Fowler chwali selekcjonera Anglii
Robbie Fowler zabrał głos w sprawie obecnego selekcjonera reprezentacji Anglii, z którym kiedyś jako zawodnik dzielił wspólną szatnię. Ulubieniec the Kop zauważył, że Gareth Southgate postanowił zerwać z pewnymi dotychczas nietykalnymi zasadami.
Fowler uznał, że Southgate z managera, którego nikt nie chciał, stał się tym, który zmierzył się z duchami przeszłości i przełamał złą passę Synów Albionu w wielkich turniejach.
W środę Anglia zmierzy się z Chorwacją w ramach półfinału Mistrzostw Świata. To pierwszy półfinał Trzech Lwów na wielkim turnieju od Mistrzostw Europy 1996. Fowler i Southgate byli częścią tej drużyny i zdaniem tego pierwszego obecny selekcjoner Anglii zaczerpnął inspirację z metod treningowych drużyny sprzed 22 lat.
- Gareth Southgate robi dobrą robotę zarówno na boisku jak i poza nim - stwierdził Fowler.
- Jeśli spojrzymy na ten niesamowity dla Anglików turniej to zobaczymy, że nie chodzi o selekcjonera czy drobne zasady, które obowiązywały za jego poprzedników. Za to Southgate'owi należą się słowa uznania.
- Spójrzmy prawdzie w oczy, nikt nie chciał go na selekcjonera tej reprezentacji kiedy Sam Allardyce odszedł. Nikt nie wierzył, że ma on umiejętności i doświadczenie niezbędne do tej pracy.
- Jestem bardzo dumny, że udowodnił krytykom, że się mylili.
- Umiejętności czysto szkoleniowe nie zawsze mają znaczenie. Czasem chodzi po prostu o wiedzę jak zachować się w danej sytuacji i jak zadbać o dobrą atmosferę w zespole.
- Ostatni raz w półfinale byliśmy w 1996 roku na Euro. Wtedy Terry Venables sprawił, że kadra miała szacunek, zdjął z nas presję i sprawił, że atmosfera była tak dobra, że aż do tego lata nikt nie mógł tego dokonać.
Zdaniem Fowlera postać Garetha Southgate'a to powiew świeżości dla zespołu w porównaniu do wielkich nazwisk, które wcześniej prowadziły kadrę Anglii.
- W awansie do półfinału nie ma mowy o zbiegu okoliczności. Nie tylko dobrze dobrał taktykę do tego zespołu, ale też wykazał się dobrym zarządzaniem ludźmi i inteligentnym szkoleniem - powiedział Fowler.
- Pomyślcie tylko. Od Glenna Hoddle'a przez Svena Gorana-Erikssona, Steve'a McClarena, Fabio Capello aż po Roya Hodgsona na każdej wielkiej imprezie była mowa o pewnych zasadach, które piłkarze łamali. Zawsze z powodu managera.
- Hoddle był jak nauczyciel, który traktował nas jak dzieci. Eriksson nie lubił nikogo, a nawet wyśmiewał. Capello to był istny koszmar.
Fowler jest też pod wrażeniem jak Southgate scalił zespół z różnych przynależności klubowych jak chociażby Jordana Hendersona i Trenta Alexandra-Arnolda z Liverpoolu z zawodnikami z Manchesteru United i City.
- Oni stanowią drużynę, co nie zawsze miało miejsce w przypadku drużyny narodowej.
- W 1996 roku byliśmy drużyną mimo grupek piłkarzy z Liverpoolu, Manchesteru United i Arsenalu. Jednak od tamtego czasu zbyt często te grupki były oddzielone co stanowiło problem.
- Duch zespołu to bardzo ważna kwestia. Jeden walczy za drugiego. Nawet taki Jordan Henderson, który raczej rzadko trafia na nagłówki, jest bardzo ważnym elementem tej układanki - zakończył Fowler.
Komentarze (1)