Kulisy Akademii
Dzięki ekskluzywnej rozmowie Liverpool Echo z Alexem Inglethorpem mamy możliwość zabrać Państwa za kulisy Kirkby. Dyrektor Akademii the Reds obszernie opowiada w niej o Alexandrze-Arnoldzie, Woodburnie i długofalowej strategii klubu.
Nie bez powodu w powietrzu na terenie Akademii Liverpoolu czuć podekscytowanie. Pierwszy pełny występ Trenta Alexandra-Arnolda w Premier League na Old Trafford wydłużył listę sukcesów odniesionych przez wychowanków klubu.
Tydzień wcześniej 18-letni boczny obrońca z West Derby był jednym z pięciu absolwentów Akademii w najmłodszym składzie w 125-letniej historii klubu, a dwa miesiące temu Ben Woodburn pobił rekord Michaela Owena, stając się najmłodszym strzelcem Liverpoolu za sprawą gola w meczu z Leeds w Pucharze Ligi.
W tym sezonie swoje okazje do gry i treningów z pierwszą drużyną dostali Alexander-Arnold, Woodburn i Ovie Ejaria, a w ich ślady wkrótce może pójść Harry Wilson, który jest kandydatem do gry w środowym meczu Pucharu Anglii.
Alex Inglethorpe przyznał, że wiara Jürgena Kloppa w młodzież dodała energii zarówno piłkarzom, jak i sztabowi Akademii.
- Przede wszystkim daje to nadzieję każdemu w Akademii. Co innego mówić o tym, a co innego naprawdę to zrobić. Jürgen i jego sztab naprawdę uwierzyli w młodych zawodników, którzy przebijają się do pierwszego składu. Wzięli ich pod swoje skrzydła, udzielili wskazówek i dali okazję do gry. Potem wszystko jest już tylko i wyłącznie w rękach samych piłkarzy, którzy muszą pokazać, że zasługują na grę w Liverpoolu.
- Na ten moment ciężko pracują na treningach z pierwszą drużyną. Nie ma możliwości by młody zawodnik nie nauczył się grać trenując codziennie u boku Coutinho, Firmino czy Hendersona.
Inglethorpe nie był zaskoczony solidnym występem Alexandra-Arnolda w ważnym meczu z Manchesterem United.
- Trent dobrze wprowadził się do składu. Ma świetnie podejście i jest osobą, z którą dobrze mi się współpracowało. Jeśli dalej będzie dokonywał dobrych wyborów i próbował się rozwijać słuchając rad od ludzi w Melwood, wypracuje sobie bardzo dobrą pozycję startową.
- Dla mnie najlepszą cechą Trenta, Bena i Ovie jest to, że gdybyśmy teraz kazali im trenować w ich grupie wiekowej, z pewnością nikt by nie narzekał. Czuliby się zobowiązani do gry na sto procent i udowodnienia, że są najlepszymi zawodnikami. Mam do nich pełne zaufanie i jestem pewny, że ich występy byłyby na tym samym poziomie co w Melwood.
Inglethorpe był świadkiem wyczynu Woodburna na Anfield, który w listopadzie, w wieku 17 lat i 45 dni, strzelił bramkę przed the Kop.
- To było spełnienie jego marzeń, nie dało się napisać lepszego scenariusza.
- Staramy się na każdy mecz na Anfield zabrać którąś z grup wiekowych, a tego wieczoru padło na drużynę U-18. Oglądanie spotkania u ich boku w momencie, w którym Ben zdobył bramkę, było wspaniałe. I nie chodzi nawet o samego gola, ale cały jego występ i fakt, że Trent i Ovie również radzili sobie dobrze. Ben zaliczył świetny start ale mamy nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Dyrektor Akademii przyznał, że wokół Woodburna zrobiło się dużo szumu, ale zapewnił, że bycie w centrum uwagi nie zmieniło Walijczyka.
- Ben twardo stąpa po ziemi, chce cieszyć się grą i pokazać swoje umiejętności. Cała ta otoczka nie ma na niego negatywnego wpływu. On zdaje sobie sprawę, że ten gol nie może być najważniejszym wydarzeniem w jego karierze. To zaledwie początek i chce być zapamiętany za coś więcej niż tę jedną bramkę.
- Wszystkie siły koncentruje na jednym celu - byciu piłkarzem. Na miłość boską, on ma dopiero 17 lat! Wciąż mógłby grać w naszej drużynie młodzieżowej jako pierwszoroczniak.
Alexander-Arnold, Woodburn i Ejaria pokazali, że mają umiejętności potrzebne do awansu z Kirkby do Melwood, ale największy wpływ na ich sukces miało podejście młodego trio do treningów.
- Muszą być skromni i chętni do nauki, ale także na tyle odważni, by uwierzyć w swoje umiejętności i pokazać je na boisku. Codziennie stąpają po cienkiej linii, gdyż w tym wszystkim potrzebny jest odpowiedni balans. Musisz czuć, że zasługujesz na szansę, ale jednocześnie być cierpliwy i gotowy by wykorzystać swoją szansę, gdy tylko ją otrzymasz.
Spędzając trochę czasu z Inglethorpem od razu widać, że praca nad osobowością młodych zawodników jest dla niego równie ważna co wyszkolenie techniczne.
Liverpool niedawno podjął korki w kierunku przeciwnym niż idzie angielska piłka nie pozwalając, by młodzi zawodnicy zbyt wcześnie otrzymywali ogromne kontrakty. Właściciele klubu poparli inicjatywę Akademii, w której dla 17-latków otrzymujących pierwszy profesjonalny kontrakt w karierze ustalono limit wynagrodzenia, wynoszący 40 tysięcy funtów rocznie.
Oprócz pensji podstawowej w ich kontraktach znajdują się także bonusy motywacyjne za grę w drużynie U-23 i występy w pierwszej drużynie, promujące nagrody za sukcesy zamiast gwarantowanej wypłaty bez względu na wyniki.
Inne kluby Premier League oferują większe zarobki i bez wątpienia jest ryzyko, że niektórzy z młodych zawodników wybiorą zmianę klubu, ale do tej pory w Liverpoolu tak się nie stało. Rodzice zawodników - a nawet niektórzy agenci - przyznali, że jest to rozsądne podejście leżące w interesie młodych piłkarzy w dłuższej perspektywie czasu.
W Kirkby nie ma miejsca na ego zawodników. Jeśli któryś z zawodników zjawi się tam w zbyt ekskluzywnym aucie, każą mu parkować pod siłownią tuż obok.
- Najlepsi zawodnicy z reguły są nieco w cieniu. Ci robiący wokół siebie za dużo szumu we wczesnej fazie kariery tylko zwiększają ciążącą na nich presję, której nikt nie potrzebuje.
- 17 i 18 lat to wystarczająco ciężki czas w życiu młodego człowieka, a co dopiero gdy wybrałeś wymagającą ścieżkę kariery, jaką jest zostanie piłkarzem. Naszym obowiązkiem jest pracowanie nad wizerunkiem młodych zawodników i skierowanie ich na właściwą ścieżkę.
Poza boiskiem podopieczni Akademii mają terminarz wypełniony różnymi wydarzeniami, które mają ukształtować ich jako ludzi. Niektóre z nich to gotowanie, sprzątanie i pomaganie w schroniskach dla bezdomnych czy lekcje czytania z dziećmi w lokalnych szkołach. Latem wybrali się nawet do obozu koncentracyjnego w Dachau.
- To nie są tego typu wydarzenia, gdzie pokazujesz się w dresie Liverpoolu, pozujesz do kilku zdjęć i wracasz. To bardzo istotne momenty, w których młodzi ludzie uświadamiają sobie, że życie to coś więcej niż kariera piłkarska.
- Gdy udajemy się do schroniska dla bezdomnych i pomagamy przygotować i serwować posiłki, nikt nie udaje się tam w dresie. Nikogo to nie interesuje, ci ludzie po prostu chcą coś zjeść.
- Udaliśmy się do Dachau i chłopcy rozmawiali z jednym z ocalałych z Holokaustu. Poważnie podchodzimy do tego, że życie to o wiele więcej niż tylko bycie piłkarzem. Duża część tych zawodników może nigdy nie zagrać dla Liverpoolu, ale każdy z nich będzie miał przed sobą całe życie.
Również na boiskach w Kirkby doszło do zmiany standardów - w ostatnich latach zmniejszono liczbę zawodników z 240 do 170, stawiając nacisk na jakość, nie ilość.
Inglethorpe podjął również mądrą decyzję o powrocie uznanych trenerów, Steve'a Heighwaya i Dave'a Shannona, którzy mieli duży wpływ na rozwój legend the Kop - Stevena Gerrarda i Jamiego Carraghera.
- Jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, a szlak z Akademii do pierwszej drużyny został już przetarty.
Komentarze (0)