Suarez: To był dla mnie zaszczyt
Luis Suarez zaskoczył słowami, że ‘nigdy nie wyobrażał sobie, że będzie godny reprezentowania barw Liverpoolu.’ Urugwajczyk, który uchodzi za jednego z najlepszych zawodników na świecie nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, gdy w 2011 roku zasilił szeregi the Reds.
Suarez był fantastycznym napastnikiem w Eredivisie, reprezentując Ajax. Jednak w styczniu pojawił się na Anfield, a w czerwonej koszulce strzelił 82 bramki w 133 występach.
Urugwajczyk z Liverpoolem wygrał tylko Puchar Ligi oraz zajął drugie miejsce w Premier League, ale zawodnik regularnie napędzał ofensywę drużyny z Anfield. Od tamtego czasu wygrał dwa tytuły mistrzowskie w Hiszpanii, trzy Copa del Rey oraz Ligę Mistrzów z Barceloną.
Jednak nigdy nie zapomniał uczucia spełnienia swoich marzeń, gdy znalazł się w Liverpoolu.
- Kiedy byłem mały Liverpool był jednym z największych klubów w Europie i był znany na całym świecie – powiedział.
- W momencie, gdy dowiedziałem się o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu to nie miałem wątpliwości, ponieważ to marzenie każdego gracza.
- Nigdy nie wyobrażałem się, że będę miał szansę zagrać tutaj.
O fakcie, iż Suarez mówi z dużym szacunkiem i miłością do Liverpoolu – trzy lata po odejściu – świadczy w dużej mierze poparcie kibiców, jakie dostawał podczas gry na Anfield oraz również po odejściu.
- Na Anfield kibice zawsze cię wspierają – dodał.
- Wsparcie, które ci okazują jest tak wyjątkowe, że podnosi cię na duchu i unosi głowę oraz nie pozwala na chwilę słabości.
- To jest właśnie to, co wytwarzają kibice Liverpoolu.
Komentarze (8)
" wygrał dwa tytuły mistrzowskie w Hiszpanii, trzy Copa del Rey oraz Ligę Mistrzów z Barceloną. " Nie oszukujmy się był za dobry żeby tu zostać, jeszcze trochę czasu upłynie żeby zatrzymywać takich kocurów jak Suarez, o ile w ogóle takie czasy nastaną, Jurgen ufam Tobie;)
Sam kiedyś mówił, że on woli być jednym z wielu. Że nie do końca pasowała mu rola lidera, gwiazdy zespołu - oczywiście, obok Gerrarda - że on lubi być jednym z wielu, kiedy nie ma takiej presji.
Oczywiście to nie do końca prawda, bo u nas nie wyglądał na kogoś przygniecionego tym fejmem i uwielbieniem.
Fakt faktem, że tam jest jednym z wielu. Przez Barcelone przewinęło się więcej światowych nazwisk niż przez Liverpool.
Ale chyba było dla niego ważniejsze to, że w Barcelonie są piłkarze o poziom wyżej. Gdyby został, dalej byłby kochany przez kibiców LFC i nienawidzony przez dziennikarzy, nie wiadomo jakby wyglądał sezon 14/15 z nim, ale załóżmy, że podobnie. Dopiero w kolejnym sezonie dalibyśmy mu szansę na jakieś trofeum, finał LE, finał COC. A dopiero kolejny sezon wydaje się być TYM WŁAŚCIWYM sezonem pod batutą Kloppa. Wszystkie znaki na niebie i ziemi to mówią. Minęło tyle lat, a my pod względem trofeów stoimy w miejscu. Pod względem sportowym? Chyba wyszliśmy na zero. On za to zdobył kilka tytułów, strzela regularnie. Dotrzymał słowa swojej małżonce.
Może i wariat. Ale zajebisty.
Nie mogę zgodzić się z tym fragmentem "nie wiadomo jakby wyglądał sezon 14/15 z nim, ale załóżmy, że podobnie. Dopiero w kolejnym sezonie dalibyśmy mu szansę na jakieś trofeum, finał LE, finał COC."
Każdy widział, że Suarez był najlepszym zawodnikiem w Anglii i szansa, że powtórzy to w kolejnym byłaby olbrzymia. Dodatkowo zawsze pozyskalibyśmy kogoś do rotacji (Lallana). Reasumując według mnie gdyby Luis został, to w sezonie 2014/15 zdobylibyśmy upragnione mistrzostwo i być może jeszcze coś. Wiadomo, pozostaje tylko gdybanie...
Przypominam, że wówczas była z nim afera i klub zarobił na nim nie małe pieniądze.
A reszta to niestety gdybanie i raczej byśmy teraz nie mieli Klopa, a może nawet średniego Brendana.
Co do obecnego Liverpoolu to zaczynamy grać jak mistrzowie jeśli utrzymamy obecny skład, to mamy szansę na wygranie w końcu ligii i nawet jakieś sukcesy w pucharach.
W chwili obecnej jesteśmy lepsi od czołówki i nawet United po transferach nie jest super silny. Powiedziałbym, że transfery takich piłkarzy jak Lukaku, czy Pogba prędzej czy później zmuszą do oszczędności.
Barca, czy Real nie szaleją już tak mocno na rynkach transferowych jak kiedyś.