik do Bartka, złapał go za ręce i nie pozwolił mu wyjść z bramki – opisuje debiut podopiecznego w LFC. – Zawodnicy szukają wręcz gry fizycznej. W mojej drużynie nie odstawałem fizycznie, ale już w Blackburn Rovers była różnica.
Trenowałem między innymi z U-14 i oni według mnie są słabsi fizycznie od rówieśników w Wiśle. Z kolei w U-17 i U-18 byli już mocno zbudowani – dodaje Bartek. Jeden z aspektów takich wyjazdów to komunikacja. – Nie czułem się ograniczony, Bartek też szybko złapał specyficzne zwroty, który używają, też przychodziły i z dnia na dzień się rozkręcał dyrygując drużyną, tak jak u nas – mówi Filipek, a sam Matoga przyznaje, że rozumiał sporo – bo to przychodzi łatwiej niż rozmowa – a z czasem też zaczął więcej mówić.
Co można podpatrzyć u trenerów angielskich? Czym zawodnicy Liverpoolu wyróżniają się na treningach? – Najbardziej skupiałem się, wiadomo, na U-15 – U-18. Widziałem też młodsze grupy. Od małego tam każdy potrafi przyjąć piłkę, podać, uderzyć oraz umie utrzymywać się przy piłce pod presją. Są też bardzo świadomi. Przychodzą godzinę przed treningiem, korzystają z siłowni i wychodzą późnym popołudniem.
Są traktowani jak dorośli piłkarze, bo mają nawet indywidualny tok nauczania – opowiada. Matoga grał w dwóch meczach, był też obecny z trenerem na spotkaniach innych roczników. – Oglądałem na żywo mecz Wisła – Legia w CLJ. Mecz stał na podobnym poziomie co mecz Liverpool FC – Manchester United z tą różnicą, że na boisku działo się półtora razy szybciej – mówi Filipek. Jak mówi kapitan Wisły 2002 największa różnica, a może nawet jedyna, to intensywność treningu. – Jednak, że jest kilku zawodników w Wiśle, którzy weszliby do pierwszej jedenastki w Anglii – uważa.
– Tempo wyjścia do kontry całego zespołu było nieprawdopodobne. Ale jest też trochę tej typowej angielskiej piłki. Czasami jest dłuższa piłka od obrońcy do napastnika i sprint kto pierwszy. Uważam, że nasi chłopcy mają pewne umiejętności lepsze np. kreatywność – stwierdza trener.
W Liverpoolu mieli też okazję spotkać się z rodakiem. Od lata tamtego roku bramkarzem the Reds jest 17-letni Kamil Grabara. – Porozmawialiśmy sobie przed treningiem, opowiadał jak zaczynał. Też mu było ciężko, ale język ma już opanowany. Mieszka sobie z rodziną angielską.
Mówił, że jak wejdziesz w prawidłowy rytm, bo wiadomo, że początki są najgorsze, to już wszystko zależy od ciebie i twojej głowy – wspomina spotkanie ze starszym kolegą Matoga. Ważna jest świadomość. Bramkarz przyznaje, że przywitano go życzliwie, nikt nie patrzył, że może być konkurentem do składu. – Są przyzwyczajeni, że każdy mecz może być ich ostatnim – przyznaje. Razem z nim na testach byli chłopcy z USA, Włoch i Grecji. – Mają świetny materiał ludzki, bo sam trening nie jest niezwykły. Zdarzają się przypadki, którym muszą podziękować, ale ogólnie tu jest ciągłe testowanie. Do U16 nie ma lig, tylko sparingi. Ciągle trzeba być w formie – podsumowuje trener Adrian Filipek.
– Siedząc już w samolocie powrotnym z trenerem powiedziałem, że może nie wracam lepszy technicznie, ale mentalnie. Silniejszy, skoro byłem w stanie zatrzymać najlepszych napastników w Anglii to jestem w stanie to powtórzyć w Polsce. Psychika wskoczyła na wyższy poziom – stwierdza na koniec Bartosz Matoga. Wkrótce na stronie pojawi się wywiad z nim.
Tekst pochodzi z serwisu akademiawisly.pl i został opublikowany dzięki uprzejmości Piotra Truchlewskiego.
Komentarze (0)