Parry o transferowej gorączce
Były dyrektor wykonawczy Liverpoolu uważa, że w obecnych czasach zakontraktowanie jakiegoś zawodnika bez zwracania na siebie uwagi mediów jest niezwykle ciężkie do zrealizowania.
- Zawsze chcesz najpierw dokonać transakcji, a dopiero potem obwieścić to całemu światu - powiedział Rick Parry.
- W dzisiejszych czasach jest to bardzo trudne, szczególnie ze względu na zagrywki agentów. Chcą, aby o podpis zawodnika walczyło jak najwięcej klubów. Robią wszystko, żeby tylko podbić cenę.
- Negocjacje trwają na linii klub - klub oraz klub - zawodnik. Agent powinien jedynie doradzać swojemu klientowi, który klub powinien wybrać. W praktyce wygląda to prawdopodobnie nieco inaczej.
- Sytuacja nieco bardziej komplikuje się.
Parry w wywiadzie z Paulem Saltem przeprowadzonym dla Radia BBC Merseyside poruszył również temat pozyskiwania nowych zawodników przez Liverpool za czasów jego pracy.
Opowiedział o rozczarowaniu jakie towarzyszyło mu, gdy starania w 2002 roku przegapili okazję zakontraktowania Dani Alvesa, Nicolasa Anelki czy Damiena Duffa.
- Łatwo jest oceniać rzeczy z perspektywy czasu. Ciągle uczysz się na błędach.
- Obserwowaliśmy dwóch zawodników. Jednym był Nicolas Anelka, który znakomicie spisywał się na wypożyczeniu. Współpracowałem wtedy z Houllierem. Byliśmy bardzo blisko podpisania kontraktu.
- Dogadaliśmy się już z PSG, ale Gerard bał się, że powtórzy się sytuacja z Arsenalem. Zawodnik, który dobrze spisuje się na wypożyczeniu tuż po transferze nie będzie już grał z tak wielką pasją dla nowego klubu. W konsekwencji zakontraktowaliśmy Dioufa.
- Kolejnym z naszych celów był Damien Duff, który rok później przeszedł do Chelsea.
- Być może powinniśmy skupić się na kupnie jednego, klasowego zawodnika niż trzech ponadprzeciętnych.
- Pewnego dnia po niezwykle długo przeciągających się negocjacjach mieliśmy już umowę dla Dani Alvesa. Musieliśmy podjąć decyzję. Czy chcemy kupić jednego znakomitego obrońcę, czy wydać pieniądze na dwóch innych zawodników.
- Alves nie był jeszcze piłkarzem, którego znamy teraz, lecz wszystko wskazywało na to, że w przyszłości będzie znakomity. Czy byłby to lepszy wybór niż kupno Jermaine Pennanta i Petera Croucha? Prawdopodobnie tak, lecz łatwo jest oceniać po fakcie.
- Chcieliśmy zrobić ostateczny krok. Nie mieliśmy tyle pieniędzy co Chelsea, więc musieliśmy wydawać je mądrzej. Jeżeli mógłbym cofnąć się w czasie i coś zmienić to raczej od czasu do czasu kupowałbym jednego klasowego zawodnika, niż sześciu nowych co sezon.
- Dokonaliśmy także wielu fantastycznych wyborów. Za czasów Gerarda do klubu przyszedł Sami Hyypia i Stephane Henchoz. Z kolei moim pierwszym wyborem był Gary McAllister.
- Za czasów Beniteza w klubie pojawili się Xabi Alonso, Pepe Reina, Javier Mascherano, Luis Garcia i Fernando Torres, więc mogliśmy pochwalić się wieloma świetnymi decyzjami na rynku transferowym.
Parry o czasach Evensa i Houlliera: - Chcieliśmy wtedy wiele zmienić, ale nie robić tego zbyt radykalnie. Skupialiśmy się głównie na Lidze Mistrzów i chcieliśmy pozyskać kilku zagranicznych piłkarzy. Naszym celem był rozwój, ale ale bez jednoczesnej utraty korzeni.
- Poszliśmy na kilka kompromisów, ale jak wiadomo kompromis rzadko bywa najlepszym wyjściem. Szczególnie w piłce nożnej. Chcieliśmy zachować wiele starych rzeczy i wprowadzić nowych. Było to niezwykle trudne o czym przekonaliśmy się w niedługim czasie.
- Roy miał odwagę, aby powiedzieć: ,,Wszyscy widzą, że to nie działa i nadszedł czas, aby iść dalej".
- Dzięki temu jego odejście z punktu widzenia klubu było bezbolesne. Należą mu się za to szczere słowa uznania.
Parry o wpływie Houlliera: - Gerard doskonale znał klub i miasto. Obserwował jak rozwijają się zawodnicy we Francji i miał styczność z pokoleniem, które w 1998 roku zdobyło Mistrzostwo Świata. Jego kwalifikacje sprawiły, że był idealny z naszego punktu widzenia.
- Był myślicielem i strategiem. Chciał aby zawodnicy brali udział w wyznaczaniu celów oraz odpowiedniego kierunku.
- To jak w 2001 roku Gary McAllister wygrywał na Goodison było niesamowite. Punkt zwrotny, który poprawił morale i dodał skrzydeł całemu zespołowi.
- Niesamowitym dla mnie był fakt, że zamierzał budować swój zespół na zawodnikach z Anglii. W 2001 mieliśmy w swojej jedenastce aż ośmiu, co w dzisiejszych czasach wydaje się niezwykłe.
- Był wierny swojej filozofii. Nawet pod koniec swojej kariery miał ich w swoim zespole aż siedmiu.
- Gerard bardzo mocno przestrzegał pewnych wartości. Morale w jego drużynie było niesamowicie wysokie. Darzę go niesamowitym szacunkiem. Jesteśmy przyjaciółmi i ciągle utrzymujemy ze sobą kontakt.
Parry o przyjściu Rafy Beniteza: - Gdy przyszedł do klubu za wszelką cenę chcieliśmy, aby wygrał ligę. To był nasz priorytet.
- Potrzebowaliśmy kogoś, kto odnosił już zwycięstwa w innych krajach, a Benitez wygrał z Valencią La Ligę dwukrotnie.
- Był znakomitym trenerem i genialnym taktykiem. Wiedzieliśmy, że będzie pasował do klubu. Po wygranej z Juventusem uwierzyłem, że możemy wygrać Champions League. Świętowanie w Stambule należało do wyjątkowych.
Parry o tym jak bliski przejścia do Chelsea w 2005 roku był Gerrard: - Zdecydowanie zbyt bliski. To dość interesujące, gdy patrzysz na to z perspektywy czasu.
- Ludzie często rozmawiają o tym z czyjego podpisu na kontrakcie najbardziej się cieszą. Pod wieloma względami były to podpisy Stevena i Carraghera. Zachowywanie zawodników jest równie ważne co ich pozyskiwanie.
- Szczerze, to Gerrard był bliski odejścia nawet dwa razy. Podczas tej drugiej już myśleliśmy, że go stracimy. Gdy odwiedziliśmy go w Melwood jego nastrój nie zmienił się. Był zdecydowany, lecz na szczęście zmienił zdanie.
- Staraliśmy się podkreślać, że jest kluczowym zawodnikiem w naszych planach. Dylemat Stevena polegał na tym, że za wszelką cenę chciał zdobywać trofea, a w kilku innych klubach miałby ku temu większą szansę.
- W pewnym momencie odwrócił głowę w innym kierunku, lecz gdy przyszło do ostatecznej decyzji postanowił, że pozostanie w Liverpoolu.
- Zadzwonił do mnie w nocy i powiedział: ,,Tym razem mi nie uwierzysz, ale czy powitasz mnie z powrotem?" Odpowiedziałem: ,,Oczywiście, że tak".
Komentarze (0)