Blood Red: Klopp uleczył Liverpool
Nie minęło wiele czasu, odkąd kibice Liverpoolu jadąc na mecze wyjazdowe czuli niepokój. Przed przybyciem Kloppa do klubu, The Reds wygrali zaledwie 1 z 16 starć na obcym terenie z City, United, Arsenalem i Chelsea.
Ta jedna wygrana? Pamiętne starcie na Old Trafford w marcu 2014. Liverpoolczycy pokonali wówczas ekipę Czerwonych Diabłów 3:0 po golach Gerrarda (2) i Suáreza.
Było to jedyne wyjazdowe zwycięstwo przeciwko jednemu z czołowych zespołów w lidze podczas trwającej ponad 3 lata pracy Brendana Rodgersa w Liverpoolu. Jego statystyki pod tym względem to: 14 gier, 1 zwycięstwo, 5 remisów i 8 porażek.
Nawet w wicemistrzowskim sezonie 2013/14 Liverpool poległ na Stamford Bridge, Etihad Stadium i Emirates Stadium
Świadomość wyjazdowego spotkania z czołówką tabeli działały na The Reds jak kryptonit na Supermana.
Odkąd do klubu w 2015 roku przyszedł Klopp nastąpiła przemiana.
To właśnie w tych teoretycznie najtrudniejszych spotkaniach Liverpoolczycy udowadniali, na co ich stać i notowali swoje najlepsze występy.
Podopieczni Jürgena Kloppa cieszyli się dwoma zwycięstwami na Stamford Bridge (3:1 oraz 2:1). W poprzednim sezonie rozgromili Obywateli na Etihad aż 4:1, a bieżącą kampanię rozpoczęli od strzelaniny na Emirates, która zakończyła się tryumfem 4:3.
Gdyby nie wyrównujący gol Zlatana w zakończonym rezultatem 1:1 styczniowym starciu na Old Trafford, Klopp miałby już komplet.
Były jeszcze dwa remisy na White Hart Lane oraz wywalczone w ostatniej chwili derbowe zwycięstwo Goodison.
Tak naprawdę Liverpool pod wodzą Kloppa przegrał zaledwie 1 z 17 ligowych pojedynków z zespołami okupującymi obecnie 6 najwyższych miejsc. Była to minimalna porażka z Manchesterem United na Anfield w styczniu 2016.
Na wyjazdach są niepokonani, a w niedzielę na Etihad będą mieli okazję przedłużyć swoją znakomitą passę.
To jeden z tych pojedynków, w których możemy spodziewać się po Czerwonych jak najlepszego występu.
Dobrze zorganizowani i zdyscyplinowani. Liverpool w całej swojej okazałości, gdzie każdy zawodnik doskonale zna swoją rolę i niemalże bezbłędnie wykonuje swoją pracę.
The Reds, którzy nie mają kompleksu niższości, ani żadnego braku pewności siebie. Liverpool, który chce przewyższyć samego siebie.
Podczas 5 wyjazdowych starć z City, Arsenalem i Chelsea, Czerwoni zanotowali aż 14 trafień.
Bez wątpienia to właśnie cechuje markę, która zwie się Jürgen Klopp.
Drużyny, które przyzwyczajone są do rozgrywania piłki począwszy od obrońców zostają rozszarpane na strzępy przez morderczy pressing Liverpoolu.
Jedyną bolączką tak działającej machiny są pojedynki z głęboko cofniętymi do defensywy zespołami, które stwarzają bardzo mało wolnych przestrzeni. Niektóre z tych drużyn bezwzględnie wykorzystały słabości The Reds, posyłając długie piłki czy grając z kontry.
Liverpool miał swoje magiczne momenty, jednakże uległ Burnley, Bournemouth, Swansea, Hull czy Leicester.
Niektóre z ustawień i planów taktycznych rywala zaszokowały Kloppa. Niemiec podzielił się swoimi spostrzeżeniami podczas piątkowej konferencji prasowej w Melwood.
- W Anglii nikogo nie obchodzi w jakim stylu odniesiesz zwycięstwo, lecz w innych krajach wygląda to nieco inaczej - powiedział Klopp.
- Zwykle z pięcioma różnymi stylami grałbyś na pustym stadionie, jednakże tutaj to co innego. Jeżeli umieścisz 10 zawodników we własnym polu karnym i każesz im tylko bronić, a oni nie dopuszczą do straty bramki, wtedy jest ok. Oni muszą się do tego przyzwyczaić, my musimy się do tego przyzwyczaić.
The Reds znakomicie radzą sobie w pojedynkach z Obywatelami, a sama świadomość tego bez wątpienia daje im przewagę psychologiczną.
Niemniej jednak, ten sezon raczej nie rozstrzygnie się tylko na podstawie bezpośrednich starć pomiędzy czołówką.
Rezultaty zbliżających się spotkań ze Stoke, West Bromem i Watfordem powinny powiedzieć nam nieco więcej odnośnie wachlarzu taktycznego Kloppa oraz umiejętności przygotowania zespołu pod konkretnego rywala.
Komentarze (3)